poniedziałek, 19 października 2020

Penelope Ward - Gdy skończy się sierpień



Rok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić rodzicielce odpowiednią opiekę. Wszystko wokół Chadwick stało się rutynowe i przewidywalne. Ledwo dwudziestoletnia dziewczyna wpadła w wir męczących obowiązków. Wydawało się, że swoje najlepsze lata spędzi przy łóżku rodzicielki. Inny scenariusz nie wchodził w grę.

Noah Cavallari fascynował ją od samego początku. Przyjechał do miasta na lato, by odpocząć. Zdaniem dziewczyny wyglądał idealnie, a do tego był silny, męski i opiekuńczy. Niestety, poza przyjaźnią nie zamierzał zaoferować Heather niczego więcej. Może dlatego, że był kilkanaście lat starszy, a może z powodu prześladującej go przeszłości. Niezależnie od tego, gdzie przebywał i jak ciężko pracował, wciąż nie mógł odnaleźć spokoju. Nie chciał miłości dziewczyny, choć jej piękno i dobroć wywarły na nim ogromne wrażenie. Bo przecież gdy lato się skończy, będzie musiał wyjechać...
Penelope Ward jest bez dwóch zdań jedną z najpopularniejszych i najbardziej lubianych przez czytelniczki autorek romansów. Ja sama lubię od czasu do czasu sięgnąć po coś spod jej pióra, chociaż w ostatnim czasie robię to coraz rzadziej. Jej książki są dobre, seksowne, zabawne, ale i słodkie, niestety zaczęłam zauważać, że pewne wątki trochę się powtarzają i przez to nie czytam już każdej jej książki, jaka się pojawi na rynku. Jednak coś w pozycji "Gdy skończy się sierpień" mnie zaciekawiło i postanowiłam dać jej szansę. I muszę przyznać, że historia była w porządku, ale zabrakło mi w niej czegoś głębszego, czegoś, co sprawiłoby, że nie da się od niej oderwać. Tak naprawdę pisząc tę recenzję kilka dni po lekturze niewiele z niej już pamiętam.

Dwudziestoletnia Heather dopiero wkracza w dorosłe życie, ale kiedy powinna planować swoją przyszłość, korzystać z życia, pójść na studia, utknęła w domu z matką, która cierpi na depresję. Stara się robić wszystko, aby ułatwić jej życie, zwłaszcza po tym, jak jej stan się pogorszył kilka lat temu, gdy zmarła starsza siostra Heather. Dba także o domek nad jeziorem należący do ich posiadłości, który wynajmują ludziom, aby mieć z czego opłacać rachunki i wiązać koniec z końcem.

Tego lata domek wynajmuje Noah - przystojny mężczyzna, starszy od niej o kilkanaście lat. Młoda kobieta czuje do niego przyciąganie już od pierwszego spotkania i wcale tego nie ukrywa. Noah jednak nie jest zainteresowany związkiem, ani fizycznym, ani emocjonalnym i jedyne co może jej dać, to przyjaźń. W końcu jest od niej o wiele za stary, a na dodatek wyjedzie z miasta gdy tylko skończy się lato i już nigdy się nie zobaczą.

Żadne z nich nie spodziewa się jednak, że ich przyjaźń stanie się dla nich tak cenna, a z każdym dniem ich wspólne przywiązanie i uczucie będzie tylko wzrastać na sile. Na koniec będą musieli podjąć decyzję, czy ich relacja jest wystarczająco ważna, aby o nią zawalczyć.

Nie jestem fanką historii miłosnych, w których jest duża różnica wieku między głównymi bohaterami, ale to być może dlatego, że nie czytam ich za wiele. Zdecydowanie wszystko zależy od tego jak ogromna jest ta różnica i nie będę ukrywać, tutaj na początku mi to trochę doskwierało. Jednak im bardziej poznawałam bohaterów i ich relację, tym mniej obchodził mnie ich wiek i w końcu przestałam to zauważać. Tak naprawdę to właśnie relacja między Noah i Heather jest moją ulubioną częścią tej książki, bo autorka wykonała kawał dobrej roboty opisując jak przechodzą od nieznajomych, do przyjaciół, którzy mogą na sobie we wszystkim polegać, aż w końcu do czegoś więcej. Bardzo podobały mi się ich sceny kiedy zaczynali się poznawać i otwierać na siebie, bo dość wyraźnie można było dostrzec, jaki pozytywny wpływ mieli oboje na siebie, jak popychali się do bycia lepszymi ludźmi.

Heather to jedna z najdziwniejszych postaci, z jakimi miałam do czynienia. Nie wiem jak to opisać, bo nie chodzi mi o to, że jej nie polubiłam, ale większość jej zachowań sprawiała, że miałam ochotę schować się za nią pod łóżko z zażenowania. A jednocześnie nie mogłam wyjść z podziwu jak dużo w niej dorosłości, odwagi i bezwstydności, bo to są cechy, których mogę jej tylko pozazdrościć. Jest dziwaczna, wolna, pełna życia, tak odważna i wolna od strachu, że chociaż umierałam z zażenowania, gdy latała za Noah i bezwstydnie dawała mu znać, że na niego leci, to jednocześnie mi tym imponowała. Nie można też zaprzeczyć, że ma ogromne serce poświęcając własne życie, aby zadbać o mamę.

Zupełnie inny jest sam Noah, nie tylko starszy i poważniejszy, ale przede wszystkim bardzo zamknięty w sobie i tajemniczy. Przyjeżdża do domku nad jeziorem, ale nie chce zdradzić przed czym ucieka, przez co Heather jest tylko bardziej nim zaintrygowana. Jest zdeterminowany, aby trzymać się od niej z daleka, bo wie, że nigdy nie mógłby jej dać nic, niż tylko kilka chwil, które przeminą wraz z upływem lata. Trochę mi jednak zabrakło jakiegoś rozwinięcia jego postaci, bo miałam wrażenie, że mam do czynienia z taką skorupą - typowym męskim bohaterem kreowanym na tajemniczego, atrakcyjnego mężczyznę. Jakoś nie mogłam się do niego przywiązać i chociaż doceniam relację Heather i Noah, to żałuję, że autorka nie poświęciła więcej czasu na rozwinięcie tych postaci osobno.

"Gdy skończy się sierpień" to dobra książka, ale niestety jest to jedna z tych, o których łatwo się zapomina z upływem czasu. Mój problem z nią jest taki, że nie było tutaj żadnego polotu, żadnej interesującej fabuły. Jeśli kogoś przyciągnęła perspektywa zakazanego romansu, to przykro mi to stwierdzić, ale według mnie zabrakło chemii między bohaterami i tego "zakazanego" aspektu i wszystkich tych emocji, które mogły z tym przyjść. Lubiłam ich jako przyjaciół i podobały mi się ich wspólne momenty, ale nie poczułam tego wielkiego seksualnego przyciągania, o jakim była mowa. Książka nie była zła, ale jednocześnie nie wywołała we mnie żadnych emocji. Nada się na chłodny, jesienny wieczór, ale nie oczekujcie od niej wielkiego "wow".



PENELOPE WARD to autorka jedenastu powieści zajmujących wysokie miejsca na listach bestsellerów czasopism „New York Times”, „USA Today” i „Wall Street Journal”. Jej książki sprzedały się w liczbie ponad miliona egzemplarzy. Jej czwarta powieść, Przyrodni brat, zajęła pierwsze miejsce na liście serwisu Amazon za rok 2014 w kategorii niezależnie publikowanych książek w wersji elektronicznej. Penelope jest dumną mamą pięknej dwunastoletniej córki, u której zdiagnozowano autyzm (i która stanowiła inspirację dla postaci Callie w powieści Gemini), oraz dziesięcioletniego syna. Mieszka w stanie Rhode Island razem z mężem i dziećmi. Życie Penelope kręci się wokół czytania książek z gatunku new adult/współczesny romans, kawy i weekendowych spotkań z przyjaciółmi i rodziną.



Tytuł: Gdy skończy się sierpień
Autor: Penelope Ward
Tytuł w oryginale: When August Ends
Data premiery: 9 czerwca 2020
Wydawnictwo: Editio Red
Liczba stron: 296
Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia