wtorek, 19 stycznia 2021

Jenny Bayliss - 12 randek na Gwiazdkę



Jedna kobieta. Dwunastu kandydatów na wymarzonego partnera. Czy coś może się nie udać?

Kate jest przekonana, że nie potrzebuje do życia faceta. Zwłaszcza że zasypane śniegiem, senne miasteczko Blexford w Anglii nie obfituje w potencjalnych kandydatów. Poza tym po co jej ukochany, jeśli spełnia się, zawodowo projektując tkaniny i hobbystycznie piekąc ciasta do kawiarni?

Pełna dobrych chęci przyjaciółka zakłada jej jednak profil na portalu randkowym, który gwarantuje, że pomoże samotnym znaleźć miłość przed świętami. Do Bożego Narodzenia zostały dwadzieścia trzy dni. Dwadzieścia trzy dni na dwanaście randek z dwunastoma różnymi mężczyznami. Z tego musi wyniknąć coś dobrego… Prawda?

Całe miasteczko jej kibicuje, ale gdy każda kolejna randka kończy się jeszcze większą katastrofą niż poprzednia, Kate zaczyna się zastanawiać, czy to na pewno jest pora na miłość.

Ale czasami miłość pojawia się tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy…


Na "12 Randek na Gwiazdkę" skusiłam się tak naprawdę w ostatniej chwili, bo początkowo nie miałam w planach jej czytać. Ale w końcu świąteczny klimat uderzył i we mnie, a akurat ta pozycja cieszyła się dość dużą uwagą za granicą, więc się skusiłam. Co prawda już po Nowym Roku, dlatego przychodzę z recenzją tak późno, ale to nie jest najważniejsze. I muszę przyznać, spośród wszystkich trzech świątecznych książek które przeczytałam w tym sezonie, właśnie ta miała najlepszy świąteczny klimat, zdecydowanie czułam się nastrojona świątecznie, wszystko tutaj wręcz krzyczało "święta!". To z wątkiem miłosnym miałam największy problem, bo chociaż książka w tytule ma 12 randek i można by się było spodziewać dużo miłości, może nawet trochę dramatyzmu, bo autorka przedstawia aż dwunastu potencjalnych kandydatów, ale koniec końców żaden z nich mi nie zaimponował. A zakończenie zostawiło we mnie duży niedosyt.

Kate to trzydziestoczteroletnia kobieta, która żyje samotnie w domku w małej wiosce w Anglii, przekonana, że facet nie jest jej potrzebny do szczęścia. Zresztą, nie ma co ukrywać - Blexford nie jest miejscem, w którym łatwo znaleźć porządnego mężczyznę w jej wieku. Ma dobrą pracę, bliskich przyjaciół, prowadzi stabilne życie, ale tylko raz w życiu poczuła do kogoś coś poważniejszego, co nie skończyło się szczęśliwie. Kiedy jej najlepsza przyjaciółka, Laura, podrzuca jej pomysł zapisania się do programu "12 randek na Gwiazdkę", Kate nie jest zbyt pozytywnie nastawiona. Program ma pomóc znaleźć jej potencjalnego partnera jeszcze przed świętami, do których zostało tylko dwadzieścia trzy dni. Dwanaście randek, dwunastu potencjalnych kandydatów. Całe miasteczko obserwuje poszukiwania Kate i jej kibicuje, w tym jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, Matt. Randka za randką ten pomysł okazuje się być coraz gorszym pomysłem, aż wkrótce Kate zaczyna się zastanawiać, czy powinna była brać udział w programie. Do czasu, aż miłość staje na jej drodze w najmniej spodziewanym momencie, w najmniej spodziewanej osobie...

Nie ma co ukrywać, że jeśli szukamy typowo świątecznej, klimatycznej książki, to ta pozycja to strzał w dziesiątkę. Wszystko co kojarzy się z zimą i świętami, czy to śnieg, drzewka świąteczne, wypieki, kolędy, ozdoby, gorąca czekolada... dosłownie wszystko - tutaj właśnie to znajdziecie. I ten klimat rzeczywiście wciąga, nieważne kiedy książkę czytamy. Na każdej stronie autorka dorzuca jakiś taki świąteczny smaczek, dzięki czemu nie tracimy wrażenia, że cała akcja dzieje się w tym okresie świątecznym i właśnie wtedy ma być czytana. To w tej książce polubiłam najbardziej, jej cudowny klimat, piękne opisy wszystkiego, co związane z Bożym Narodzeniem. Aż sama zaczęłam marzyć o mieszkaniu w takim śnieżnym, klimatycznym miasteczku, w którym każdy zna każdego, organizuje się konkursy na najlepiej przystrojony dom, czy chodzi po ulicach, śpiewając kolędy.

Przechodząc dalej, tak naprawdę było to jedyne, co mi się w tej książce tak naprawdę, naprawdę podobało. Pod każdym innym względem ta historia wypadła niestety dość nudno, bez większych emocji i przewidywalnie. Autorka przedstawiła nam tutaj tylu przeróżnych bohaterów, a nie było ani jednego, którego bym polubiła. Nawet Kate, główna bohaterka, nie wyróżniła się niczym, dzięki czemu miałabym ją polubić i jej kibicować. Była dość prosta, zwyczajna, bez żadnej pikanterii, na dodatek momentami irytowało mnie to, że dawała się traktować jak wycieraczkę i zachowywała się tak naiwnie. Tak samo zresztą jej bliscy, a zwłaszcza Matt, z którym Kate dzieli dużą przeszłość i który ma duże znaczenie dla rozwoju całej książki. Niby ma być to jej najlepszy przyjaciel, tak ważna dla jej osoba, którą zna od czasów dzieciństwa, a czułam, że kompletnie nic się o nim nie dowiedziałam. Czasami mam wrażenie, że autorka zbyt mocno skupiała się na szczegółowych opisach wszystkiego co działo się dookoła, zamiast skupić się na tym co ważne - czyli na rozwinięciu swoich postaci i związków między nimi.

Sam pomysł dwunastu randek na święta mi się spodobał, zresztą kilka z nich było bardzo fajnych i ciekawych, ale trochę żałuję, że spośród takiej liczby kandydatów tylko jeden facet okazał się być dobry (i o ironio, to też mój ulubiony bohater tej książki, chociaż pojawił się może ze dwa razy). I owszem, mówi to osoba, która nie znosi trójkątów miłosnych, ani w ogóle tego typu dramatów, w których bohaterka nie potrafi wybrać, ale no zabrakło mi w tej książce tego kandydata, któremu naprawdę bym kibicowała. Nawet osoba, z którą Kate skończyła, wzbudziła we mnie bardzo mieszane uczucia, ale to głównie z tego powodu, że autorka poświęciła bardzo mało czasu, aby ich relację rozwinąć. Kilka scen tu i tam, po czym nagle olśnienie, że to właśnie z nim powinna być i tyle, koniec. Nie chcę zdradzać o kim mowa, chociaż pewnie nietrudno się domyślić, ale taki rozwój sytuacji pozostawił we mnie niedosyt. Jasne, mieli kilka swoich uroczych momentów, przy których nie sposób się nie uśmiechnąć, ale to nie wystarczająco, aby wywołać szybsze bicie mojego serca.

"12 Randek na Gwiazdkę" opiera się na bardzo ciekawym pomyśle, cała ta świąteczna otoczka również spełnia swoje zadanie, ale niestety ta pozycja podupada w najważniejszych aspektach. Nie potrafiłam się połączyć emocjonalnie z bohaterami i nie miałam szansy podekscytować się historią miłosną, bo została rozwinięta bardzo słabo, a właściwie w ogóle. I chociaż czytało mi się tę książkę przyjemnie, bo ma swój świąteczny klimat, to nie jest to pozycja, o której bym pamiętała na dłużej, czy do której chciałabym wrócić. Dla samego klimatu może być fajną pozycją na święta, ale w poszukiwaniu fajnej zimowej historii miłosnej pewnie następnym razem sięgnęłabym po coś innego.

JENNY BAYLISS mieszka w małym nadmorskim miasteczku w Wielkiej Brytanii ze swoim mężem. Ich dzieci wyprowadziły się już z domu, by szukać przygód na własną rękę. Jako trzydziestodziewięciolatka rozpoczęła studia na kierunku Pisanie kreatywne i zawodowe, a od siedmiu lat piecze ciasta dla kawiarni w swoim miasteczku. Lubi długie spacery i ma obsesję na punkcie artykułów papierniczych i kawy. Nie wierzy w oszczędzanie rzeczy na lepsze okazje, dlatego bezwstydnie chodzi na zakupy dla supermarketu w odświętnych sukienkach. 12 randek na Gwiazdkę to jej pierwsza powieść.

Tytuł: 12 randek na Gwiazdkę
Autor: Jenny Bayliss
Tytuł w oryginale: Twelve dates for Christmas
Data premiery: 14 października 2020
Wydawnictwo: Burda Media Książki
Liczba stron: 464
Ocena: 6/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki!





Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia