poniedziałek, 23 grudnia 2019

Laura Kneidl - Jednak Mnie Kochaj


Od przeszłości nie da się uciec...

Kiedy Sage przyjeżdża na studia do Melview w Nevadzie, nie ma ani przyjaciół, ani pieniędzy, ani dachu nad głową. Jej konto świeci pustkami, więc śpi w samochodzie, jest zagubiona i niepewna jutra, ale jednocześnie z determinacją walczy o nowe życie. Na szczęście, wkrótce spotyka na swej drodze bratnią duszę. Sage i April szybko się zaprzyjaźniają. Istnieje jednak pewien problem – April ma brata, przystojnego amatora erotycznych podbojów, a Sage, z uwagi na swoją przeszłość, stara się trzymać jak najdalej od nieznanych mężczyzn. Stopniowo okazuje się jednak, że Luca to wrażliwy, zraniony człowiek, który podobnie jak ona potrzebuje prawdziwej bliskości.

Kiedy wydaje się już, że Sage odzyskuje radość życia, przeszłość jeszcze raz pokazuje swe złowrogie oblicze i powraca jak upiór podczas radosnych świątecznych dni…

Laura Kneidl porównywana jest do takich autorek jak Mona Kasten, czy Bianca Iosivini, a że obie autorki w ostatnim czasie bardzo pokochałam, nie mogłam zrezygnować z okazji przeczytania czegoś spod jej pióra. Zresztą, nie trzeba było mnie długo przekonywać. Problem był taki, że kiedy zgłaszałam się do tej pozycji, nie wiedziałam, że jest to dwuczęściowa historia - a ja nie znoszę czekać na kolejne tomy, bo zawsze wszystko wypada mi z głowy. Dlatego przeciągałam lekturę "Jednak Mnie Kochaj" jak najdłużej, aż do teraz. Całe szczęście, że wydawnictwo zapowiedziało drugą część, "Tylko Bądź Przy Mnie" na styczeń, ponieważ koniec części pierwszej absolutnie zmiażdżył mi serce. Do tej książki zalecam przysiąść z pudełkiem chusteczek, ponieważ łzy macie zagwarantowane.

Sage przyjeżdża na studia do Melview w Nevadzie, aby być jak najdalej od domu, który kojarzy się jej jedynie z najgorszymi lata jej życia. Nie ma przyjaciół, pieniędzy, ani dachu nad głową i sypia w swoim aucie. Jest zagubiona, niepewna, walczy z demonami i strachem, ale czuje się zdeterminowana, aby rozpocząć nowy rozdział. Gdy na jej drodze staje April, szybko się zaprzyjaźniają i łapią wspólny język. Niestety pojawia się jeden problem - April ma brata, który jest ucieleśnieniem wszystkich koszmarów Sage. Wysoki, postawny i wytatuowany Luca przypomina jej, jak łatwo mógłby ją skrzywdzić, jak wielokrotnie robił to ktoś z jej przeszłości. Sage pragnie trzymać się od niego z daleka, bo tylko tak jest w stanie zapanować nad swoją traumą. Niestety los tak chce, że oboje zaczynają pracować w bibliotece i unikanie go jest niemożliwe. I wbrew temu, czego się spodziewała Sage, z każdym kolejnym spotkaniem przebywanie w towarzystwie Luki staje się dla niej przyjemniejsze i bezpieczniejsze. Okazuje się, że Luca jest czymś więcej niż pewnym siebie kobieciarzem i być może mają o wiele więcej wspólnego, niż jej się wydawało. Ale czy wydarzenia z przeszłości pozwolą jej na to, aby chłopak się do niej zbliżył? Czy jej najgorsze koszmary dogonią ją, zanim Sage i Luca dostaną szansę, aby być razem?

Zagłębianie się w psychikę Sage było trochę jak wbijanie sobie szpilek w ciało. Z każdą odkrytą informacją na temat jej przeszłości trochę bardziej bolało mnie serce, a autorka i tak nie zdradziła nam zbyt wiele. Ostatnio tak bardzo cierpiałam z powodu jakiegoś bohatera chyba podczas lektury "Przypadków Callie i Kaydena" Jessici Sorensen, ponieważ losy Kaydena mnie wyniszczyły. A to było lata temu. Kiedy Sage przenosi się do Melview, gdzie ma studiować psychologię, tak naprawdę wszystko idzie nie tak. Nie ma wystarczająco pieniędzy, aby wynająć pokój, więc musi mieszkać w swoim samochodzie. Uczelnia odrzuciła wszystkie jej wnioski o pomoc, ponieważ jej sytuacja rodzinna nie jest trudna w ich oczach, a przecież nikt nie wie o tym, co działo się w środku. Nawet jej własna matka, ani jej siostra. Jedynym źródłem utrzymania jest jej internetowy sklep z ręcznie robioną biżuterią, ale i to wystarcza jej jedynie na najpotrzebniejsze wydatki. Codziennie walczy ze strachem przed dotykiem i obecnością nieznanych mężczyzn, którzy przypominają jej o koszmarach z domu rodzinnego. Uczy się jak panować nad atakami paniki i znowu żyć normalnie. Ale wreszcie jest tysiące kilometrów od domu i wierzy, że wszystko zacznie się układać.

Intymność między dwojgiem ludzi nie jest perfekcyjna, zwłaszcza gdy się nie ma doświadczenia. Każdy człowiek ma własny rytm i musi upłynąć trochę czasu, zanim ludzie się dopasują. Jeśli ktoś ma szczęście, to pod koniec tego procesu zbliży się do perfekcji, ale jeśli oczekujesz, że perfekcja weźmie się z niczego, to będziesz długo czekać, może nawet całą wieczność. [...] W prawdziwym życiu doskonałość tkwi czasem w niedoskonałości.

Myślę, że nikt nie wie, jak przerażające potrafią być ataki paniki, dopóki się ich nie doświadczy. Nawet nie wyobrażam sobie ile cierpienia i bólu nosi w sobie ta dziewczyna każdego dnia. Jednocześnie podziwiam ją za to, że każdego ranka podnosi się i stawia czoło swoim lękom w zupełnie nowym miejscu, otoczona samymi nieznajomymi osobami. Że walczy z przeciwnościami losu i nigdy się nie poddaje, nawet gdy jest jej niesamowicie trudno. To niesamowite, że po tym wszystkim, co spotkało ją w jej własnym domu, w miejscu, które powinno przynosić jej ciepło i bezpieczeństwo, ona jest zdeterminowana, by wygrać z koszmarami i nie pozwolić przeszłości wpłynąć na jej przyszłość. Interesująca jest też jej reakcja na Lucę, z którym nie od początku łapie nić porozumienia. Właściwie na początku ich znajomości Luca mocno ją przeraża, do tego stopnia, że przebywanie w jego towarzystwie sprawia, że pocą jej się dłonie i musi walczyć z atakami paniki. Klasyfikuje go jako faceta pokroju tego, który w przeszłości ją skrzywdził, w niczym nie pomaga też to, że niejednokrotnie jest świadkiem jego erotycznych podbojów.

Ale jak się można spodziewać, z czasem jej reakcja zaczyna się zmieniać, a obecność Luki staje się dla niej czymś naturalnym. Im dłużej spędzają wspólnie czas, czy to w pracy, czy za sprawą przyjaźni Sage z siostrą Luki, April, tym bliżej się poznają i Sage przekonuje się, że całkowicie źle go oceniła. Luca skrywa swoje własne demony i nosi w sercu cierpienie, którym nie dzieli się z nikim. Woli przybierać maskę, aby nie wywoływać niepotrzebnych pytań. Ale gdy otwiera swoje serce na Sage, jej nie pozostaje nic innego, jak zrobić to samo. Bo w końcu zdaje sobie sprawę, że jego przyjaźń jest dla niej bardzo cenna, a jego obecność przynosi jej bezpieczeństwo i troskę, jakiej nawet się nie spodziewała. A Bóg jeden wie, jak bardzo tego w jej życiu brakuje. Ta dwójka skradła moje serce i przez to zakończenie tej części sprawiło, że zalałam się łzami. Nie będę zdradzać, co takiego się wydarzyło, ale powiem tyle, że autorka wiedziała, jak zakończyć powieść, aby czytelnik nie mógł się powstrzymać przed sięgnięciem po kolejną część. Ja nie wiem, jak dam radę wytrzymać ten miesiąc, bo już mnie roznosi.

Okoliczności, które sprawiły, że znalazłam się w ramionach Luki, trudno nazwać sprzyjającymi, ale mimo tego te chwile były absolutnie piękne. Zaufałam mu i wybrałabym go za każdym razem. To nie był najlepszy wybór spośród moich ograniczonych możliwości, to był JEDYNY wybór, a ja zdecydowałam się na niego już dawno temu. Potrzebowałam jedynie tego jednego, niedoskonałego momentu, żeby to rozpoznać.

Muszę przyznać, że na początku obawiałam się, że ta historia okaże się troszkę za długa. W końcu rozłożona jest na dwie części, a na początku trochę mi się ciągnęła. Niektóre momenty się niepotrzebnie powtarzały i spokojnie można było się obyć bez nich. Ale im dalej brnęłam, tym mniej mi to przeszkadzało, a w końcu zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że jednak nic bym nie usunęła, bo każdy ten fragment dawał czytelnikowi jakąś cząstkę Sage i jej historii. Uważam, że autorka rewelacyjnie sobie dała radę przedstawiając nam tragiczną historię Sage, ponieważ nie sądzę, aby dało się przejść obok niej obojętnie. Wzbudziła we mnie setki emocji, a na koniec złamała serce. Pochłonęłam ją bardzo szybko i gdyby nie brak czasu, to pewnie zrobiłabym to w jednym posiedzeniu. Bohaterowie, których autorka stworzyła, nie tylko ci główni, ale też drugoplanowi, byli tak charyzmatyczni i realistyczni, że nietrudno było się postawić na ich miejscu.

"Jednak Mnie Kochaj" to bolesna historia o ludziach, którzy walczą z demonami przeszłości. Chociaż może się wydawać, że te same wątki były już poruszane na prawo i lewo, to niewiele jest powieści, które tak dobrze skupiają się na psychice postaci, które mają za sobą traumatyczne przeżycia, jak Laura Kneidl zrobiła w przypadku Sage. Sam Luca jest odwzorowaniem typowego bohatera romansideł, a jednak ma w sobie to coś, co go wyróżnia i sprawia, że się w nim zakochujemy. Autorka wzięła w swoje ręce pomysł na kolejną studencką historię i wniosła do niej uczucie, emocje, cierpienie, ból i miłość, dzięki czemu czytelnik wciąga się tak mocno, że nim się obejrzy, a już przekręca ostatnie strony książki. A to tylko część pierwsza, a jestem pewna, że druga będzie równie dobra. Uważam, że ta pozycja jest godna uwagi każdego miłośnika romansów, które mają w sobie też coś o wiele więcej. Mogę ją polecić z czystym sercem i już nie mogę się doczekać "Tylko Bądź Przy Mnie". Z pewnością sięgnę też po inne powieści tej autorki.


LAURA KNEIDL pisze powieści o codziennych wyzwaniach, fantastycznych światach i miłości. Urodziła się w 1990r. w Erlangen. Studiowała zarządzanie biblioteką i informacją w Stuttgarcie. Pracę nad swoją pierwszą powieścią rozpoczęła w 2009 roku. Przez długi czas mieszkała w Szkocji, obecnie w Lipsku, a jej mieszkanie przypomina bibliotekę. Prowadzi konto na Instagramie i lubi rozmawiać ze swoimi czytelnikami.


Tytuł: Jednak Mnie Kochaj
Autor: Laura Kneidl
Tytuł w oryginale: Beruhre Mich. Nicht
Seria: Jednak Mnie Kochaj. Tom 1
Data premiery: 14 sierpnia 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 423
Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!




2 komentarze:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia