niedziela, 17 października 2021

Samantha Young - To, co najcenniejsze



Dziewięć lat temu Emery Saunders porzuciła wygodne, ale puste i samotne życie miliarderki i przeniosła się do Hartwell, uroczego nadmorskiego miasteczka, gdzie otworzyła księgarnio-kawiarnię. I choć wreszcie mogła żyć, jak chciała, bolesna przeszłość sprawiła, że Emery nie mogła znaleźć sobie miejsca wśród lokalnej społeczności. Z biegiem czasu zyskała przyjaciół, ale dla większości mieszkańców pozostała zagadką.

Dziewięć lat temu był jednak ktoś, kto wreszcie zdobył zaufanie Emery. A potem je zdradził. Raz po raz.

Fani serii Hart’s Boardwalk długo czekali na tę historię – i się nie zawiodą. Pełna pasji opowieść o zaufaniu i odkupieniu.

Jack Devlin wiedział, że Emery to miłość jego życia, gdy tylko ją zobaczył. Ale kiedy wydawało się, że zmierzają w dobrym kierunku, los z nich zadrwił. Jack nie miał wyboru: by chronić tych, na których mu zależało, musiał trzymać się od nich z daleka. Nawet jeśli to oznaczało, że złamie Emery serce.

Teraz Jack chce za wszelką cenę odkupić swoje błędy. Tyle że Emery nie potrafi już mu zaufać. Jack ma ostatnią szansę, by przekonać ją, że to, co ich łączy, jest godne miłosnej legendy Hart’s Boardwalk.


"To, co najcenniejsze" to najnowsza książka Samanthy Young z serii "Hart's Boardwalk", z której miałam okazję przeczytać jedynie trzeci tom "To, czego o mnie nie wiesz". Spodobał mi się on jednak na tyle, że od razu zapragnęłam przeczytać resztę. Young jest bardzo lubianą przeze mnie autorką i ogółem jej powieści pełne są emocji, uczuć i wrażeń, nie zastanawiałam się więc długo nad lekturą "To, co najcenniejsze". Niestety, książka zupełnie nie spełniła moich oczekiwań i chociaż styl pisania autorki jak zwykle mnie zachwycił, tak fabuła i bohaterowie sprawiły, że przez całą lekturę rwałam sobie włosy z głowy. Trochę jestem tym zaskoczona, bo spodziewałam się naprawdę dobrej powieści. Dostałam jednak kilkaset stron nie dającej się lubić historii.

Emery i Jack poznali się po raz pierwszy dziewięć lat temu i od razu zawrócili sobie w głowie. Ona była nową mieszkanką nadmorskiego miasteczka, cichą właścicielką kawiarnio-księgarni, a on synem najbardziej znienawidzonego biznesmena w mieście. Ciągłe komplikacje stające na drodze ich relacji nigdy nie pozwoliły im na to, aby ich zauroczenie rozwinęło się w coś więcej. Gdy po raz pierwszy od lat pojawia się ziarenko nadziei na to, że mogliby być razem, po raz ponownie uderza w nich tragedia, która łamie Emery serce. Mijają kolejne lata, a błędy Jacka niszczą ją raz za razem. W końcu nadchodzi moment, gdy kobieta zdaje sobie sprawę, że nie ma już siły dłużej tego ciągnąć - w końcu czy miłość nie powinna być łatwa? Wypełniona szczęściem, zaufaniem i namiętnością? Jak zaufać komuś, kto przez lata udowadniał, że nie jest tego zaufania wart? Teraz Jack ma ostatnią szansę udowodnić Emery, że jest gotów zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Zanim będzie na to za późno.

Podczas czytania tej książki z pięć razy byłam bliska rzucenia jej w kąt i wyrzucenia z pamięci wszystkiego, co przeczytałam, ponieważ historia Jack'a i Emery to najbardziej frustrująca, irytująca historia, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. I chociaż fani serii pewnie się ze mną nie zgodzą, co jest w pełni zrozumiałe, ja - jako osoba, która przeczytała jeszcze jedynie trzeci tom - zupełnie nie potrafiłam zrozumieć co stało za niektórymi decyzjami i czynami bohaterów, ani jakim cudem w ogóle dochodziło do pewnych sytuacji. I skończyło się na tym, że chyba pierwszy raz w życiu błagałam o to, aby główni bohaterowie nie skończyli razem, bo męczyła mnie ich relacja.

Zacznijmy może od tego, że nic nie irytowało mnie bardziej, niż bohaterowie tej historii. A przecież bez dobrych postaci, nieważne jak interesująca jest fabuła, naprawdę ciężko o dobrą książkę. Jack Devlin to jeden z najbardziej znienawidzonych, irytujących i niezrozumiałych bohaterów, o jakich kiedykolwiek czytałam. Jako syn najbardziej przebiegłego biznesmena w miasteczku nigdy nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Zależało mu na dobrze mieszkańców, zawsze był przez nich lubiany, nie stronił też sobie od towarzystwa kobiet, szczególnie przejezdnych turystek. Gdy do miasta przeprowadza się Emery, zawraca mu w głowie jak żadna inna, mężczyzna jednak dobrze wie, że ze względu na jej własne dobro i bezpieczeństwo powinien trzymać się od niej z daleka, aby jego własny ojciec nie starał się namieszać w jej życiu. Na przestrzeni lat ich przyciąganie jednak jedynie się nasila, nieważne jak mocno starają się je ignorować. Gdy jednak w jego życiu przydarza się coś, przez co Jack musi postawić swoje życie do góry nogami, znikają jakiekolwiek szanse na to, by zbliżyć się do Emery. Znika też ten Jack, którego poznajemy na początku. A pojawia się jego okropna, irytująca wersja. I szczerze? Nawet po wyjawieniu wszystkich rzeczy, które mu się przydarzyły, zupełnie nie potrafiłam wydusić z siebie ani odrobiny sympatii i współczucia.

Sytuację pogorszyło też to, że ich historia ciągnie się przez długie lata. Dziewięć lat to bardzo dużo czasu, w czasie którego wydarzyć może się wiele rzeczy - i tak też właśnie było. I niestety Jack raz za razem sprawiał, że coraz trudniej było mi go lubić. Aż w końcu zupełnie stracił mój szacunek i było za późno, żebym potrafiła mu wybaczyć rzeczy, które robił. Jego decyzje budziły we mnie niesmak i wstręt, i chociaż niektóre były zrozumiałe, inne całkowicie wynikały z tego, jakim był człowiekiem. Do pewnych rzeczy przyczynił się sam, nieważne co go do tego popchnęło. I chociaż inni bohaterowie mogli mu je wybaczyć, ja skończyłam tę książkę czując się w pewien sposób oszukana i zdradzona, bo naprawdę chciałam go polubić i mu wybaczyć, ale z tyłu mojej głowy ciągle miałam rzeczy, do których się dopuścił.

Postać Emery mnie natomiast bardzo dezorientowała. Kreowana była na kobietę, która pomimo swojej nieśmiałości nie dawała sobą pomiatać i niejednokrotnie odrzucała Jacka, gdy ją ranił, a jednocześnie przez dziewięć lat dawała mu się traktować jak wycieraczkę, którą od czasu do czasu można użyć, a potem porzucić. Jej nieśmiałość, mam wrażenie, przełożyła się na kreację takiej dziwnej, stereotypowej cnotki, która przez lata unika mężczyzn, czekając aż ten jeden facet pójdzie wreszcie po rozum do głowy. Milion razy pragnęłam na nią krzyknąć, aby wreszcie dała sobie z nim spokój i przestała w kółko pozwalać się ranić. Nie - chciałam krzyknąć na nich oboje, aby przestali ciągnąć to przedstawienie i chociaż raz w ciągu tych długich dziewięciu lat ze sobą szczerze porozmawiali. Tak wiele bezsensownego bólu można by było uniknąć, gdyby tylko bohaterowie byli ze sobą szczerzy. Zamiast tego otrzymaliśmy milion sekretów, irracjonalnych decyzji i nie trzymających się kupy wyjaśnień.

Historia Emery i Jacka mogła być piękną, bolesną powieścią o utraconych szansach, dającą do myślenia, czy czasami ktoś może po prostu nie być nam pisany, nieważne jak go pragniemy. A dostałam męczącą grę w przyciąganie i odpychanie, z dodatkiem głupich decyzji i irytującego zachowania bohaterów. Co kilka rozdziałów robiliśmy z nimi krok do przodu, aby za chwilę zrobić pięć w tył, aż w końcu już nie było z tego "związku" czego zbierać. W pewnym momencie mocno zaczęłam się zastanawiać czy to na serio historia napisana przez Samanthę Young, bo byłam już tak zirytowana i zniesmaczona, że nie mogłam uwierzyć, że napisała ją ta sama autorka, która napisała tak wiele pięknych, poruszających romansów.

Gdyby nie to, że naprawdę bardzo lubię styl pisania autorki, który nawet tutaj - pomimo nienajlepszej fabuły - mnie nie zawiódł, pewnie dałabym sobie z tą książką spokój. Zupełnie nie trafiła w mój gust i nie mogłabym się czuć na koniec bardziej rozczarowana tym, co przeczytałam. Jeśli miałabym porównać tę część z poprzednią, powiedziałabym, że są jak ogień i woda. I zupełnie szczerze - kłaniam się każdemu, kto potrafił na koniec wybaczyć Jackowi pewne decyzje, które podjął. Ja na miejscu Emery nie wykazałabym się takim zrozumieniem. I szczerze powiedziawszy, mam już dość tego, że w romansach to kobiety zawsze są tymi, które czekają na faceta i powstrzymują się od randek, podczas gdy bohater nie stroni sobie od kobiet i wcale tego nie ukrywa. Mamy 2021 rok, czy nie powinniśmy być trochę bardziej postępowi? "To, co najcenniejsze" to niestety nie była książka dla mnie. Mam nadzieję, że innym spodoba się bardziej, ja niestety jestem na nie.


SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: To, co najcenniejsze
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: The Truest Thing
Seria: Hart's Boardwalk. Tom 4
Data premiery: 15 września 2021
Liczba stron: 400
Ocena: 4/10


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka!
KUP "TO, CO NAJCENNIEJSZE"




Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia