On zwykle nie sypia z nikim godzinę po poznaniu.
Ona – tak.
Sarah Anderson ma dwadzieścia osiem lat, mieszka w Nowym Jorku, ostatnio w pracy ominął ją duży awans i ma wrażenie, że stoi w miejscu (a może nawet się cofa). Na szczęście wkrótce będzie mogła zapomnieć o kłopotach zawodowych i nieudanym życiu miłosnym, bo zbliża się ślub jej najlepszej przyjaciółki. I to nie byle jaki ślub – tylko irlandzki! Żegnaj, Nowy Jorku, witajcie, zielone wzgórza, mężczyźni o zniewalających akcentach i iskrzących się oczach. Ten ślub ma być idealny, a ona jako pierwsza druhna tego dopilnuje.
Kiedy poznaje brata pana młodego, Declana Murphy’ego, nie może uwierzyć, że los może być aż tak przewrotny. To jej ostatni facet na jedną noc, którego miała już NIGDY więcej nie zobaczyć, a tym bardziej nie być z nim swatana.
Declana ta sytuacja bawi i nie zamierza niczego jej ułatwiać, a Sarah za wszelką cenę stara się utrzymać ich sekret w tajemnicy. Kobieta musi zrobić wszystko, by przetrwać ten weekend bez kolejnych katastrof. Tylko czy to na pewno możliwe, gdy Declan najwyraźniej wcale nie chce zapomnieć tej jednej nocy?
Gdy w zeszłą zimę słuchałam świątecznych książek Catherine Walsh, od razu polubiłam się z jej lekkim i bardzo przyjemnym w odbiorze stylu pisania. Jak przy dobrej komedii romantycznej - pośmiałam się, trochę poprzewracałam oczami, ale co najważniejsze, dobrze się bawiłam. Z tego powodu od razu zapragnęłam przeczytać jej bardziej wakacyjną powieść Na jedną noc, która była także jej debiutancką książką. Miałam nadzieję na dużo Irlandzkiego klimatu, jeszcze więcej weselnego chaosu i słodką historię miłosną. Dostałam trochę typowych dla rom-comów zawirowań emocjonalnych, ale jeśli chodzi o resztę... niestety trochę się zawiodłam.
Sarah Anderson ma wprawę w jednonocnych przygodach, które nigdy nie prowadzą do niczego więcej - czyli dokładnie tak, jak lubi. Declan Murphy natomiast nie. Kiedy lądują ze sobą w łóżku, Sarah nie spodziewa się, że Declan będzie miał ochotę na coś więcej i że będzie musiała wywalić go za drzwi. Ani że parę dni później spotkają się ponownie w Irlandii na weselu jej najlepszej przyjaciółki... ponieważ jest bratem pana młodego. Miała go już nigdy więcej nie zobaczyć, a on zdaje się być wszędzie. Jest zdeterminowana sprawić, by był to najlepszy ślub na świecie, ale jego obecność nie pomaga. Szczególnie, że budzi w niej zainteresowanie, które nie jest mile widziane. Wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, gdy wszyscy wokół dowiadują się o ich jednorazowej przygodzie i zaczynają ich swatać. Powrót do Nowego Jorku powinien już na zawsze rozdzielić ich ścieżki, ale z jakiegoś powodu Sarah nie może przestać o nim myśleć. Czy kobieta tak uczulona na trwałe związki w końcu otworzy na kogoś swoje serce?
Sięgnęłam po tę książkę dla autorki, ale też dlatego, że opis obiecuje historię zlokalizowaną w Irlandii, rozwijającą się wokół wesela, z całym tym chaosem wpadnięcia ponownie na faceta, który miał być tylko przygodą na jedną noc. I jeśli z tego powodu też was ta książka zaciekawiła, to was rozczaruję - wesele w Irlandii to tak naprawdę akcja na tylko kilka rozdziałów. Większość tej książki nie ma tak naprawdę nic z tym wątkiem wspólnego, bo zdecydowana część kręci się wokół tego, co dzieje się już w czasie, gdy powracamy z bohaterami do Nowego Jorku, co jest dla mnie dużym rozczarowaniem i pierwszym dużym minusem.
Drugą i największą wadą... są bohaterowie. Napisać, że Sarah jest trudną postacią, to niedopowiedzenie roku. Po części jest to zrozumiałe, jej brak zaufania do facetów i niechęć do otworzenia się na Declana wynikają przede wszystkim z tego, że już nie raz została mocno sparzona i nie chce pakować się w kolejny związek, który tylko skończył by się znowu łzami. Problem zaczyna się wtedy, gdy przez ponad trzysta stron nie widać z jej strony żadnej chęci do zmiany i emocjonalnej dojrzałości. Wręcz przeciwnie - przez całą książkę czytamy o tym, jak Sarah miota się między pragnieniem Declana, a wodzeniem go za nos. Podejmuje masę frustrujących decyzji, z czego dla mnie czara goryczy przelewa się w momencie, gdy pojawia się pewien wątek z kolegą z pracy, który wkurzył mnie chyba bardziej, niż samego Declana. Pod koniec książki moja cierpliwość do niej była już na wyczerpaniu i szczerze mówiąc, nawet mi już na niej nie zależało.
Natomiast Declan to ciekawy przypadek, bo mam wrażenie, że poza jakimiś tam błahostkami i powierzchownymi faktami z jego życia, kompletnie go nie poznałam. Nie wiem, skąd ta jego wielka fascynacja Sarah, nie rozumiem wielu jego zachowań i decyzji. Był zdecydowanie o wiele sympatyczniejszy od Sarah, ale może to wynikać z tego, że był tak naprawdę nieinwazyjną, poboczną postacią. W ogóle nie miałam poczucia, że ma być jej głównym obiektem miłosnym. A taką wisienką na torcie były ostatnie rozdziały, które wprowadziły zupełnie niepotrzebne zamieszanie i przez które Declan trochę stracił w moich oczach. Ta historia wiele by zyskała, gdyby autorka postanowiła napisać kilka rozdziałów także z jego perspektywy. Może wtedy lepiej zrozumiałabym jego postać.
Declan i Sarah mają co prawda swoje urocze momenty i czasami fajnie się o nich czytało, ale to ciągłe przyciąganie i odpychanie z dużą dawką kolejnych dram i dramek mnie po prostu wykończyły. Książkę czyta się szybko i nawet przyjemnie, ale potrafi być bardzo frustrująca, a momentami wręcz nieznośna. Gdyby nie to, że bywa błyskotliwa i zabawna (plus jest to romans closed door, więc dla takich czytelniczej, jak ja, które nie przepadają za pikantnymi romansami jest to duża zaleta), nie wiem, czy bym ją skończyła. Oczywiście to nie oznacza, że książka jest zła, bo wedle gustu z pewnością znajdą się osoby, które będą się na niej świetnie bawić. W mój jednak nie do końca trafiła i raczej nie zapadnie mi w pamięci.
Catherine Walsh urodziła się i wychowała w Irlandii. Studiowała literaturę, a jedyną nagrodę, jaką kiedykolwiek otrzymała za pisanie, zdobyła w szkole podstawowej (ale nadal jest z niej dumna). Przez kilka lat mieszkała w Londynie, gdzie pracowała dla wydawnictw i organizacji non profit. Obecnie mieszka w Dublinie pomiędzy górami i morzem. Kiedy nie pisze, stara się nie zabić swoich roślin doniczkowych.
Tytuł: Na jedną noc
Autorka: Catherine Walsh
Tytuł w oryginale: One Night Only
Data premiery: 18.06.2024
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Ocena: 5/10