piątek, 23 października 2020

Brittainy C. Cherry - Landon & Shay, Tom 1



Landon:

Shay Gable mnie nie znosiła. Zawsze próbowaliśmy się unikać. Rozchodziliśmy się w różne strony. Nawet na siebie nie patrzyliśmy.

Wszystko się zmieniło, gdy rzuciłem jej wyzwanie. Zaczęło się od głupiego zakładu: rozkochać ją we mnie, nim sam się w niej zakocham.

Miałem zgarnąć łatwą wygraną. Przecież jej nie kochałem, ledwo ją tolerowałem. Mimo to nasza relacja powoli zaczęła ulegać zmianie. Dziewczyna sprawiała, że zapragnąłem nieznanych wcześniej rzeczy. Miłości, szczęścia, związku.

Im bliżej byliśmy, tym bardziej przeganiała mój mrok i głęboko skrywane emocje. Ból, urazę, prawdę.

Nasz związek stał się zbyt prawdziwy, uczucia się pomieszały i wzrosło ryzyko zranienia. Jednak, jak mówi stare powiedzenie: w miłości i na wojnie wszystko jest dozwolone – a zwłaszcza złamane serce.

Niewiele jest autorek, które potrafią swoimi słowami wyzwolić we mnie dziesiątki różnych emocji. Brittainy C. Cherry zdecydowanie jest jedną z najbardziej utalentowanych pisarek, której historie zapadają w pamięci na długie lata. Nie bez powodu bardzo obawiałam się sięgnięcia po jej najnowszą książkę. Leżała na mojej półce przez dłuższy czas, a ja przygotowywałam się psychicznie na rollercoaster emocji, jaki byłam pewna, że autorka mi zaserwuje. Pewne przebłyski relacji Landona & Shay dostaliśmy już w "Eleanor & Grey", więc wiedziałam, że to będzie para, która przyniesie dużo emocji. I chociaż "Eleanor & Grey" nie jest moją ulubioną książką Cherry, to coś bardzo mocno ciągnęło mnie do tych postaci i do ich uczucia już wtedy, kiedy byli tylko bohaterami epizodycznymi w historii Eleanor i Greysona. Nie spodziewałam się tylko, że ta powieść uderzy tak blisko mojego serca i że stanie się jedną z najbardziej wartościowych pozycji, jaką miałam okazję przeczytać w ciągu ostatnich kilku lat.

[...] czasami ciężko było oddzielić czyjś ból i zmagania od swoich własnych. Chyba tak właśnie było z kochaniem kogoś - ścieżki serc się przeplatały. Oznaczało to taką bliskość, że nie można było określić granicy między własnym bólem a tym drugiej osoby.

Shay Gable to najmilsza osoba pod słońcem. Nie bez powodu wszyscy ją lubią, zawsze stara się być wyrozumiała i dobra. Ale jeśli miałaby wskazać jedną osobę, której nie znosi całym sercem, byłby nią Landon Harrison. Jedyny chłopak w szkole, który działa jej na nerwy samą obecnością, który nie może znieść jej sztucznego dobra i życia usłanego różami. Zresztą, z wzajemnością. Jedyna noc, podczas której połączyło ich coś innego niż nienawiść, to noc po śmierci jego wuja, kiedy Shay pocieszała go, gdy rozpadł się na kawałki w jej ramionach. Jednak ta chwila słabości niczego nie zmieniła, a Landon uparcie unikał rozmów o dniu, kiedy opuścił maskę przed swoim największym wrogiem.

Wszystko się zmienia, gdy na imprezie dochodzi do głupiego wyzwania, w którym Landon i Shay zakładają się o to, kto pierwszy się zakocha w tej drugiej osobie przed końcem roku szkolnego. Obydwoje pewni swojej wygranej nie przemyśleli jednej rzeczy - że ten zakład będzie początkiem czegoś, co już na zawsze ich zmieni. Że spędzając ze sobą czas i opuszczając swoje mury, z głupiej zabawy może zrodzić się coś potężnego, co albo przyniesie zniszczenie, albo pomoże im uleczyć ich zranione dusze.

- Jak tam dziś twoje serce? - zapytała. Dociekała, ilekroć do nas przychodziła.
- Wciąż bije.
- Dobrze.

Obawiałam się trochę tego, że autorka postanowiła podzielić historię Landona i Shay na dwa tomy, bo martwiłam się, że będzie ona przeciągana na siłę. Ale jak tylko zaczęłam się w nią zagłębiać, zdałam sobie sprawę, że właśnie tego mi zabrakło w "Eleanor & Grey" - tej możliwości poznania ich doświadczeń z młodości, tego jak rozwijało się ich uczucie, czego nie dało się przedstawić w kilku retrospekcjach. Tom pierwszy skupia się właśnie na młodości bohaterów i na tym, jak wszystko się zaczęło. Jeśli czytaliście "Eleanor & Grey" to z pewnością pamiętacie, że autorka kilkukrotnie wspomniała kilka punktów z ich historii, ale tutaj nagle nabrały one zupełnie innego znaczenia. Nagle okazuje się, że postać Landona to coś więcej niż popularny aktor żigolak, który zachowuje się jak dupek, jakiego znamy z poprzedniej książki. Że jego relacja z Shay jest o wiele bardziej złożona, niż mogłoby się zdawać. I że jest tak niesamowicie piękna i pełna emocji.

Wydaje mi się, że urodziłem się z dziurą w sercu.
Nie bije, jak powinno, i nie wiem, czy to czyni go niewartym miłości.
Jaka osoba chciałaby kochać wadliwe serce?
Jaka poświęciłaby czas, aby słuchać bicia czegoś tak zepsutego?
Mam jednak nadzieję, że złamane serca również można pokochać.
Uważam, że te pogruchotane najbardziej zasługują na miłość.

Na pierwszy rzut oka widać jak dużo pracy autorka włożyła w stworzenie tych postaci, ponieważ są oni stuprocentowo prawdziwi, żywi, charyzmatyczni i tak łatwi do pokochania, że nie miałam żadnych problemów w zagłębienie się w ich historię i przeżywanie wszystkiego zupełnie tak, jakbym tam była. Bardzo polubiłam Shay, na tyle, że czułam się, jakby była moją bliską przyjaciółką. Jest silna, pełna miłości, zrozumienia, empatii, zawsze można na niej polegać. I walczy ze swoimi własnymi demonami, z którymi mieszka pod własnym dachem. Żyje z toksycznym ojcem, matką, która nie potrafi od niego odejść i babcią. Ale tak naprawdę nikt nie wie o tym, że często nie ma ochoty powracać do domu. Nikt nie wie, jak wiele złości i smutku w sobie skrywa.

Jeśli złamie mi serce, mam nadzieję, że pęknięcia na jego powierzchni opowiedzą dobrą historię.

Ale chociaż polubiłam Shay bardzo mocno, to Landon jest gwiazdą tej historii. O rany. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam do czynienia z postacią, której historia tak bardzo mnie poruszyła. Na początku myślałam, że będę mieć do czynienia z takim typowym aroganckim, przystojnym dupkiem, jakich pełno teraz w romansach. Ale nie trzeba było długo, aby zauważyć, jak ważną postacią jest ktoś taki, jak on. Jego zmagania, jego depresja i cały ten ból były tak prawdziwe, że przepłakałam niemalże całą książkę. Być może dlatego, że sama dokładnie wiem przez co przechodził. I przez co przechodzi miliony osób na całym świecie. Sposób w jaki Cherry opisała jego problemy był jednocześnie tak bardzo prawdziwy i bolesny, że dosłownie łamało mi się serce razem z nim, i przepiękny - ponieważ ukazała, że chociaż codziennie walczymy z rzeczami, które nie dają nam spokoju, to one nas nie definiują i nie są wyznacznikami naszej wartości.

- [...] Kocham cię, kocham - powiedziała.
- Dlaczego zawsze to robisz? - dociekałem. - Dlaczego to powtarzasz?
Uśmiechnęła się.
- Jeden raz dla twojego serca, drugi, by pozostawić ślad.
Pokiwałem głową.
- Kocham cię po dwakroć.

Muszę przyznać, kiedy przeczytałam, że Landon cierpi nie tylko po stracie wujka, bardzo bliskiej mu osoby, ale jednocześnie na ciężką depresję, miałam duże obawy. Tak łatwo jest napisać coś złego, a to nie jest tematyka, o której łatwo się czyta. A już zwłaszcza wtedy, kiedy samemu się przez to przechodzi. Nie chciałam, aby Cherry romantyzowała tak ważny temat, ponieważ depresja nie odchodzi cudownie wtedy, kiedy się zakochujemy. I całe szczęście, autorka spisała się na medal. Widać, że włożyła całe swoje serce w postać Landona, ukazała jego wrażliwą, mroczną stronę, pokazała jak brzydka i zdradziecka potrafi być psychika człowieka i nie koloryzowała realiów codziennych zmagań osób z depresją. Właśnie dlatego Landon stał się jedną z najważniejszych postaci, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia. Bo jego historia jest tak bardzo, b a r d z o ważna.

[...] wszyscy jesteśmy nieco pogruchotani. Jeśli uważasz, że ktokolwiek na tym świecie nie ma rys, blizn i jakiejś historii, nie patrzysz na niego wystarczająco uważnie. Nie zostaliśmy powołani do życia, by być idealnymi. Jesteśmy tutaj, by być ludźmi. Aby żyć, czuć, kochać, płakać, cierpieć, istnieć. A z tym wiąże się kilka upadków. Nie musisz być idealna, by kochać i być kochaną. Musisz być jedynie na tyle odważna, by pokazać światu swoje blizny i nazwać je pięknymi.

Z należytą wrażliwością połączyła zmagania człowieka z depresją z przepiękną, potężną historią miłosną. Shay i Landon poruszyli mnie na tak wiele sposobów, że jestem pewna, że nigdy nie będę w stanie o nich zapomnieć, ponieważ o takiej miłości się po prostu nie zapomina. I mogę tylko marzyć o tym, aby kiedyś przeżyć coś takiego. Sama idea zakładu o to kto pierwszy rozkocha w sobie tę drugą osobę bardzo przypomina mi jedną z moich ulubionych książek Emmy Hart "The Love Game", ale z takim małym haczykiem, że tutaj bohaterowie zakładają się ze sobą. Przysięgam, nigdy tak się nie podekscytowałam głupim zakładem. Jeśli lubicie dobre książki z wątkiem hate-love, ta książka jest po prostu rewelacyjna. Każdy fragment, kiedy oni siebie poznawali i kiedy zaczęli zauważać skrywany przed całym światem ból w oczach tej drugiej osoby, został napisany z taką czułością, jaką znajdziemy tylko w książkach Cherry. Zakochałam się w ich miłości, w tym wzajemnym zrozumieniu, szacunku, w ich głębokich rozmowach, w bezpieczeństwie, jakie sobie dawali. Nie da się ująć słowami ich relacji lepiej niż zrobi to sama Brittainy C. Cherry.

Położyłem dłonie na piersi, odczuwając mocne bicie serca.
To jej sprawka.
To ona włączyła mi serce.
Jej pocałunek tchnął je do życia.

"Landon & Shay, Tom 1" to książka, która ma całe moje serce. Autorka zawsze wywoływała we mnie ogrom emocji, ale ta historia po prostu uderzyła inaczej, o wiele mocniej. Poruszając tematykę depresji w takich szczegółach musiała wykazać się ogromną odwagą i bardzo ją za to podziwiam, ponieważ jest to okropnie trudne zadanie. Ale postać Landona po prostu się czuje. To nie jest kolejna, łatwa do zapomnienia historia o dwójce nastolatków, którzy się w sobie zakochują. Historia Landona & Shay jest boleśnie prawdziwa, wywołuje ogromne łzy i ciężkie uczucie w sercu, a przeczytanie jej mnie wykończyło, bo zbyt wiele razy przytłoczyła mnie prawdziwość wypowiedzianych słów. Ale jest przede wszystkim piękna, bo takich historii miłosnych nie da się łatwo znaleźć. Ją się czuje, przeżywa razem z bohaterami. Pomimo bólu, zakochałam się z przyjemnością. Tak naprawdę sposób w jaki autorka zakończyła pierwszy tom nie wymaga kontynuacji, ponieważ chociaż zakończenie jest otwarte, jest wystarczająco satysfakcjonujące - przynajmniej w moim odczuciu. Ale wtedy nie dostalibyśmy żadnej odpowiedzi co stało się lata później, więc oczywiście nie widzę innej opcji, jak sięgnąć od razu po tom drugi. Cóż mogę więcej powiedzieć - polecam całym sercem. Ale przygotujcie pudełko chusteczek, bo bez nich się nie obędzie.

- Grosik za twoje myśli - szepnąłem. - Dwa za twój czas, trzy za serce... - Odetchnąłem głęboko. - Cztery, byś była moja.



BRITTAINY C. CHERRY - Amerykańska pisarka, autorka poczytnych książek z gatunku romans. Brittainy Cherry była zakochana w słowach od dnia, w którym wzięła swój pierwszy oddech. Ukończyła Carroll University Degree Bechelors na kierunku Sztuka Teatralna oraz kurs kreatywnego pisania m.in. scenariuszy. Uwielbia aktorstwo, taniec, kawę, herbatę chai i wino. Brittainy mieszka w Milwaukee, Wisconsin ze swoją rodziną. Kiedy nie pisze, opiekuje się i bawi ze swoimi zwierzętami.




Tytuł: Landon & Shay, Tom 1
Autor: Brittainy C. Cherry
Tytuł w oryginale: Landon & Shay, Part 1
Liczba stron: 422
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 9 września 2020
Ocena: 10/10 

Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję Wydawnictwu Filia :)


3 komentarze:

  1. Z jednej strony mam wrażenie, jakbym już to czytała w oryginale, z drugiej wydjae mi się, że chyba jednak nie... Jeżeli jeszcze nie miałam okazji przeczytać tej książki, na pewno nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
  2. To autorka z którą chcę zacząć swoją przygodę, być może od tej książki właśnie.
    // Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia