niedziela, 9 listopada 2025

Brigitte Knightley - Nieodparta pokusa, by pokochać wroga



Zabójca i Uzdrowicielka szukają sposobu na śmiertelną chorobę. muszą nie tylko spróbować nie pozabijać siebie nawzajem, ale także się w sobie nie zakochać.

Osric Mordaunt, doświadczony zabójca z Zakonu Nikczemników, cierpi na ciężką przypadłość, która może pozbawić go magii (i życia). Pilnie potrzebuje uleczenia. Jego jedyną nadzieją jest Aurienne Fairhrim, wybitna Uzdrowicielka, wcielenie racjonalizmu, bastion moralności i bezkompromisowych zasad. Osric zawiera układ z przełożoną Zakonu Uzdrowicieli. Od teraz on i Aurienne będą musieli ze sobą współpracować.

Ona nienawidzi wszystkiego, co reprezentuje sobą on. Ale – o ironio – desperacko potrzebuje jego pieniędzy, dzięki którym Uzdrowicielki będą mogły kontynuować badania nad śmiercionośną epidemią. Aurienne i Osrica łączy nienawiść od pierwszego wejrzenia, ale są na siebie skazani…


Każdego roku muszę trafić na jedną taką książkę, która wyciska ze mnie wszystkie chęci do życia i prawie wpakowuje mnie w zastój czytelniczy, i oto mamy tegorocznego kandydata: kolejny fenomen booktoka, który miałam ochotę wyrzucić przez okno. Może trochę przesadzam (jeśli lubicie tę książkę, to wybaczcie, ale nie polecam czytać dalej), ale dawno już tak nie męczyłam żadnej historii, jak tej. Co jest jeszcze bardziej rozczarowujące - naprawdę miałam wobec niej duże oczekiwania i wyobrażałam sobie zupełnie inną książkę. Niestety cała masa rzeczy poszła nie tak.

Osric Mordaunt, niebezpieczny Nikczemnik i płatny zabójca, cierpi na nieuleczalną przypadłość, która powoli odcina go od jego magii i go zabija. Jest gotów zapłacić każdą cenę, by znaleźć antidotum - nawet zwrócić się o pomoc do utalentowanej przedstawicielki wrogiego zakonu Uzdrowicieli, Aurienne Fairhrim. Racjonalnie działająca i trzymająca się zasad Aurienne nie docenia jego gróźb i żartów, gdy stawia ją pod ścianą i wymaga uleczenia, ale zgadza się na pomoc tylko jeśli wspomoże jej zakon pieniężnie, aby mogli kontynuować poszukiwania leku na zabijającą dzieci epidemię ospy, która powoli wyniszcza ich świat. Skazani na siebie Osric i Aurienne muszą więc zwalczyć nienawiść do siebie, aby odnaleźć wspólnie sposób i uratować Osrica zanim będzie za późno...

Gdy zaczynałam tę książkę czytać, miałam wręcz wrażenie, jakbym czytała coś w rodzaju parodii romantasy i nawet mnie to zaintrygowało. Teraz już jednak wiem skąd to się wzięło - dlatego, że wszystko tutaj jest wręcz jak karykatura. Począwszy od fabuły, która jest przedstawiana po łebkach, skończywszy na bohaterach, którzy nie mają żadnej osobowości. Autorka przedstawiała suche fakty, które nijak miały się do rzeczywistości, a co powinno zostać dobrze rozwinięte, aby czytelnik mógł w pełni zrozumieć świat przedstawiony i się zaangażować, opisane zostało na szybko. Zastanawiałam się skąd taki chaos w rozplanowaniu tej historii, dopóki nie dowiedziałam się, że cała ta historia powstała początkowo jako fanfiction Dramione (wiem, może powoli połączyłam kropki, ale musicie mi wybaczyć, nie znam Harry'ego Pottera) i nagle wszystko wskoczyło na miejsce - bo w fanfiction nie ma potrzeby przedstawiania świata, gdy większość fanów wie, o czym czyta. Niestety mówimy tu o pełnoprawnej książce, którą ja czytałam jako osoba kompletnie nieświadoma jakiegokolwiek tła i nie mogłabym być bardziej zirytowana, że nic nie zostało tu dociągnięte do końca.

Zacznijmy od bohaterów: nie mogłabym wam powiedzieć o nich nic, poza tym, że Aurienne jest trzymającą się zasad Uzdrowicielką, a Osric morderczym Nikczemnikiem, który umiera i potrzebuje jej pomocy. I może poza tym, że strasznie się nie znoszą i przy każdym spotkaniu się ze sobą ścierają. Do paru ostatnich rozdziałów autorka nawet nie próbuje w żaden sposób rozwinąć ich osobowości poza to, czym się zajmują. Dopiero na koniec nakreśla jakieś zalążki tego, kim byli i co jeszcze możemy się o nich dowiedzieć w kolejnej części, ale ja w tym momencie byłam już tak niezainteresowana i znudzona, że przewracałam tylko kartki do przodu, aby jak najszybciej mieć tę książkę z głowy.

Cała ta historia to tak naprawdę próby Aurienne uzdrowienia Osrica, przyprószone wieloma niesmacznymi żartami o genitaliach i wypróżnianiu się (bo najwyraźniej tylko o tym bohaterowie potrafią rozmawiać), które mają uchodzić chyba za pełne napięcia przekomarzanki. Wątek miłosny w tej książce określany jest jako slow burn i chociaż powoli rzeczywiście było, tak tego burnu nie znalazłam. Być może całe rosnące zainteresowanie między tą dwójką miało być w domyśle, ale autorce nie udało się stworzyć nawet jednej sceny, w której poczułabym między nimi prawdziwe napięcie, chemię tak dobrą, że pragnęłabym o nich czytać tylko więcej. Było wręcz odwrotnie - ekscytacja słownymi potyczkami szybko opadła, kolejne ich wspólne sceny zaczęły się powtarzać, aż w końcu nie zostało nic wartego uwagi.

Wszystkie te wątki, wliczając w to jeden jedyny, który autentycznie mnie zaintrygował, a który również zaczął się rozwijać dopiero pod koniec, były jak zamówienie w kawiarni ulubionego ciasta, na które tak bardzo miało się ochotę, tylko po to, by okazało się suche i bez smaku. Autorka nie potrafi zaintrygować, bo świat, który przedstawia, zostaje ledwo muśnięty, a bohaterowie nie wzbudzają żadnych emocji. Fabuła jest powtarzalna, nie dzieje się nic wywołującego ekscytację, czy szybsze bicie serca, a nawet fakt, że jeden z głównych bohaterów przecież umiera i ma być to centrum całej fabuły nie wzbudza żadnych emocji, bo książka nie potrafi sprawić, by czytelnikowi zależało na jego losie.

Niestety ta historia kompletnie nie trafiła w mój gust i z przykrością muszę stwierdzić, że nie była warta tego czasu, na który na nią poświęciłam. Gdyby nie to, że zależy mi na tym, by moje recenzje były szczere i oparte na moim pełnym doświadczeniu, z pewnością porzuciłabym ją już w pierwszej chwili, gdy poczułam, że nie bawię się na niej ani trochę dobrze. Ilość żenujących i niesmacznych żartów mnie odpychała, brak chemii między bohaterami demotywował, a powtarzalna fabuła i nieistniejący rozwój świata sprawiły tylko, że strasznie się nudziłam. Zdecydowanie nie polecam.


Tytuł: Nieodparta pokusa, by pokochać wroga
Autorka: Brigitte Knightley
Seria: Ukochany wróg. Tom 1
Tytuł w oryginale: The Irresistible Urge to Fall for Your Enemy
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 480
Ocena: 1/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Uroboros:


Czytaj dalej »

piątek, 7 listopada 2025

Podsumowanie czytelnicze października


Oficjalnie rozpoczęliśmy listopad, powoli wchodzimy w okres przedświąteczny, ale ja nadal myślami i sercem jestem przy jesieni - zwłaszcza, że to mój ulubiony czas na czytanie klimatycznych powieści. Moim celem na październik (i na listopad także) było zmniejszyć mój stosik hańby i listę jesieniarskich romansów/mrocznych powieści fantasy... ale wyszło, jak zawsze, czyli słabo. Z sześciu przeczytanych książek pokochałam jedynie Nightshade (ta książka będzie w mojej topce roku, bez dwóch zdań) i dobrze bawiłam się na finale Mrocznych sigili, a reszta wypadła bardzo słabo. Natomiast z bardziej pozytywnych informacji, w październiku miałam przyjemność patronować wspaniałej młodzieżówce utrzymanej w klimacie light academia - "To się może źle skończyć" Samanthy Markum! Jeśli jesteście zainteresowani, poniżej napisałam krótkie opinie o każdej przeczytanej przeze mnie w październiku książce:

BAD MOTHER - 3★ (audiobook)


Ta książka pewnie powinna była trafić na wrześniową listę, bo w październiku dokończyłam jedynie kilka rozdziałów, ale tak naprawdę ciągnęłam ją przez ponad dwa miesiące. Trochę z powodu urlopu, podczas którego nie czytałam prawie w ogóle, trochę z tego powodu, że trudno mi się w nią było wciągnąć. W tym roku chciałam zacząć przygodę z kryminałami, więc idealnym pierwszym krokiem wydawała się być Mia Sheridan, która połączyła tu kryminał z romansem... ale niestety romans wyszedł jej zaskakująco słabo, a wątek kryminalny nie wzbudził we mnie zbyt wielu emocji. Kilka rzeczy mnie zaskoczyło, szczególnie wywołujące ciarki listy mordercy, ale poza tym nie był to zapadający w pamięci ani szokujący kryminał.


LEKCJE UDAWANIA - 3


Oto kolejny romans, który był zachwalany wszędzie, a mnie niestety rozczarował. Była to zwyczajnie bardzo przeciętne książka, jakich czytałam już w życiu wiele. Autorka wielu rzeczy nie wykorzystuje w pełni, wręcz traktuje je powierzchownie - tak jak wątek udawanego związku, czy relację między rodzeństwem, która jest zapalnikiem całej tej gry w udawanie. Bohaterowie zachowują się jak dzieci, a sceny erotyczne między nimi mi zwyczajnie nie pasowały. Książka miewała urocze i fajne momenty, ale nie zapadła mi w pamięci.




MROCZNE SIGILE. KOGO ZDRADZA LOS - 4


Finał kolejnej już trylogii Anny Benning dostarcza wiele wrażeń (choć nie tyle co jej poprzednia trylogia, Vortex) i do końca trzyma w napięciu. Całościowo jest to naprawdę świetna młodzieżówka z elementami magii, na której można się rozerwać i zniknąć w innym świecie. Autorka wywołuje mnóstwo emocji (nawet łzy!), szokuje i nagina granice. Sam wątek miłosny nie jest moim ulubionym, ale polubiłam się z tymi bohaterami i uważam, że zakończenie całej tej historii było satysfakcjonujące i dobre.





FALLING LIKE LEAVES. JESIENNA MIŁOŚĆ - 3


Jako naczelna jesieniara potrzebowałam jakiejś historii, która od okładki po wnętrze będzie wręcz krzyczeć jesień!, no i pod tym względem Falling Like Leaves zdecydowanie wygrało. Od okładki, po opisy jesiennych wydarzeń, festiwali i dekoracji, czułam się tak, jakbym znalazła się w Gilmore Girls. Niestety poza tym niewiele mogę o niej powiedzieć, bo kompletnie się w nią nie wciągnęłam. Główna bohaterka mnie frustrowała, wątek miłosny nie był w moim guście (nie znoszę braku komunikacji i dopowiadania sobie wszystkiego) i ogólnie czułam się rozczarowana niewykorzystanym potencjałem. To nie była zła książka, ale niestety nie w moim guście.




NIGHTSHADE - 5


Żadna książka w tym roku nie trafiła tak idealnie w to, czego w danym momencie potrzebowałam, jak Nightshade. To historia, która z największą łatwością trafi na listę moich ulubieńców tego roku. Połączenie niesamowicie klimatycznej, czasami mrożącej krew w żyłach, ale również emocjonalnej historii, z jednym z moich ulubionych wątków miłosnych. Nie mogłam się od niej oderwać, a jednocześnie odczuwałam milion różnych rzeczy i czułam się tym wszystkim przytłoczona. To było tak niesamowite i wyjątkowe doświadczenie, że Ophelia i Alex siedzą w mojej głowie do tej pory i zapewne pozostanie tak, aż sięgnę po drugi tom. Nie mogę się doczekać aż poznacie ich historię w polskim wydaniu!


NIEODPARTA POKUSA, BY POKOCHAĆ WROGA - 1

Na sam koniec utknęłam na książce, która jest chyba najgorszą książką, jaką przeczytałam w tym roku. Gdyby nie motywowało mnie to, że chciałam jej dać sprawiedliwą szansę do recenzji, zapewne porzuciłabym ją już po pierwszych rozdziałach, gdy poczułam, że nie bawię się ani trochę dobrze. Wręcz przeciwnie, nudziłam się okropnie. Wszystko tu jest niedopracowane i opisane bez większego wysiłku, jakbyśmy mieli się wszystkiego sami domyślać - od kreacji świata, po system magii i głównych bohaterów. Tak naprawdę do ostatnich rozdziałach nie wiedziałam o nich nic poza suchymi faktami, a liczne obce słowa, które nigdy nie zostały wytłumaczone (poza słownikiem na początku) mnie męczyły. Nie wspominając o Osricu i Aurienne, pomiędzy którymi nie było ani grama chemii i o żenujących żartach o penisach i wydalaniu się. Żałuję straconego na nią czasu. 
Czytaj dalej »

wtorek, 4 listopada 2025

Misty Wilson - Falling Like Leaves. Jesienna miłość



Ellis ma wiele oczekiwań co do ostatniego roku w szkole średniej, ale przeprowadzka z Manhattanu do Bramble Falls w stanie Connecticut nie jest jedną z nich. Jednak po rozstaniu rodziców, to właśnie przeprowadza się wraz ze swoją matką.

Bramble Falls to czarujące małe miasteczko. Podobnie jak lokalny barista Cooper Barnett, niegdyś najlepszy przyjaciel Ellis i chłopak, z którym po raz pierwszy się całowała.

W Bramble Falls odbywa się festiwal Falling Leaves, podczas którego świętuje się wszystko, co związane z jesienią. Festiwal wydaje się sympatycznym wydarzeniem, ale Ellis nie ma czasu, aby towarzyszyć swojej ciotce, a zarazem przewodniczącej festiwalu, w organizacji.

Im dłużej Ellis zostaje w Bramble Falls, tym trudniej jest udawać, że nie zakochuje się w tym mieście i jego mieszkańcach. W miarę jak jej powrót na Manhattan jest coraz bardziej odsuwany w czasie, Ellis jest zmuszona zmierzyć się z tym, czego dokładnie chce od swojej przyszłości — i co to oznacza dla jej teraźniejszości.


Jak nie skusić się na książkę, kiedy ma tak uroczą i jesienną okładkę? Jak ją zobaczyłam, razem ze wszystkimi porównaniami do Gilmore Girls i Hart of Dixie (a bardziej klimatycznych małomiasteczkowych seriali nie znajdziecie), przepadłam. I rzeczywiście, pod względem lektury idealnej na październikowy wieczór nie mogłam lepiej trafić. Okładka idealnie oddaje to, co znajdziemy w środku. Jeśli jednak chodzi o samą fabułę... tu niestety historia wypada bardzo przeciętnie.

Ellis, nasza główna bohaterka, otrzymuje wiadomość, która wstrząsa jej życiem - jej rodzice podejmują decyzję o separacji, a Ellis wraz z mamą mają przeprowadzić się na najbliższe miesiące do małego miasteczka Bramble Falls w Connecticut, gdzie mieszka ciotka Ellis. A zupełnie nie tak wyobrażała sobie ostatni rok w szkole średniej. To miał być jej czas, by wykazać się w firmie jej ojca jako przyszła dziennikarka, by zdobyć doświadczenie i dostać się na wymarzone studia. Bramble Falls ma swój urok... i Coopera, który niegdyś był jej najbliższym przyjacielem, ale nie ma tu jej przyjaciół ani taty, a Cooper zdaje się jej nie znosić, chociaż Ellis nie ma pojęcia dlaczego. Jesienne wydarzenia w miasteczku i poznawanie nowych ludzi może i sprawiają jej zaskakującą frajdę, ale nie może zapomnieć o tym, co jest jej celem. Gdy coraz bardziej zbliża się data powrotu do Nowego Jorku. Ellis musi skonfrontować się z tym, co w jej życiu liczy się dla niej najbardziej.

Falling Like Leaves to młodzieżówka, nie sięgnęłam więc po nią oczekując niczego odmieniającego moje życie. Wręcz przeciwnie, nastawiałam się na szybką lekturę - ale mimo wszystko lekturę, z którą miło spędzę czas. Niestety już tutaj wiele rzeczy poszło nie tak, bo nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak sfrustrowana zachowaniem większości bohaterów, a już w szczególności tych głównych. Zawsze staram się podchodzić z rozsądkiem do nastoletnich bohaterek, w końcu wszyscy kiedyś przechodziliśmy przez ten czas, kiedy wszystko wydaje się być takie intensywne i trudne, a presja dorastania oraz podejmowania pierwszych decyzji na temat przyszłości potrafi mocno wpłynąć na psychikę. Jednak nawet ja mam swoje granice cierpliwości, a ta książka przekroczyła je wielokrotnie.

Powód numer jeden: Ellis. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak bardzo sfrustrowana czyimś zachowaniem. Potrafiłam zrozumieć jej złość na rodziców, którzy pokrzyżowali jej plany i ambicję związaną z przyszłością. Sama kiedyś taka byłam i byłabym hipokrytką, gdybym wytykała jej tę determinację. Współczułam jej także relacji z ojcem, który wygrałby chyba nagrodę dla najgorszego ojca roku. Natomiast już jej samolubność i traktowanie wszystkich ludzi wokół jak pionki potrzebne do osiągnięcia swojego celu pozostawiło we mnie tak wielki niesmak, że z rozdziału na rozdział nie lubiłam jej jeszcze bardziej. Tym bardziej, że bardzo rzadko kiedy wykazuje chęć zmiany i w najtrudniejszych momentach zawsze wygrywają jej własne emocje, a ludzie wokół, których rani, przestają mieć znaczenie. Tak niesprawiedliwie traktowała swoją matkę, Coopera, a nawet Jacka, że czasami miałam ochotę nią potrząsnąć. A najgorsze jest to, że nie widać w niej żadnej zmiany nawet pod koniec i niestety uważam, że to ogromna wada w kreacji jej postaci.

Mam też mieszane uczucia, co do samego Coopera, którego poznajemy jako byłego najlepszego przyjaciela Ellis, którego porzuciła lata temu i który z tego powodu nie chce mieć z nią już nic wspólnego. Ich motywem przewodnim jest brak komunikacji, więc polecam uzbroić się w całą masę cierpliwości, bo mi jej zabrakło (nie rozmawiają szczerze przez jakąś 3/4 książki, więc kto mi się może dziwić?). Cooper nie jest złą osobą, nawet go polubiłam, chociaż czasami też nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania i nie wiem czy to wynika z braku rozdziałów z jego perspektywy, czy z ogólnej niespójności w kreacji jego postaci. Czasami bywał tak zmienny w tym, jak traktował Ellis, że sama nie mogłam już rozumieć, o co mu chodzi.

Niestety cały romans w tej książce wypada słabo. Pomijając już kreację Coopera i Ellis, którzy nie robią większego wrażenia i nie sprawiają, że aż wyczekuje się ich kolejnych scen, autorka nawarstwia między nimi milion problemów i dramatów, którymi szybko straciłam zainteresowanie. A wielka szkoda, bo zdarzyło się kilka ciepłych i przeuroczych chwil, które sprawiłyby mi jeszcze większą przyjemność, gdybym im kibicowała. Chyba największy niesmak pozostawiło we mnie wplątanie w ich problemy postaci Jacka, który chcąc nie chcąc został przez tę dwójkę wykorzystany w swoich emocjonalnych rozterkach. Ze wszystkich osób niesprawiedliwie potraktowanych przez Ellis (i Coopera, który ma być przecież jego najlepszym kumplem) to on zasłużył na coś lepszego, a już przynajmniej na szczerość, a nie kolejne sprzeczne sygnały (bo uważam, że absolutnie mu je dawała, nawet jeśli nieświadomie i pod wpływem emocji). To była tylko wisienka na torcie powodów, dlaczego nie mogłam się polubić z główną bohaterką.

Pomimo wad i rzeczy, które mi się w tej książce nie podobały, jedno muszę przyznać - nie znajdziecie bardziej jesieniarskiej książki. Czytając ją, czułam się tak, jakbym została przeniesiona do najbardziej klimatycznych odcinków Gilmore Girls. Nie mam tu na myśli jedynie umiejscowienia akcji jesienną porą roku, ale także całą masę jesiennych wydarzeń, które dzieją się praktycznie w każdym rozdziale. Od pól wypełnionych dyniami, przez jesienne zawody, labirynt z beli siana, po Festiwal Spadających Liści. Nie ma nawet chwili na nudy, bo cały czas dzieje się coś nowego. Niektórzy mogą mieć wręcz przesyt, ale nie dla takiej miłośniczki wszystkiego, co ma związek z jesienią, jak ja - dla mnie to był właśnie największy plus tej książki.

Żałuję, że Falling Like Leaves nie spodobało mi się bardziej, bo potencjał był duży. Jeśli zaintrygowała was fabuła i macie ochotę na niezobowiązującą, szybką młodzieżówkę w typowo jesiennym klimacie, to myślę, że możecie miło spędzić na niej czas. Ale jeśli, jak ja, potrzebujecie od książek czegoś więcej, to niestety tutaj będziecie tego szukać na próżno. Może gdyby zakończenie było trochę bardziej wiarygodne (bo w zmianę Ellis i jej związek z Cooperem nie wierzę ani trochę) byłabym pozytywniej nastawiona, ale książka ma zbyt wiele niedociągnięć i wad, na które nie potrafię przymknąć oka. Niestety dla mnie była to przeciętna historia z fajnym jesieniarskim klimatem i nic więcej.


Tytuł: Falling Like Leaves. Jesienna miłość
Autorka: Misty Wilson
Seria: Bramble Falls. Tom 2
Data premiery: 24.09.2025
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 320
Ocena: 5/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Wilga:


Czytaj dalej »

poniedziałek, 3 listopada 2025

Zapowiedzi premier listopada


Możecie uwierzyć, że do końca roku zostały już tylko dwa miesiące? Oficjalnie weszliśmy w ten ponury, zimny i deszczowy czas jesienny, kiedy wieczory najlepiej spędza się z książką pod kocykiem. A tak się składa, że w listopadzie wychodzi wiele wręcz idealnie jesiennych książek, w tym głównie klimatyczna fantastyka... i jedna z moich ukochanych hokejowych historii (idealnie na początek sezonu hokejowego!) od Elle Kennedy "Zasada Dixon", którą mam przyjemność objąć patronatem! Mam nadzieję, że każdy z was znajdzie coś ciekawego dla siebie:

Elle Kennedy - Zasada Dixon | Patronat medialny

Premiera: 04.11.2025

Tego lata Diana Dixon ma ręce pełne roboty: przygotowania do turnieju tańca, dwa etaty i były chłopak, który nie rozumie, że między nimi już naprawdę koniec. Mimo to zawsze znajdzie chwilę, żeby posłać do diabła swojego nowego sąsiada.

Shane właśnie wprowadził się do tego samego bloku i najwyraźniej zamierza zaliczyć całą drużynę cheerleaderek, której Diana jest kapitanką. Owszem, jest wysoki, przystojny i gra w hokeja, ale wkroczył na jej teren. A to oznacza jedno: trzeba ustalić zasady. Po pierwsze – żadnych imprez. Po drugie – zero flirtu z jej koleżankami. Po trzecie i najważniejsze – trzymać się z daleka od niej.

Problem w tym, że Shane ma już dość bycia w trybie „rozstaniowej terapii” po zakończeniu długoletniego związku. Kiedy jego była znów pojawia się na horyzoncie, Shane postanawia udawać, że ma nową dziewczynę. A kto lepiej nada się do tej roli niż jego zadziorna sąsiadka?

Diana nie zamierza łamać własnych zasad, ale fikcyjny związek to idealna karta przetargowa w wojnie z upartym eks. Wkrótce robi się gorąco, intensywnie i... zdecydowanie zbyt prawdziwie.



Holly Black - Księga cieni

Premiera: 26.11.2025

Charlie Hall była pewna, że udało jej się przechytrzyć przywódców Kabały. Wydawało się, że zgoda na zostanie hierofantką i ryzykowanie życia podczas polowań na niebezpieczne, zbiegłe cienie to niewielka cena za uratowanie ukochanego Vince’a.

Ale Vince nie jest już mężczyzną, którego kochała. Proces związania wymazał wszystkie jego wspomnienia z ostatniego roku, pozostawiając po sobie jedynie Reda — bezwzględny cień, który przez lata był zabójcą w służbie okrutnego, kapryśnego miliardera. Red nie pamięta Charlie. I jej nie znosi. Charlie zostaje zmuszona do pracy dla najbardziej manipulatorskiego członka Kabały. Od tej pory musi radzić sobie sama.

Nie jest śledczą – tylko złodziejką, która tym razem gra w nie swojej lidze. Ma odnaleźć struposza, stojącego za brutalną masakrą w kościele. Co gorsza – jej własny cień zaczyna snuć plany zdrady przeciwko niej samej.

Charlie, bezbronna, zrozpaczona i pozbawiona magicznej przewagi, ma ostatnią szansę, by ocalić siebie. Ale cena za to może być najwyższa – bezpieczeństwo jedynego człowieka, którego straty nie potrafiłaby znieść.


Erin Doom - Piętno

Premiera: 12.11.2025

„Wszystko zaczyna się od bólu.

Lub od miłości, jeśli akurat nie są jednym i tym samym”.

Mireya. Nieokiełznana piękność o nieodpartym uroku i ciemnych oczach, w których roi się od koszmarów. Jej serce bije w rytmie dawnych ran, które nigdy w pełni się nie zagoją.

Andras. Naznaczony piętnem przeszłości, utkany z bólu i tajemnic. Niebezpieczny jak trucizna – i równie uzależniający.

Samotna i bez środków do życia Mireya przyjeżdża do Filadelfii, niosąc ze sobą tylko starą walizkę i złudzenia, które dawno przestały ją chronić. Gdy trafia na niepozorne światło neonowego szyldu „Milagro”, nie wie jeszcze, że właśnie przekracza próg miejsca, które na zawsze odmieni jej życie.

Za barwną fasadą klubu, pośród dymu i świateł sceny, kryje się wiele tajemnic. A największą i najniebezpieczniejszą z nich okazuje się mężczyzna. Andras – szef ochrony, którego obecność budzi w niej niepokój, a samo spojrzenie potrafi przeszyć serce jak sztylet.

Od pierwszego spotkania rodzi się między nimi niechęć, ale los wciąż splata ich drogi. Z każdym kolejnym spojrzeniem, z każdym słowem wypowiedzianym przez zaciśnięte zęby toczy się między nimi niebezpieczna gra na granicy nienawiści i obsesji…



Vi Keeland - Póki ślub nas nie rozłączy

Premiera: 12.11.2025

Nie każdy happy end zaczyna się od „tak”

Po tym, jak została porzucona przed ołtarzem, każde „tak” sprawia, że ma ochotę krzyczeć. Co stanowi problem, biorąc pod uwagę, że Sloane jest redaktorką magazynu „Bride”. Kiedy wydawało jej się, że ta praca nie może być już gorsza, została poproszona o bycie druhną w ostatniej chwili... jako para lekko bezczelnego, piekielnie przystojnego drużby o intensywnie niebieskich oczach.

Sloane stara się zdystansować od mężczyzny, ale ten ją jednocześnie intryguje. Wilder wydaje się równie zaciekawiony jej niechętną postawą. Między nimi natychmiast rodzi się napięcie, którego nie sposób ignorować. Czeka ich wieczór pełen flirtu i jedna bardzo nieoczekiwana chwila w szafie na płaszcze.

Nie jest to najlepszy moment w karierze Sloane Carrick... a może jednak? Bo ten pocałunek to zdecydowanie najgorętsza rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyła.

Z dwojga złego przynajmniej nie będzie musiała go więcej oglądać.

Aż do poniedziałku, kiedy to – niespodzianka! – okazuje się, że jest synem jej szefa i nowym partnerem w pracy na ten sezon.

To połączenie idealne... albo piekielne


Lauren Asher - Moja zimowa miłość

Premiera: 26.11.2025

Catalina

Nikt nie może być bez przerwy tak szczęśliwy jak Luke Darling. Irytująco przyjazny i frustrująco troskliwy lekarz jest uwielbiany przez wszystkich wokół, jednak ja nie jestem do niego przekonana. Bo przecież gdzieś musi skrywać jakieś wady…

Dotąd trzymałam się od Luke’a z daleka, ale teraz nasi najbliżsi biorą ślub. Dlatego zamierzam dzielnie znieść jego obecność na świątecznym weselu mojej siostry i wyjechać z Lake Wisteria na początku Nowego Roku. Co może pójść nie tak?


Luke

Większość mieszkańców naszego miasteczka nazywa Catalinę Martinez królową lodu, ale nawet ona ma jakąś temperaturę topnienia. Po prostu jeszcze nie odkryłem, jaka to wartość w jej przypadku.

Im więcej czasu z nią spędzam, tym bardziej pragnę znów wywołać uśmiech na jej pięknej twarzy. Namówienie na randkę trzymającej się od wszystkich na dystans Cataliny byłoby bożonarodzeniowym cudem, jednak jestem gotowy spróbować. Nawet jeśli ostatecznie ona wyjedzie, a ja tu zostanę.


Catherine Cowles - Delikatna ucieczka

Premiera: 20.11.2025

Shepard Colson to zabójczo przystojny złoty chłopiec. Tylko że ja wiem co to znaczy dać się zwieść uśmiechom i obietnicy, że coś jest „na zawsze” – mam wiele blizn, które są tego dowodem.

Przystojny budowlaniec nie przestaje przychodzić do piekarni, gdzie pracuję, i zbyt wiele zauważa tymi swoimi bursztynowymi oczami. Kiedy wszystkie tajemnice nagle wychodzą na światło dzienne, Shepard postanawia, że zacznie mnie chronić. Nawet jeśli ta ochrona oznacza, że musi wprowadzić się do mojego zniszczonego domu.

Teraz Shep nie odbudowuje tylko ścian budynku, ale pracuje też nad tym, by dostać się do mojego serca. Nagle widzę go wszędzie: bez koszulki w ogrodzie lub przepasany jedynie ręcznikiem, gdy wychodzi z łazienki. I powoli odpuszczam.

Chodzi jednak o coś więcej niż jego wygląd. Chodzi o niego, gdy mając w pamięci moje traumy, mówi, że jestem silniejsza niż ktokolwiek, kogo znał. Nie potrafię się w nim nie zakochiwać.

Ale powinnam mieć trochę oleju w głowie i wiedzieć, że ja nie mogę zaznać szczęścia. Nie wtedy, gdy duch przeszłości wciąż mi się przygląda. Bo kiedy on mnie odnajdzie, zrobi wszystko, by porwać w strzępy całe moje życie, nawet jeśli oznacza to, że musi zakończyć je na dobre…


Julie Soto - Róża w niewoli

Premiera: 26.11.2025

Wojna dobiegła końca, mroczne siły zwyciężyły, a bohater, który miał ocalić świat, nie żyje.

Briony Rosewood zostaje pojmana, gdy jej zamek pada pod naporem wroga. Świat, jaki znała, przestaje istnieć. Bomardczycy zatriumfowali, a jej lud – Eversuńczycy – stoi w obliczu niewoli lub śmierci. Jej brat, dziedzic, który miał zjednoczyć walczące królestwa, zginął.

Pozbawiona wolności i swojej magii umysłu, Briony wraz z innymi ocalałymi zostaje wystawiona na aukcję. Jako siostra spadkobiercy osiąga najwyższą cenę.

Po zaciętej licytacji trafia w ręce Tovena – wysoko postawionego Bomardczyka… i obiektu jej niegdysiejszej fascynacji. Ród Hearstów, słynący z brutalnej kontroli nad magią serca, jest bezlitosny w dążeniu do władzy, a Briony wie, że zrobią wszystko, by ją wykorzystać.

Jednak w świecie pełnym mroku i intryg wciąż tli się iskra nadziei. Pomoc może nadejść z najmniej oczekiwanego miejsca…


Jennifer L. Armentrout - Zrodzona z krwi i popiołu

Premiera: 12.11.2025

Choć Sera w końcu uwolniła się od Kolisa i z powrotem znalazła się wśród ludzi, których kocha, to nie oznacza, że zapanował spokój. Wciąż nawiedzają ją wspomnienia tego, co przeżyła. Lecz Sera ma nadzieję na przyszłość z drugą połówką jej serca i duszy. Nyktos kocha ją, pożąda jej i akceptuje każdą część jej natury – nawet tę potworną, z którą Sera wciąż walczy.

Teraz bardziej niż kiedykolwiek Sera i Nyktos muszą walczyć o przetrwanie wszystkich światów, a Nyktos nie ma żadnych wątpliwości, że Sera nadaje się na Królową Bogów. Ale Seraphena musi znaleźć tę wiarę również w sobie, jeśli chce mieć jakąkolwiek nadzieję, że uda jej się przekonać pozostałe Dwory do wsparcia ich w wojnie przeciwko Kolisowi i uczynienia z Ilizjum oraz świata śmiertelników lepszego i bezpieczniejszego miejsca dla wszystkich.

Lecz gdy Sera zaczyna pojmować, jak ważny jest jej ród i jakie naprawdę znaczenie niesie ze sobą niepokojąca przepowiednia, staje się jasne, że wszystko, co już się dokonało i co dopiero nadejdzie, jest o wiele poważniejsze niż Kolis i jego mroczne obsesje.

Rodzi się pytanie, jak bardzo Duchy Losu wpływają na wszystkie wydarzenia i jaki jest ich ostateczny cel. Jedną rzecz Sera wie na pewno – nie mogą ufać prawie nikomu… w tym nawet jej samej.

Zbliża się wojna bogów, rozdzierające serce straty są nieuniknione, a prawdziwy Pierwotny Śmierci rośnie w siłę. Czy ze wsparciem swoich przyjaciół Sera i Nyktos zdołają powstrzymać Kolisa, zanim ten zniszczy światy, czy też wszystko przepadnie w ognistym piekle krwi i popiołu?


Tahereh Mafi - Obserwuj mnie

Premiera: 26.11.2025

James Anderson miał plan. A właściwie tylko jego połowę.

To jednak wystarczyło, by osiągnąć coś, czego nie dokonał nawet jego legendarny brat, Aaron Warner Anderson: przedostać się na Arkę – ostatnią twierdzę Przywrócenia. Zresztą jeśli skończył w więziennej celi, dla Jamesa to wciąż było zwycięstwo.

Minęła dekada od upadku Przywrócenia. Dziesięć lat odkąd niesławny duet — Juliette Ferrars i Aaron Warner Anderson — poprowadził bunt i stworzył Nową Republikę. Teraz spokój wydaje się złudny. Przywrócenie jest silniejsze i sprytniejsze niż kiedykolwiek, a do wykonania swojej misji ma perfekcyjną kandydatkę.

Rosabelle Wolff zawsze miała plan.

Na Arce nie można sobie pozwolić na spontaniczność. Każdy gest, każdy cień emocji są rejestrowane i oceniane. Rosa została wychowana na morderczynię – bezbłędną, posłuszną, bez wahania wcielającą w życie każdy rozkaz.

Kiedy jednak drogi Rosy i Jamesa się przecinają, plan przestaje być oczywisty. W świecie, gdzie granica między wrogiem a sprzymierzeńcem jest cieńsza niż lód, a miłość bywa równie niebezpieczna co zdrada, rodzi się pytanie, którego nie da się zagłuszyć:
Kim jesteśmy, gdy nikt nas nie obserwuje?


Nisha J. Tuli - Triumf królowej serca

Premiera: 12.11.2025




Lor popełniła największy błąd w życiu. By go naprawić, podjęła się niebezpiecznej misji. Mroczny król Aurory, Rion, obdarzony nieznaną dotąd mocą, poprzysiągł sobie odszukać ją i zniszczyć. W dodatku królowa Serca będzie musiała stawić czoło konsekwencjom swojej dzikiej, nieokiełznanej magii, która przysparzają jej coraz więcej wrogów.

By ocalić zagrożony kontynent i uratować Nadira, Lor będzie musiała odnaleźć zagubione arki Artefaktów. Ale czy w walce o najwyższą stawkę sama nie zaczyna przemieniać się w potwora? Czy nie powtórzy błędów swej babki? Królowa Serca stanie przed próbą, która rozstrzygnie wszystko.



Czytaj dalej »

czwartek, 30 października 2025

Autumn Woods - Nightshade



When Ophelia Winters accepts a scholarship at a prestigious Scottish university to prove that her parents' death was the fault of Cain Green, an American aviation tycoon, her plan is simple; keep her grades up and her head down. The last thing she wants is to wind up in a mafia war or step on the toes of royalty.

Her plan gets off to a rocky start when the mysterious man that almost kills her on her first day turns out to be Cain's eldest son. As far as she’s concerned, Alex Corbeau-Green is a younger version of his billionaire father. A monster hiding beneath a beautiful facade.

Loneliness has been Ophelia’s only dependable companion for years, but when anonymous threats and mysterious occurrences start to haunt her time at Sorrowsong, she wonders if she really can survive there on her own.

Between being paired together for a project and ending up as each other’s alibi for a murder, avoiding Alex becomes increasingly impossible. She begins to fall for the soft heart that hides beneath his hard exterior.

Tormented by a malicious stalker and growing closer to Alex, Ophelia’s desperation for revenge wavers for the first time. Can she really bring herself to pull the trigger on Cain now that she knows the family it’ll split into two?


Zawsze, gdy sięgam po książkę, która jest wychwalana pod niebiosa i okazuje się, że zasługuje na każdą pochwałę, czuję się niemalże tak, jakbym wygrała na loterii. Wbrew pozorom niestety większość popularnych książek nie trafia w mój gust, a o Nightshade słyszę non-stop od miesięcy, więc część mnie strasznie się obawiała, że tym razem również się zawiodę. Tymczasem piszę tę recenzję z największym kacem książkowym od miesięcy, myślę o tej historii przed snem i po przebudzeniu, ciągle mam w głowie niektóre sceny i wydarzenia, a brak drugiego tomu jest dla mnie torturą. Zupełnie niespodziewanie znalazłam książkę, która stała się moją nową obsesją.

Sorrowsong University to miejsce, gdzie uczą się ci pochodzący z najbardziej wpływowych rodzin na świecie. Miejsce, którym żądzą pieniądze, gdzie dzieją się niewytłumaczalne rzeczy przykrywane przez skorumpowane rodziny. Ophelia nie mogłaby bardziej tu nie pasować, a jednak stypendium daje jej okazję, by w końcu zgłębić tajemnicę tragicznej śmierci jej rodziców, którzy zginęli w wypadku helikopterowym cztery lata temu i o których słuch zaginął, jakby nigdy tu nie pracowali. Wie, że osoba odpowiedzialna za to, że w młodym wieku została sierotą, musi być powiązana z uniwersytetem i pragnie zemsty. Szybko się jednak przekonuje, że odkopanie wieloletnich tajemnic nie będzie takie proste. Już pierwszego dnia wpada na Alexa Corbeau-Greena, syna jej głównego podejrzanego, którego bierze za kopię swojego skorumpowanego i potwornego ojca. Szczerze go nie znosi, a jednak Alex jest wszędzie, gdzie tylko się obróci i nie daje o sobie zapomnieć. Kiedy Ophelia zaczyna dostawać dziwne wiadomości, a wkrótce jej stalker posuwa się o dużo bardziej mrożące krew w żyłach rzeczy, jest gotowa oskarżyć o to Alexa. Zamiast tego niespodziewanie on daje jej alibi, gdy na uniwersytecie dochodzi do morderstwa. Im dziwniejsze rzeczy się dzieją, tym bardziej Alex i Ophelia się do siebie zbliżają, ale czy będzie gotowa zrezygnować ze starannie opracowywanego planu zemsty dla mężczyzny nieuchronnie powiązanego z jej największą osobistą tragedią?

Nie wiem od czego zacząć, aby przekazać słowami, jak bardzo mnie ta książka pochłonęła. Przez kilka dni oddychałam nią, żyłam, kładłam się spać myśląc o bohaterach, zarywałam nocki, śniłam o nich i w pracy nie mogłam się skupić na niczym innym, niż o tym, że czekały na mnie kolejne rozdziały do poznania. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam na punkcie książki aż taką obsesję. Od samego początku wrażenie robi niezastąpiony klimat szkockiego elitarnego uniwersytetu, co jest wręcz idealną lekturą na ponure, jesienne wieczory. Za każdym razem, gdy sięgałam po tę książkę, przenosiłam się do tego mrocznego, mrożącego krew w żyłach świata, który jednocześnie budził we mnie grozę, sprawiał, że odczuwałam ogromny smutek i leczył moje serce. To historia, która ma w sobie wszystko, co najlepsze i długo nie daje o sobie zapomnieć.

Poznawanie jej oczami Ophelii i Alexa sprawiło, że na długo nie zapomnę intensywności uczuć, jakie czułam razem z nimi. Obydwoje są tak świetnie skonstruowanymi postaciami, że odczuwałam wszystko to, co odczuwali oni i czasami mnie to wręcz przytłaczało. Samotność Ophelii to nawracający motyw całej historii, która napędza pragnienie jej zemsty i nie pozwala jej otworzyć się przed Alexem, który kojarzy się jej z największą stratą jej życia. Obserwujemy jej zmagania z poznawaniem nowych ludzi, to, jak doskwiera jej brak przyjaciół, jak bardzo czuje się zagubiona i przerażona, gdy pada ofiarą stalkera. Bywały takie chwile, kiedy siedziałam z książką w rękach i opłakiwałam jej los, bo wszystko bolało

Alex był natomiast dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo po pierwszych rozdziałach byłam gotowa go spisać na straty. W pierwszym odczuciu wypada na opryskliwego i uprzywilejowanego człowieka, który zupełnie jak swój ojciec i zapewne większość ludzi uczęszczających do Sorrowsong, przymyka oko na niesprawiedliwości spowodowane przez pieniądze i władzę. Nawet nie wiem kiedy coś przeskoczyło i absolutnie mnie w sobie rozkochał. Alex to jedna z najtragiczniejszych i najwspanialszych postaci, o jakich dane mi było przeczytać. Gdy poznałam historię jego rodziny i to, jaką wziął na siebie odpowiedzialność za matkę i siostry, zamykając w sobie całą tą samotność, moje serce pękło na kawałki. Jego depresja ujawnia się między zdaniami, uderza nieoczekiwanie, w druzgocących wyznaniach, które czasami mogą nam umknąć. Bywały takie chwile, kiedy czytając rozdziały napisane jego oczami czułam się tak, jakby uchodziło ze mnie całe powietrze.

Cała historia Ophelii i Alexa to jedna z najsmutniejszych, najtragiczniejszych i jednocześnie najpiękniejszych historii miłosnych, o jakich miałam okazję czytać w moim życiu. W całej tej brzydocie, pomiędzy przerażeniem, nienawiścią, pragnieniem zemsty, samotnością i smutkiem, tworzy się najpiękniejsze uczucie, ukazane w chwilach spokojnego zrozumienia, cierpliwości i wzajemnej opieki. I chociaż rozpoczynają całą relację od nieporozumień i niechęci, to krok po kroku Alex burzy jej ochronne mury i doświadczenie tych wszystkich momentów było wyjątkowe. Zawsze obawiam się trochę, że popularny romans okaże się być kolejnym przypadkiem schematycznej historii z żenującymi tekstami, ale styl pisania autorki jest tak piękny, że co chwilę miałam ochotę zaznaczać ulubione cytaty. Nawet ich sceny intymne napisane zostały bez zbędnych wulgaryzmów, ukazując więź między bohaterami. Ta dwójka pochłonęła mnie tak bardzo, że pod koniec zalewałam się łzami i teraz niecierpliwie wyczekuję momentu, aż będę mogła do nich powrócić.

Co sprawia, że ta książka jest tak dobra, to to, że Autumn Woods odnalazła idealną równowagę między romansem, a wszystkim tym, co dzieje się w tle i w żadnym momencie nie miałam poczucia, że jednego jest za dużo, a drugiego za mało. Wręcz przeciwnie - każdy element popędzał do przodu fabułę i się ze sobą dobrze łączył. Ophelia i Alex mają moje serce, ale jako czytelniczka nie mogłam się także oderwać od całej reszty. Pokochałam bohaterów pobocznych, w szczególności Vincenzo, i nie mogę się doczekać, dokąd nas zaprowadzi dalej ta historia, bo jest tak wiele wątków, które mają potencjał. A element zemsty i tajemniczego stalkera burzył krew w moich żyłach i sprawił, że miałam ciarki na całym ciele. Próbowanie odkrycia, kto stoi za wszystkimi wydarzeniami angażowało mnie do ostatnich rozdziałów i stanowiło świetny dodatek do już wspaniałego wątku miłosnego.

Zupełnie szczerze, sam plot twist mnie nie zaskoczył, wręcz przeciwnie, dość szybko wpadłam na odpowiedni trop. Myślę, że jeśli czyta się uważnie i zwraca uwagę na wszystkie wskazówki, to nietrudno połączyć wątki i domyślić się rozwiązania. I chociaż byłam tym odrobinkę rozczarowana, to tak naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo autorka po mistrzowsku przedstawia wszystkie emocje związane z wszystkimi końcowymi rewelacjami, a największym zaskoczeniem jest sam cliffhanger, po którym nie mogłam usiedzieć na miejscu. Przez to, że siedzimy w głowie Alexa i Ophelii, każde kolejne wydarzenie uderza mocniej, serce zaczyna bić w przyspieszonym tempie, ze stresu ma się ochotę gryźć paznokcie, a łzy same cisną się do oczu. To właśnie to sprawiło, że ta książka mnie kompletnie pochłonęła - jej intensywność, moje emocjonalne przywiązanie do bohaterów i to, jak bardzo przeżywałam wszystko, o czym czytałam. Nie miało większego znaczenia, że domyśliłam się rozwiązania.

Przybieram już rękami, by móc powrócić do Sorrowsong i poznać dalsze losy historii Alexa i Ophelii. Mam tylko nadzieję, że autorka utrzyma w następnej części poziom tego tomu, bo z ręką na sercu mogę napisać, że to jedna z moich ulubionych premier tego roku. Nie potrafię wyrazić słowami, ile emocji przeżyłam i jak bardzo mnie ta historia pochłonęła. Od smutku, przez śmiech, wzruszenie, strach, żal, po miłość i cierpienie. Jak przy najlepszych i najtragiczniejszych historiach nie mogłam się oderwać i do tej pory cały czas wracam do niej myślami - i myślę, że tak pozostanie, aż w końcu będę mogła powrócić do tego świata. Z niecierpliwością wyczekuję polskiego wydania, bo każdy powinien tę książkę przeczytać!


Tytuł: Nightshade
Autorka: Autumn Woods
Seria: Sorrowsong University. Tom 1
Język: angielski
Data premiery: 28.01.2025
Ocena: 9/10

Czytaj dalej »

piątek, 24 października 2025

Kyra Parsi - Jak poskromić Diabła



Niczego nie żałuję…

Okej, może kilku rzeczy jednak tak.

Na swoją obronę powiem, że byłam pewna, że nikt mnie nie przyłapie.

A poza tym skąd miałam wiedzieć, że tamten „incydent” stanie się viralem?

Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że wkurzyłam Adriena Cloutiera – najbardziej bezwzględnego miliardera w Toronto. Faceta, który nie zna pojęcia „wyrozumiałość” i zdecydowanie nie chce słuchać moich wymówek.

Zwłaszcza że przez mój wybryk stracił największy kontrakt w swojej karierze.

On nie chce przeprosin. Chce zemsty.

I tak właśnie trafiam w sam środek układu z diabłem o zielonych oczach.

Muszę być na każde jego skinienie – dwadzieścia cztery godziny na dobę mam spełniać każde jego polecenie, każdą zachciankę.

Tyle że im częściej Adrien daje mi się we znaki, tym bardziej mam ochotę się odgryźć. Bo kobiety takie jak ja nie boją się diabła, a piekło może być całkiem przyjemne.


Niektóre książki są jak film odgrywający się w mojej głowie - żywe, obrazowe, zachwycające, wywołujące ogrom emocji, tych złych i tych dobrych - i dokładnie takie było Jak poskromić Diabła. W ciągu ostatnich paru lat stałam się bardzo nieufna wobec najpopularniejszych tytułów, a książki Kyry Parsi wybuchły w tym roku tak bardzo, że przez pewien okres przewijało mi się po kilkanaście jej polecajek dziennie. Podeszłam do niej więc bardziej z nastawieniem "niemożliwe, żeby była aż tak dobra, jak wszyscy mówią i piszą, pewnie wszyscy znowu przesadzają, no ale spróbuję", ale wiecie co? Cofam te słowa. Bo ta książka była wszystkim tym, co jest najlepsze w komediach romantycznych, a nawet czymś więcej. Zarwałam dla niej cały dzień i noc, a mi się już to praktycznie nie zdarza!

Gdy filmik, na którym Adrien Cloutier zostaje powalony i uderzony kijem prosto w krocze przez osobę przebraną za Wally'ego obiega Internet, Ria Sanchez nie potrafi powstrzymać złośliwego poczucia satysfakcji. Nikt, poza nią i jej siostrą, nie wie, że to ona odpowiada za to zamieszanie. A z pewnością nie Adrien, który jest jej szatańskim szefem i który w pełni na to sobie zasłużył. Jej dobry humor pęka jednak jak bańka, gdy zostaje wezwana do jego gabinetu i okazuje się, że wcale nie była tak sprytna, jak się jej zdawało... i że być może popełniła tej nocy ogromny błąd, który będzie miał teraz wielkie konsekwencje. Bo utrata posady to jedno, ale obwinienie za wszystko jej ciężarnej siostry, asystentki Adriena, którą mężczyzna także zwalnia bez chwili zawahania, to co innego. Ria może i jest dumną osobą, ale dla własnej siostry jest w stanie stać się nawet jego osobistym popychadłem. Dlatego bardzo niechętnie zgadza się na umowę: przez najbliższy miesiąc będzie jego osobą na posyłki, dostępną przez 24/7, a Adrien być może rozważy przywrócenie posady jej siostrze. Zaciska więc zęby, gdy wymyśla coraz to bardziej poniżające rzeczy, które wyraźnie mają dać jej nauczkę za to, w jakie bagno medialne i biznesowe go wpakowała swoim wybrykiem. Nie było jednak w planie, że częścią ich układu będzie udawanie związku przed jego rodziną, niesamowita chemia i gwałtowne zderzenie z rzeczywistością, że jej szatański szef wcale nie jest takim złym człowiekiem, za jakiego go miała...

Jeśli brakuje wam prawdziwych historii enemies to lovers, to ta książka będzie dla was, bo to jest prawdziwe enemies, a nie jakieś tam błahostki, o których zapominamy po dwóch rozdziałach. Napisać, że Adrien i Ria nie zaczynają swojej relacji dobrze, to za mało. Ria go nie znosi za to, jakim jest szefem dla niej i dla jej siostry, a Adrien pragnie zemsty za to, w jaką sytuację wpakowała go swoim zachowaniem. Nie potrafią się dogadać, każde ich spotkanie kończy się kłótnią, a na dodatek zdaje się, że Adrien nie ma żadnych skrupułów i wymyśla małostkowe kary, za które Ria ma ochotę wydłubać mu oczy. Każde z nich ma swoje powody, by się nie lubić i spędzamy wiele czasu na burzeniu murów wzajemnej niechęci i uprzedzenia, jakie wobec siebie odczuwają.

Nie będę ukrywać, przez pierwsze sto stron z tego powodu ciężko było mi się do Adriena przekonać. Książkę czytamy jedynie z perspektywy Rii, tak więc mimochodem stajemy raczej po jej stronie, a Adrien pozostaje tym trudnym, wymagającym szefem, który czasami przekracza granice. Jeśli jest jednak jedna rzecz, która moim zdaniem jest największym pozytywem tej historii, to jest to właśnie kreacja bohaterów i z każdym kolejnym rozdziałem odkrywamy ich złożoność oraz cały obraz większej sytuacji - wszystko to, co składa się na ich obecne decyzje, czyny i reakcje. Adrien przestaje być czarnym charakterem w życiu Rii, a staje się człowiekiem, z którym potrafi zaskakująco dobrze się bawić, gdy zakopują topór wojenny, a Ria przywraca w pewien sposób dawnego Adriena, dla którego nie liczy się już tylko praca.

Rzadko się zdarza, abym czytała o tak dobrej, naturalnej chemii, jaka jest pomiędzy tą dwójką. Wręcz nie mogłam się oderwać od ich scen, bo byłam nimi stuprocentowo pochłonięta aż do ostatniej strony, a potem chciałam tylko więcej. Każda ich interakcja, nieważne czy to sprzeczka, czy kłótnia, czy flirciarskie przekomarzanki, podszyta jest niesamowitym napięciem, ich dialogi napisane są z błyskotliwym humorem, a te bardziej emocjonalne momenty ściskają za serce (nie żartuję, kilka razy się nawet popłakałam). Autorka spędza wiele czasu na rozwijaniu tego wątku, a slow burn od wzajemnej nienawiści do niespodziewanego uczucia jest rozkoszny, przyprószony odrobiną zazdrości, zaborczości, flirciarskich gierek i doprowadzania się wzajemnie do szewskiej pasji.

Historia jest też dość pikantna (przed czym mamy zresztą ostrzeżenie na początku książki), ale był to chyba pierwszy od bardzo, bardzo dawna przypadek, kiedy wszystkie sceny zbliżeń między Rią a Adrienem mi się prawdziwie podobały. Być może dlatego, że autorka dokonuje chyba niemożliwego i udaje jej się opisać je z dużą dawką pikanterii, ale bez używania niepotrzebnie obscenicznego słownictwa, które zazwyczaj rujnuje całą przyjemność. Ale także przede wszystkim z tego powodu, że w każdej tej scenie można wyczuć autentyczną chemię między Rią, a Adrienem, wybuchające fajerwerki, ich napięcie, a także czułość i prawdziwą radość, jaką zaczynają czerpać z przebywania w swoim towarzystwie. To zupełnie inny rodzaj scen seksu - wcale nie miałam wrażenia, jakby został napisany dla samego bycia, co jest głównym powodem, dlaczego smut w książkach mnie męczy. Tutaj czuć tę flirciarskość, sięgające zenitu napięcie, gdy dają upust nawarstwiającym się od dawna uczuciom.

Tę książkę widziałabym na ekranie jako jeden z moich ukochanych rom-comów, nawet nie tyle z powodu samej historii, co po prostu ze względu na to, jak naturalnie, lekko i zabawnie jest napisana. Kyra Parsi ma tak błyskotliwe pióro, że czytając wredne teksty Rii, jej wewnętrzny monolog, docinki Adriena, a nawet rozmowy Rii z przyjaciółką i siostrą, co chwilę zanosiłam się śmiechem. To właśnie jej styl czyni tę książkę tak dobrą komedią romantyczną, o jakie niestety obecnie ciężko - przynajmniej w moim odczuciu. Dodatkowo ciepła i humoru nadają tej historii liczne postacie drugoplanowe, od bliskich Adriena i Rii, po niesamowicie charakterystyczne zwierzątka. Wszystkie te rzeczy wzbogacają tę książkę ponad zwyczajny rom-com.

Można więc napisać, że czytając Jak poskromić Diabła zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Chociaż to komedia romantyczna, to wzbudza wszystkie uczucia i emocje, jakie wzbudzają tylko najlepsze historie - od śmiechu, przez motylki w brzuchu, prawdziwą tęsknotę, ciepło, po wzruszenie, czasami też złość i wszystkie te piękne oraz brzydkie uczucia, jakie wzbudza w nas życie. I nawet pomimo wyświechtanych na każdą stronę motywów można w tej książce wyczuć powiew świeżości i zakochać się w autentyczności bohaterów, ich zawirowaniach emocjonalnych, chwilach wrażliwości. Nie przestanę wam tej książki polecać! A ja będę teraz niecierpliwie wyczekiwać premiery tomu drugiego.


Tytuł: Jak poskromić Diabła
Autorka: Kyra Parsi
Tytuł w oryginale: A Deal With a Bossy Devil
Seria: Grzeszni miliarderzy. Tom 1
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Ale!
Ocena: 9/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Ale:


Czytaj dalej »

niedziela, 19 października 2025

Anna Benning - Mroczne Sigile. Kogo zdradza los



Tego nie spodziewał się nikt, a na pewno nie Rayne — życie mieszkańców Mirroru spoczywa w jej rękach!

Dziewczyna musi odnaleźć się pośród politycznych gierek, przejrzeć intrygi przeciwników i nie pogubić się w swoich własnych uczuciach. A przede wszystkim zawalczyć o przetrwanie i Prime’u, i Mirroru. Uwolniona przez dawną władczynię magia chaosu rośnie w siłę i nadal się rozprzestrzenia. Czy przeznaczeniem Rayne jest zginąć w walce z mrocznymi mocami? A może jest jeszcze szansa na to, by ocalić świat… i jej miłość do Adama?


Nie czytam już zbyt wielu młodzieżówek fantasy, ale jeśli jest autorka, po której książki zawsze z chęcią sięgnę, to jest nią Anna Benning. Dotarliśmy do finału kolejnej już jej trylogii (poprzednią jest "Vortex", którą również ogromnie wam polecam) i cóż to był za koniec! Przez długie przerwy między kolejnymi tomami obawiałam się, że nie odnajdę się w tym świecie ponownie, ale autorka tak płynnie prowadzi fabułę, że wskakuje się w ten świat tak, jakby nigdy się z niego nie wychodziło. A losy bohaterów w tym pełnym akcji finale wywołują tak wiele emocjonalnych zawirowań, że ostatnie rozdziały czytałam wstrzymując oddech.

Gdy w wydarzeniach z finału poprzedniej części Adam traci swoje moce, Rayne jako dziedziczka drugiego najpotężniejszego Mrocznego Sigila zostaje wytypowana na nową władczynię Mirroru. I chociaż dziewczyna kompletnie nie czuje się na to przygotowana, wie, że to jedyne prawidłowe rozwiązanie - zwłaszcza, że Eleanore, matka Adama, nadal ukrywa się gdzieś na świecie i przygotowuje się na zniszczenie Mirroru. Przytłoczona nowymi obowiązkami i tęsknotą za Adamem razem z przyjaciółmi stara się odnaleźć jakieś rozwiązanie... i w tym celu zwraca się o pomoc do kogoś ze swojego dawnego życia. Jednak napięcie w Primie i Mirrorze narasta, coraz ciężej jest komuś zaufać, a zdrajcy znajdują się nawet tam, gdzie najmniej by się tego spodziewała. Czy uda jej się uratować świat i ludzi, których kocha najmocniej, zanim będzie za późno?

Jak w przypadku poprzednich tomów, początek tej części również jest trochę powolny. Adam znika, Rayne próbuje jakoś się odnaleźć w nowej sytuacji, a przyszłość świata maluje się w mrocznych barwach. Dopiero po jakimś czasie znowu wpadamy w pewien rytm, a kolejne wydarzenia prawdziwe budują napięcie i oczekiwanie na punkt kulminacyjny, do którego prowadzi wszystko od samego początku. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale bywały chwile, zwłaszcza w drugiej połowie książki, kiedy walczyłam ze łzami i wstrzymywałam oddech. Cała seria może nie jest może niczym odkrywczym jeśli chodzi o fabułę, ale autorka potrafi wywołać emocje i wstrząsnąć czytelnikiem, a w tym tomie takich sytuacji było mnóstwo.

Wszyscy bohaterowie przechodzą ogromną przemianę, w mniejszym czy większym stopniu spowodowaną okolicznościami, w jakich się znaleźli. Osobiście dla mnie decyzja przekazania tronu Rayne była trochę nieoczekiwana i... cóż, nie wiem, czy się z nią zgadzam (ze wszystkich powierników Mrocznych Sigili dla mnie akurat ona najmniej się do tego nadaje, no ale to tylko moja opinia), ale pozwoliła jej stać się odrobinę bardziej odpowiedzialną osobą, mniej podatną na podejmowanie decyzji pod wpływem emocji i osobistych przeżyć. Podobało mi się, że mogliśmy zobaczyć jej osobiste powiązania z magią i jej rodzinną historią, dzięki temu łatwiej było mi zrozumieć jej motywację i niektóre decyzje. To nadal tylko młoda osoba wrzucona w trudną sytuację, więc daleko jej do ideału, ale zdecydowanie widać w niej przemianę.

Ponownie brakowało mi jednak rozwinięcia postaci Adama i cały czas uważam, że ta seria dużo by zyskała, gdyby autorka wplotła chociaż kilka rozdziałów napisanych jego oczami - zwłaszcza, że jego  postać jest mocno powiązana z największym wątkiem fabularnym, a bardzo mało czytamy o tym, co dzieje się w jego głowie. Właściwie większości możemy się jedynie domyślać razem z Rayne. Myślę, że było to też jednym z głównych powodów, dlaczego dość długo zajęło mi, by przekonać się do ich wątku miłosnego. Polubiłam ich w końcu i każda ich scena była przyjemną odskocznią od reszty fabuły, ale ostatecznie nie pokochałam ich niestety tak, jak pokochałam Elaine i Bale'a z Vortexu - do końca czegoś mi w nich brakowało, jakieś intensywności, która sprawiłaby, że naprawdę zależałoby mi na ich relacji.

Natomiast moim ulubionym wątkiem dziejącym się w tle, który baardzo powoli był budowany wręcz od samego początku, był wątek Matta i Cedrica. Po takim slow burnie i długim oczekiwaniu aż mi szkoda, że nie mieliśmy szansy przeczytać o nich więcej, ale i tak ogromnie mnie ucieszyło to, co dostaliśmy. Byli miodem na obolałe serducho, gdy wszystko inne się sypało. Cedric zresztą stał się moją ulubioną postacią z nich wszystkich. Jestem czytelniczką, która ogromnie ceni sobie rozwinięcie różnych relacji i przyjaźni, nie tylko tej między głównymi bohaterami, więc pod tym względem byłam bardzo zadowolona.

Jako finał ta książka była bardzo dobra - satysfakcjonująca i trzymająca w napięciu. Kiedy już akcja się rozkręciła, to nie spowolniła nawet na moment i chociaż niektóre momenty były rozwiązane trochę z łatwością, to inne zafundowały szybsze bicie serca, a u mnie nawet łzy. Do ostatniej strony nie mogłam się oderwać, zaintrygowana tym, jak wszystko się zakończy. Anna Benning pisze naprawdę świetne serie urban fantasy, szczególnie jeśli ma się ochotę na coś niezbyt skomplikowanego i wymagającego, a mimo wszystko wciągającego. Cała trylogia nie pobiła dla mnie Vortexu, ale i tak ją wam polecam!


Anna Benning urodziła się 1 marca 1988 roku w Schweinfurcie. Już od najmłodszych lat pasjonowała się książkami. Po studiach literackich i pracy jako recenzentka zatrudniła się w wydawnictwie. Pewnego dnia postanowiła spisać na papierze swoje historie. Trylogia „Vortex” to jej debiut literacki, który przed opublikowaniem długo przeleżał w szufladzie.


Tytuł: Mroczne Sigile. Kogo zdradza los
Autor: Anna Benning
Seria: Mroczne Sigile. Tom 3
Tytuł w oryginale: Dark Sigils. Wen das Schicksal betrügt
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Must Read
Liczba stron: 480
Ocena: 8/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Must Read:
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia