Styczeń minął w natłoku pracy, egzaminów i stresu związanego z końcem semestru, ale okazuje się, że na czytanie książek zawsze znajdę czas, bo jakimś sposobem udało mi się przeczytać osiem książek, w tym dwie dość solidne cegiełki. To też miesiąc, w którym udało mi się powrócić do moich dwóch ulubieńców po wielu latach. Ale bez zbędnego przedłużania, o każdej przeczytanej przeze mnie książce możecie przeczytać poniżej:
Mój pierwszy patronat tego roku przypadł na bardzo wyjątkowy tytuł, bo odkąd poznałam historię Shannon i Johnny'ego w zeszłym roku, ta seria na stałe zagnieździła się w moim sercu. Ta część rozpoczyna się bardzo emocjonalnie i nie ukrywam - przynajmniej połowę czytałam przytulona do pudelka poduszek, bo tak bolało mnie serce. To zdecydowanie jedna z tych wyjątkowych historii.
HEARTSTOPPER. TOM 5 - ★★★★★
Powrót do Charliego i Nicka to zawsze miód na moje rany i tym razem nie mogło być inaczej. Ta historia wnosi do mojego życia dawkę czystej radości, otula ciepełkiem jak kocyk w zimną noc. A ten tom to idealne połączenie dawki realizmu związanego z dorastaniem oraz pierwszym dorosłym wyborem, jakim jest wybór studiów, ale też po prostu kolejna dawka słodyczy i miłości.
Nie wiem czy kiedykolwiek znudzą mi się romanse z wątkiem rywali w miejscu pracy. Chyba nigdy, bo ta książka to była czysta rozrywka, przyprószona paroma bardzo słodkimi momentami. Idealna komedia romantyczna w świątecznym klimacie. Gdyby nie jedno wielkie nieporozumienie między bohaterami, które mnie frustrowało przez całą książkę, zapewne dałabym pięć gwiazdek.
Jak kocham twórczość Julii Popiel i zawsze będę ją wspierać, tak ta historia kompletnie nie trafiła w mój gust. Sama nie przepadam za dark romansami, ani w ogóle romansami, które skupiają się głównie na fizyczności i spicy scenach, a już tym bardziej z wątkiem studentka/profesor, więc trochę się nudziłam. Czegoś mi po prostu zabrakło między Brenną i Reedem.
FOURTH WING. CZWARTE SKRZYDŁO - ★★★★★
Przed premierą Iron Flame, która zbliża się już wielkimi krokami, postanowiłam powrócić do Fourth Wing i przypomnieć sobie tę historię, co było czystą przyjemnością. Czas spędzony w tym fikcyjnym świecie to to była całkowicie pochłaniająca przygoda. Nie bez powodu uważam tę serię za moją ulubioną serię romantasy ostatnich lat - to idealne połączenie fantasy z romansem.
Jak kocham miasteczko Knockemout i jego mieszkańców, tak romans w tej części mnie niestety bardzo rozczarował. Chyba nie tego się spodziewałam, gdy wyczekiwałam historii Nasha. Między nim a Liną po prostu zabrakło chemii, a ich uczucie było jakby niedopracowane. Natomiast na plus cała reszta, bo jestem bezpowrotnie zakochana w bohaterach drugoplanowych i nie mogłam się pozbyć wrażenia, jakbym przebywała w samym środku miasteczka prosto z Gilmore Girls.
Powrót do historii Adama i Lucy po paru latach przypomniał mi, jak bardzo uwielbiam twórczość Elli Maise. Jeśli macie ochotę na taką lekką historię o gwiazdorze i dziewczynie, która (dosłownie) wpada na jego podwórko, pełną przezabawnych sytuacji, poruszających momentów i solidnej dawki pikantnych scen (które z pewnością wywołają rumieńce na twarzy), to "To Hate Adam Connor" nada się do tego idealnie. Poza tym, czy wspominałam, że Adam Connor to materiał na książkowego męża?
MIŁOŚĆ NIE WYSTARCZY - ★★★★☆
To pierwszy tomik poezji, jaki przeczytałam od wielu lat i od razu uderzyła mnie surowość przeżywanych przez poetkę uczuć oraz emocji. To opowiedziana w kilku częściach realistyczna przypowieść o miłości - jej początkach, środku i jej utracie. Napisana prostym językiem bardzo przypomina mi styl Rupi Kaur, więc dla fanów poezji polecam bardzo.
A jak wypadł wasz styczeń pod względem czytelniczym?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)