piątek, 2 lipca 2021

Kristen Callihan - Na jedną noc



Zasady: nie całować w usta, nie zostawać na noc, nie mówić nikomu, a przede wszystkim... Nie zakochiwać się.

Anna Jones po prostu chce skończyć studia i postanowić, co chciałaby robić w życiu. Zakochiwanie się w Drew Baylorze, futbolowej gwieździe z drużyny uniwersyteckiej, z pewnością nie należy do jej planów. Pewny siebie i czarujący chłopak żyje w świetle reflektorów i jest zdecydowanie zbyt przystojny. Gdyby tylko potrafiła zignorować jego namiętne spojrzenia i przestać myśleć o robieniu z nim nieprzyzwoitych rzeczy! Przecież to łatwe, prawda?

Szkoda, że on postanowił nakłonić ją do złamania wszystkich tych zasad…


Na pewno nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeśli napiszę, że Kristen Callihan to jedna z moich ukochanych autorek romansów i z niecierpliwością wyczekiwałam premiery jej kolejnej serii "Game On" po sukcesie jakim była seria "VIP". Jak tylko usłyszałam, że wydawnictwo ma w planach ją wydać, nie posiadałam się z radości. Callihan, romans i sport? To najlepszy przepis na rewelacyjną książkę. Zresztą, dokładnie tak było. Wystarczyło mi kilka rozdziałów, abym przepadła dla tych bohaterów bez reszty. I chociaż jak na razie ta seria nie pobiła "VIP", to i tak świetnie się na niej bawiłam. I z pewnością spodoba się fanom takich serii jak "Off-Campus" czy "Briar U" Elle Kennedy.

Patrzę na niego. Patrzę naprawdę i szeroko otwierając oczy, pozwalam mu zobaczyć całą mnie. Każdą ukrytą wrażliwość. W zamian w jego oczach widzę cały świat.

Drew Baylor to gwiazda futbolowej drużyny uniwersyteckiej - rozgrywający, przed którym maluje się świetlana przyszłość. Anna Jones nie umawia się ze sportowcami, a już zwłaszcza z takimi, których zna cała uczelnia i na którego ludzie zwracają uwagę gdziekolwiek nie pójdzie. To nie jej świat. Jednak gdy poznają się na wspólnych zajęciach, wszelkie różnice i zastrzeżenia idą w diabły, gdy wybucha między nimi ogromna chemia i nie potrafią się od siebie oderwać. Anna ma jednak swoje zasady - zero całowania w usta, zero związków, brak zostawania na noc, a już zwłaszcza brak czułości na oczach innych. Drew ma je jednak gdzieś. Do tej pory tak bardzo pragnął jedynie futbolu, ale wie, że takiej szansie na bycie z kimś, kto go rozumie i kogo mógłby pokochać, nie może pozwolić odejść. I postanawia złamać wszelkie jej zasady, aż wreszcie Anna w pełni będzie jego. Jak to się mówi... game on!

- Zobaczysz, Drew. Pewnego dnia miłość zakradnie się do ciebie i zdzieli cię w łeb. Wtedy zrozumiesz.
Jak się okazuje, mama myliła się pod jednym względem. Miłość, gdy już się pojawiła, wcale się nie zakradła. Nie, podeszła do mnie odważnie i śmiało, na wypadek gdybym nie zwracał na nią uwagi. I owszem, zdzieliła mnie w łeb.

Znacie ten moment, kiedy nagle, ni stąd ni zowąd, waszą uwagę przyciąga ta jedna, zupełnie nieznana osoba? Bez powodu coś was do niej ciągnie. Czy to ktoś nieznajomy w pociągu, ktoś z pracy, ze szkoły czy studiów, a może zupełnie przypadkowa osoba codziennie mijana na ulicy. Życie potrafi działać na tak wiele niespodziewanych sposobów, że nagle jedno spotkanie wystarczy, aby ciągle mieć kogoś w głowie, nie móc przestać o tej osobie myśleć. Właśnie tak rozpoczyna się przygoda Drew i Anny - na wspólnych wykładach, podczas których siadają obok siebie, a reszta to już historia. Ukradkowe spojrzenia i ogromna chemia sprawiają, że oboje nie potrafią przestać o sobie myśleć. Ale Anna wie, że Drew jest sportowcem, a ona nie wyobraża sobie życia jako partnerka mężczyzny, którego nazwisko znają wszyscy. Może dać mu tylko kilka wspólnych chwil w tajemnicy przed resztą, żadnych pocałunków, żadnego związku. A dla Drew to za mało - pragnie złamać wszystkie jej zasady i udowodnić jej, jak dobrze mogłoby im być razem.

- Niektórzy ludzie nigdy nie zrozumieją tego, jaki otrzymali dar. - Lekko naciska na mój kark, a ja nieznacznie się do niego przysuwam. - A niektórzy ludzie czekają całe życie, by mieć kogoś do kochania.

Ta dwójka dość długo bawi się w kotka i myszkę, ale jak to w życiu bywa, gra kiedyś się kończy, a wtedy uderza rzeczywistość. Między Drew, a Anną może i jest dużo chemii, ale muszą przepracować wiele problemów, aby być razem. Szczególnie Anna bywała tutaj irytująca, bo to ona wzdrygała się na samą myśl związku ze sportowcem. I przyznaję, mnie również jej zachowanie momentami frustrowało i miałam ochotę nią potrząsnąć, ale jednocześnie autorka świetnie przedstawiła jak głęboko zakorzenione potrafią być kompleksy i jak ciężko jest je przepracować. I niestety chociaż łatwo byłoby powiedzieć, że jej obawy są wyssane z palca, to przecież nie są. Wiele osób zmaga się z tym, co Anna, dlatego jej zachowanie było całkowicie zrozumiałe. Natomiast Drew? Ah, Callihan naprawdę utrudnia mi wybór mojego ulubionego stworzonego przez nią bohatera. Pokochałam go w pierwszej chwili i z każdym kolejnym rozdziałem zakochiwałam się w nim tylko bardziej. Przede wszystkim podoba mi się to, że autorka przełamała wszelkie stereotypy związane ze sportowcami - Drew był wielowarstwowy, troskliwy, lojalny, ale miał też swoje granice i nie pozwolił, aby Anna bawiła się jego sercem. Wcale nie był tylko kawałkiem ciała, która "zalicza wszystko co się rusza" i to bardzo mi się w nim podobało.

W życiu zabawne jest to, że tak łatwo patrzeć na nie z zewnątrz do wewnątrz. Widzimy, gdzie popełniają błędy nasi przyjaciele, co robią źle, że są ślepi na to, co mają tuż pod nosem. No i dlaczego, kuźwa, nie posłuchają naszej rady, tylko ciągle się miotają?
Oglądamy horrory i wiemy, kiedy krzyczeć na głupią dziewczynę, która idzie do piwnicy, by sprawdzić, co to był za dziwny hałas, zabawiamy się jej naiwnością, czujemy się od niej lepsi. Gdybyśmy do byli my, zapewniamy siebie, to z pewnością nie bylibyśmy tacy głupi.
Pewnie byśmy byli, bo nie zdawalibyśmy sobie sprawy z zagrożenia. Bo prawda jest taka, że przez połowę czasu chodzimy głusi, głupi i ślepi.

Ich historia może i była skomplikowana, ale w typowym dla siebie stylu autorka napisała to w sposób wywołujący wszelkie emocje. Pojawiły się łzy, śmiech, motylki w brzuchu, złamane serce i dużo, dużo pikantnych scen seksu. I gdyby nie brak czasu, z pewnością przeczytałabym tę książkę w jednym, czy dwóch posiedzeniach, bo kiedy już się wciągniesz, nie sposób się oderwać. Po raz kolejny Callihan udowodniła, że jej historie nie mogą być złe. Tworzy bohaterów z krwi i kości, porusza trudniejsze wątki i nie boi się poruszyć serc czytelników, a jednocześnie jej historie zawsze sprawiają, że czuję niewytłumaczalne szczęście i kibicuję bohaterom z szerokim uśmiechem na twarzy. Anna i Drew nie byli wyjątkiem. Bardzo ciekawa jestem kolejnego tomu o przyjacielu Drew, który już czeka na mojej półce, bo jak na razie nie mam o nim wyrobionej opinii, chociaż spodziewam się, że również skrywa ciekawą historię. Jeśli lubicie romanse sportowe w stylu Elle Kennedy, to koniecznie sięgnijcie po "Na jedną noc"!


Kristen Callihan to popularna amerykańska pisarka, która zjednała sobie sympatię grona wiernych Czytelników dzięki publikacjom z następujących gatunków literackich: romans, literatura kobieca, literatura obyczajowa, fantastyka oraz literatura erotyczna. Jej zainteresowania są na tyle szerokie, że sięgają od znanych z kinematografii superbohaterów aż po zawiłości ludzkiej psychiki. Znajduje to odzwierciedlenie w jej twórczości. W swoim dorobku posiada takie tytuły jak między innymi: "Niedopasowani", "Fall", "The Hot Shot" oraz "The Game Plan".


Tytuł: Ukochany Wróg
Autor: Kristen Callihan
Tytuł w oryginale: The Hook Up
Data premiery: 9 czerwca 2021
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: MUZA
Ocena: 9/10


1 komentarz:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia