piątek, 24 listopada 2023

Elle Kennedy - The Graham Effect



Gigi Graham has exactly three goals: qualify for the women’s national hockey team, win Olympic gold, and step out of her famous father’s shadow. So far, so good, except for two little things. Fine–a little thing and a big, grumpy thing. She needs to improve her game behind the net, and she needs help from Luke Ryder.

Ryder is six-foot five, built, opinionated, rude…and sexy as hell. But he’s still the enemy.

Briar’s new hockey co-captain has his reasons, though. The men’s team just merged with a rival program, leaving Ryder with an angry roster where everyone hates one another’s guts. To make matters worse, the summer coaching spot he’s angling for with the legendary Garrett Graham is out of reach after he makes the worst possible first impression on his hero. So, really, this compromise with Gigi is win-win. He helps her make the national team, she puts in a good word
with her dad.

The only potential snag? This bone-deep, body-numbing, mind-spinning chemistry they’re trying to ignore. It’s a dangerous game they’re playing, but the risks just might be worth it.


Hokeiści z Briar powracają! Mam wrażenie, że sama z nimi dorastałam, bo moją przygodę z tą serią zaczęłam jeszcze jako nastolatka, a teraz, czytając pierwszą część tej najnowszej serii, sama kończę studia i czuję się tak, jakbym wracała do domu. Do czegoś znajomego, dającego poczucie komfortu. Czegoś, co wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie. W "The Graham Effect" mamy okazję nie tylko jeszcze raz odwiedzić niektórych ze znajomych postaci, ale też poznać zupełnie nowe pokolenie bohaterów, którzy skradną wasze serca równie błyskawicznie, jak skradli moje. A co jest w tym najlepsze? Poznajemy tutaj historię Gigi, córki Garretta i Hannah, których z pewnością dobrze znacie z "Układu"!

Gigi jest rewelacyjną hokeistką z wielkimi marzeniami o zdobyciu medalu olimpijskiego. Bycie córką największego gracza hokeja na świecie, Garretta Grahama, otwiera przed nią wiele drzwi, ale też kładzie się cieniem na jej sukcesach, dlatego pragnie dokonać wszystkiego na własną rękę. Kiedy więc zbliżają się kwalifikacje do profesjonalnej drużyny, dobija układu z nowym współ-kapitanem męskiej drużyny uniwersyteckiej Briar, Lukiem Ryderem, który ma jej pomóc poprawić jej grę. Męska drużyna Briar dopiero co przeszła fuzję z dawną drużyną z Eastwood, ale żadna ze stron nie potrafi się ze sobą dogadać. Każdemu zależy na sukcesach i miejscu w drużynie, a dodatkowo sam Garrett ogłasza, że najlepsi z hokeistów dostaną szansę bliskiej współpracy z nim oraz Jakiem Connely'm. Ryder nie robi jednak na trenerach dobrego wrażenia, tym bardziej, że ciągnie się za nim łatka agresywnego faceta, wynikająca z pewnej sytuacji na jednym z meczy. Układ z Gigi miałby pomóc mu zyskać w oczach jej ojca, jeśli tylko szeptałaby mu na ucho dobre słówka o Ryderze. To ma być układ dobry dla ich obojga. Jedyny problem? Niezaprzeczalna, ogromna chemia, jaka pojawia się za każdym razem, gdy znajdują się w swojej obecności. Może się okazać, że ich mała gierka, której się podejmują, doprowadzi ich do większych komplikacji, niż się spodziewali.

No dobra, nawet nie będę się powstrzymywać i powiem to wprost - jestem zakochana i gdybym mogła, ukradłabym Rydera dla siebie. Czytanie tej książki to była dla mnie czysta przyjemność, tak rewelacyjna zabawa, że równie dobrze mogłaby się nigdy nie kończyć i nawet teraz, jakiś tydzień po jej przeczytaniu, ciągle wracam do niej myślami. Zdałam sobie sprawę, jak niewiele przeczytałam w tym roku książek, które sprawiły mi tak zwyczajną radość. Gdzie pokochałam nie tylko bohaterów pierwszoplanowych, ale też całą masę pobocznych. To Elle Kennedy w swoim najlepszym wydaniu, z typowymi dla siebie studenckimi romansami o hokeistach, że czytając tę książkę, nawet nie czułam tego, że minęły lata od ostatniej części.

Gigi ma w sobie wiele z Garretta, ale ja bym powiedziała, że w dużej mierze przypomina Hannah. Na lodowisku jest totalną petardą, jedną z najlepszych na uczelni, ale prywatnie nosi serce na ramieniu, zawsze starając się być dla wszystkich miła, unikając konfliktów i nieporozumień. Wielu może zaskoczyć to, jak bardzo ciąży jej łatka bycia córką Garretta Grahama, ale rozumiem jej potrzebę wykazania się na swoją rękę. W pewnym sensie była zupełnym przeciwieństwem Rydera, który już od pierwszego momentu sprawia wrażenie osoby mrukliwej, chłodnej i zamkniętej w sobie. I rzeczywiście taki był - to prawdopodobnie najbardziej cicha i antyspołeczna postać ze wszystkich męskich bohaterów Elle, ale jego niechęć do angażowania się w bliskie relacje z ludźmi nie bierze się znikąd. Historia jego dorastania złamała mi serce na milion kawałeczków. Gdy odkrywał przed Gigi swoje karty, opowiadał o swoich najgłębszych demonach, próbując stać się dla niej lepszym mężczyzną, miałam ochotę go z całej siły przytulić. Zresztą, niech was nie oszuka swoją małomównością - ten facet potrafił mówić Gigi takie rzeczy, że siedziałam zaczerwieniona jak burak, a sądziłam, że niewiele rzeczy w romansach potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu.

Ta dwójka po prostu tak idealnie do siebie pasowała, że rozwój ich relacji był naturalną kolejną rzeczy, nawet jeśli był bardzo powolny. Szczerze mówiąc, zakochałam się w nich już wtedy, gdy Ryder przyniósł jej na przeprosiny bukiet stokrotek po ich pierwszej rozmowie, chociaż absolutnie nie chciał się przyznać, że robi to dla niej. Jeśli to nie opisuje najlepiej ich dynamiki, to ja nie wiem. Tam, gdzie ona była radosna i wręcz boleśnie próbowała wszystkich zadowalać, on uczył ją mówienia nie i stawiania siebie na pierwszym miejscu. I tam, gdzie on był zamknięty w sobie, przyzwyczajony do samotności i duszenia w sobie bólu spowodowanego traumatycznym dzieciństwem, ona uczyła go miłości i pozwalania drugiej osobie się podnieść, gdy zaczynało się robić źle. Chociaż jest między nimi niesamowita namiętność, i jak to w przypadku Elle, nie zabraknie tutaj wielu scen erotycznych, to ich relacja rozwija się przede wszystkim na emocjonalnym poziomie, kiedy pod maską żartów uczyli się być ze sobą szczerzy, wrażliwi. Budują jedną z najzdrowszych i najpiękniejszych relacji, nie pozwalając, aby rozdzieliły ich rzeczy, na które nie mają wpływu. 

Na początku nie do końca wiedziałam, czy podoba mi się perspektywa czytania o pokoleniu dzieci postaci z "Off-Campus", bo raczej nie miałam okazji czytać zbyt wielu tego typu historii, ale tutaj po prostu od razu coś kliknęło. Otworzyłam pierwszą stronę i było tak, jakby żaden czas nie minął. Tym bardziej, że niektórzy ukochani bohaterowie z poprzednich książek także się pojawiają lub są chociażby wspomniani, mają swoje rodziny, poukładane kariery. W momencie, gdy pojawił się Dean, mogła mi nawet polecieć łezka z radości. Natomiast interesujące było czytanie o Garrecie i Hannah w roli rodziców - nadopiekuńczość Garretta doprowadzała mnie do śmiechu, a wielkie serce Hannah, którym wykazała się wobec Rydera, sprawiło, że w jednym momencie podczas tej książki nawet płakałam.

Jak już wspomniałam, poznajemy w tym tomie zupełnie nowych bohaterów, zarówno z drużyn Briar, jak i bliskich Gigi oraz Rydera, ale cała ta dynamika grupowej przyjaźni tak była podobna do tej z poprzednich serii, że w żadnym momencie nie czułam się tak, jakbym czytała coś nowego. Nadal nie zabraknie tu tak głupiego, wywołującego salwy śmiechu humoru, żartów drużyny hokejowej, gadek o seksie i tej swobody w stosunkach między różnymi postaciami, dzięki której zaczyna nam zależeć na każdym z osobna. Sama obecność trenera Jensena, który torturował kolejną już drużynę, była idealnym nostalgicznym elementem. Jedyne, co mnie frustrowało, to były chłopak Gigi, któremu autorka poświęciła zdecydowanie zbyt wiele uwagi jak na mój gust. Nie jestem też do końca pewna, jak się czuję z tym, że kolejna część ma być o przyjaciołach Gigi i Rydera, a nie o innych dzieciach postaci z "Off-Campus", no ale nie nastawiam się w żaden sposób - Elle Kennedy zawsze mnie bardzo pozytywnie zaskakuje i wierzę, że na tym nie zakończy.

Jeśli również macie taki sentyment do tego hokejowego uniwersum, które Elle Kennedy zdołała stworzyć na przestrzeni lat, to zdecydowanie musicie poznać "The Graham Effect". Chociaż przeskakujemy wiele lat do przodu i zostajemy przedstawieni zupełnie nowym postaciom, to jest to dokładnie ten sam klimat, te same żarty i tak samo dający się lubić bohaterowie, jak wcześniej. Gigi i Ryder zawładną waszymi serduchami. Gwarantuję wam, że to będzie kolejna seria, którą pokochacie równie mocno, jak poprzednie. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać długo na polskie wydanie.



ELLE KENNEDY to kanadyjskiego pochodzenia autorka romansów. Napisała takie książki jak "Błąd" czy "Układ". Znalazła się na liście bestsellerów New York Time, USA Today oraz Wall Street Journal. Jest również znana pod pseudonimem Leeanne Kenedy.

W 2010 roku pisarka była nominowana do prestiżowej nagrody RITA Award za swoją debiutancką powieść "Silent Watch". Ponadto nominowano ją do Goodreads Choice Award w kategorii: najlepszy romans.

Elle Kennedy dorastała w Toronto, Ontario, natomiast w 2005 r. ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Nowojorskim. Już od najmłodszych lat wiedziała, że pragnie zostać pisarką i już jako nastolatka usilnie próbowała spełnić to marzenie. Na chwilę obecną pisze dla kilku różnych wydawców. Ponadto twierdzi, iż uwielbia silne bohaterki oraz seksownych alfa bohaterów.


Tytuł: The Graham Effect
Autor: Elle Kennedy
Seria: Campus Diaries. Tom 1
Język: angielski
Liczba stron: 492
Data premiery: 31.10.2023
Ocena: 9.5/10



1 komentarz:

  1. Gdzie można się dowiedzieć czy i kiedy będzie polskie wydanie?

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia