Lia jedzie z Miami do Orlando, gdzie ma wygłosić prelekcję na targach tatuażu. Kiedy jej samochód odmawia posłuszeństwa na poboczu pustej szosy, dziewczyna nie podejrzewa, że na ratunek pospieszy jej rycerz nie na białym koniu, a na tuningowanym motocyklu. Nie spodziewa się również tego, że błyskawicznie straci dla niego głowę. Po kilku nieudanych związkach Li jest przekonana, że w jej sercu nie ma miejsca dla żadnego mężczyzny, ale przystojny ciemnowłosy mechanik wydaje się idealnym kandydatem na niezobowiązującą, gorącą, jednorazową przygodę. Okazuje się jednak, że to dopiero początek o wiele dłuższej, bardziej skomplikowanej i znacznie gorętszej historii…
"Granice zła" to czwarty tom serii "Tatuaże", którą do tej pory wspominam jako jedną z pierwszych romansów, które czytałam jeszcze jako nastolatka. I chociaż minęło już kilka lat odkąd miałam okazję przeczytać pierwszy tom, zawsze bardzo wyczekuję kontynuacji, ponieważ bohaterowie tej serii sprawiają, że z ogromną chęcią powracam do tego świata. Tym razem nadszedł czas na historię Lii, którą dobrze już znamy z poprzednich historii, ale autorka dodaje do niej mały haczyk, dzięki czemu mamy okazję powrócić do Harper i Trenta z "Najtwardszej Stali". I chociaż pamięć mnie zawiodła, bo nie wracałam do tych powieści od lat, to ponownie odezwały się głęboko skryte uczucia i sympatia to tej serii, bo bawiłam się rewelacyjnie i czytałam ją z uśmiechem na twarzy. Czy będzie to moja nowa ulubiona książka? Z pewnością nie. Ale każdy fan serii na pewno będzie z niej zadowolony.
Lia zawsze skrycie marzyła o byciu artystką, jej rodzina jednak zawsze ten pomysł potępiała. Jej ciało pokryte tatuażami, odważny ubiór i mocny makijaż niejednokrotnie stały się przedmiotem sporu z rodzicami, a już zwłaszcza z jej ojcem, który wymagał od niej perfekcyjnego wyglądu i zachowania dla zachowania pozorów, które pomogłyby mu zostać politykiem. Jako tatuażystka dostaje okazję wygłoszenia przemowy na targach tatuażu, pech jednak tak chce, że po drodze psuje jej się samochód. Nie spodziewa się, że z pomocą przyjdzie jej najprzystojniejszy facet na motocyklu, jakiego kiedykolwiek widziała. I że od razu polecą między nimi iskry. Reid proponuje jej pomoc w swoim warsztacie samochodowym, w rzeczywistości pragnie jednak spędzić jak najwięcej czasu z tą tajemniczą dziewczyną, którą los zaprowadził do jego miasteczka. Obydwoje dobrze wiedzą, że pakowanie się w jakąkolwiek relację nie miałoby sensu. Mieszkają w innych miastach, a na dodatek obydwoje skrywają własne demony, którymi nie chcieliby obarczać drugiej osoby. Ich serca jednak nie dają im o sobie zapomnieć. Wtedy przeszłość i teraźniejszość zderzają się ze sobą, stawiając cały ich nowy związek pod znakiem zapytania.
Bardzo długo wyczekiwałam historii Lii, bo zawsze była ona jedną z moich ulubionych postaci, dlatego nie mogłam się doczekać premiery tej książki. Co prawda nie jest to moja ulubiona część, ale nawet pomimo kilku zgrzytów i rzeczy, do których mogłabym się przyczepić, czytało mi się ją błyskawicznie i bardzo przyjemnie. Muszę jednak przyznać, że kompletnie wyleciały mi z głowy wszystkie zdarzenia z poprzednich tomów - do tego stopnia, że musiałam naprawdę mocno wytężyć pamięć, aby przypomnieć sobie rzeczy, które w tej części okazały się być bardzo istotne. Z tego też powodu w ogóle nie skojarzyłam, że postać Reida także jest mocno powiązana z pewnymi wydarzeniami i miałam duże zaskoczenie, gdy na jaw wyszły pewne sekrety. Autorka w dobrze znanym jej stylu wplata w historię miłosną wątek kryminalny, ale robi to w subtelny i nieprzesadzony, ani tandetny sposób. Ja na ogół mam problem właśnie z takimi wątkami, z tego też powodu, że w większości przypadków mam wrażenie, że czytam scenę rodem z tandetnego filmu akcji, ale Cole zawsze świetnie sobie radziła przedstawiając je w ciekawy, trzymający w napięciu sposób, bo zazwyczaj jej zwrotów akcji się do końca nie spodziewałam. Właśnie tak było również w przypadku tej książki, co było bardzo na plus.
Niestety trochę mniej podobał mi się sam wątek miłosny, ponieważ było to typowe insta love, w którym bohaterowie lecą na siebie pięć sekund po pierwszym spotkaniu, a chwilę później gotowi są dla siebie zrobić wszystko. Osobiście jestem tego typu czytelniczką, która tego unika, bo wolę relacje, które rozwijają się powoli i w swoim czasie - Lia i Reid tak naprawdę rzucają się na głęboką wodę. Gdy poznają się na poboczu drogi, kiedy to psuje się samochód Lii, od razu wybucha między nimi chemia i pożądanie. I chociaż nie wskakują sobie do łóżka od razu, i tak dość szybko coś się między nimi rozwija. To nie zmienia jednak faktu, że byłam absolutnie zauroczona nimi jako osobnymi postaciami. Autorka przyłożyła wiele uwagi, aby nakreślić ich własne historie, nadać im charakteru i tchnąć w nich życie. Zarówno Lia, jak i Reid, mają swój własny bagaż i nie są ani mdli, ani nudni. I to wynagrodziło wszystko, nawet małe potknięcie na początku, jeśli chodzi o ich związek (które zresztą innym może wcale nie przeszkadzać), ponieważ całkowicie pochłonęła mnie ich historia. Przeżywałam wszelkie emocje razem z nimi, kibicowałam nie tylko ich miłości, ale też im, jako osobom.
Moją ulubioną częścią tej historii jest jednak to, że wszystkie historie zataczają tutaj wielkie koło, tworząc idealne zakończenie dla tej serii. W bardzo interesujący i emocjonujący sposób powracamy do historii pary z pierwszego tomu, ale nie zabrakło również bohaterów z drugiej i trzeciej części, dzięki czemu autorka daje nam szansę porządnie się z nimi pożegnać. Autorka zawarła tutaj tyle ważnych momentów, z pewnością wyczekiwanych od lat przez wielu fanów serii. Nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia. To była historia pełna emocji i wrażeń, z pewnością nie zabrakło momentów mrożących krew w żyłach, jak to w stylu Scarlett Cole, a nawet Reid i Lia koniec końców całkowicie skradli moje serducho i cieszyłam się, że się odnaleźli, ponieważ byli dla siebie idealni.
"Granice Zła" to było bardzo dobre zwieńczenie historii wszystkich bohaterów, których zdołaliśmy poznać na przestrzeni kilku ostatnich lat. Każdy z tych bohaterów skradł kawałek mojego serca i jestem bardzo zadowolona z tego, że w końcu po tylu przejściach i po całym tym cierpieniu wszyscy odnaleźli szczęście i spokój. Czuję się trochę jakbym żegnała swoją nową, małą rodzinkę, ale teraz czekam na kolejne książki Scarlett Cole, bo chętnie zapoznam się bardziej z jej twórczością. Bardzo polecam wam całą serię, jeśli lubicie romanse z odrobiną intrygi i kryminału. I pisze to osoba, która normalnie takich wątków raczej unika! Scarlett Cole jednak już po raz czwarty udowodniła, że sprawdza się w tego typu historiach rewelacyjnie.
SCARLETT COLE to wielokrotnie nagradzana autorka współczesnych romansów i powieści erotycznych. Pochodzi z Wielkiej Brytanii, ale przesiadywała także w Stanach Zjednoczonych, Japonii, a w końcu w Kanadzie poznała miłość swojego życia.
Tytuł: Granice Zła
Autor: Scarlett Cole
Seria: Tatuaże. Tom 4
Tytuł w oryginale: The Darkest Link
Liczba stron: 320
Data premiery: 1 września 2021
Wydawnictwo: Akurat
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)