Miałam zaplanowane całe życie… dopóki nie spotkałam hokeisty z obsesją na punkcie łamania moich zasad.
Zasada pierwsza: żadnego całowania
Zasada druga: żadnych randek, tylko przygody na jedną noc
Zasada trzecia: żadnej wymiany numerów
Zasada czwarta: żadnych hokeistów
Zasada piąta: żadnego zakochiwania się
Dzięki tym pięciu prostym regułom dotyczącym nawiązywania kontaktów z płcią przeciwną nic mnie nie rozprasza. Jestem już bardzo blisko dostania się na wymarzony staż. Nie ma mowy, żebym złamała dla kogoś którąkolwiek z nich.
Nawet dla opiekuńczego hokeisty z jasnoszarymi oczami, wyrazistą szczęką i ciałem, od którego zapiera mi dech w piersiach.
Co powiecie na lekki, niewymagający romans z hokejem w tle? "Zasada numer pięć" to jest jeden ze świetnych przykładów książki, przy której można się odprężyć, wyłączyć i oderwać od rzeczywistości. Czytałam ją już po raz drugi i ta historia totalnie stała się moim guilty pleasure. Czy jest to najlepsza książka pod słońcem, która odmieni wasze życie? No nie. Ale nie uważam, że to coś złego, bo ja sama uwielbiam czasami przeczytać coś takiego, co wywoła motylki w moim brzuchu i szeroki uśmiech na twarzy, ale przy czym nie muszę się angażować na sto procent.
Sidney od lat ma w głowie tylko jedno – skończyć studia i spełnić marzenie zmarłej mamy o pracy w polityce. W tym celu musiała poświęcić swoje życie prywatne, ale jest już tak blisko, że zdeterminowana jest trzymać się swoich zasad, szczególnie tych związanych z randkowaniem – a raczej jego brakiem. Do czasu, aż podczas wypadu z przyjaciółmi poznaje Jaxa, miejscową gwiazdę hokeja z wielkimi prospektami na przyszłość zawodowego hokeisty. Sidney jednak dobrze zna życie z mężczyznami takimi jak on – długie oczekiwania na telefon, odwołane spotkania i życie na odległość to coś, czego nauczył ją jej własny ojciec, trener hokeja. Postanawia więc trzymać się swoich zasad, nieważne jak przystojny i charyzmatyczny wydaje się Jax. On ma jednak inne plany. Postanawia zrobić wszystko, aby rozwalić w drobny mak każdą jej zasadę i sprawić, aby była jego. Krok po kroku, kawałek po kawałku. Szybko jednak okazuje się, że zdobycie serca osoby to jedno, ale zatrzymanie go na dłużej to drugie. Jax i Sidney będą musieli zastanowić się, czy wejście w związek, który ma termin ważności, to rozsądny wybór, czy rzucą się w niego ze świadomością, że czeka ich złamane serce.
Dajcie mi historię, która ma hokeja i faceta, który zakochuje się pierwszy i dla swojej ukochanej jest w stanie zrobić wszystko, a ja pochłonę ją za każdym razem. Nie trzeba mi nawet wiele - wystarczy to, że tak jak w przypadku tej historii, cały czas szeroko się uśmiechałam i chichotałam jak dziewczynka, a pod koniec nawet uroniłam parę łez. Pomiędzy Sidney i Jaxem chemia wybucha od razu, już podczas ich pierwszego spotkania. I chociaż zazwyczaj zdecydowanie preferuję historie miłosne, które rozwijają się powolutku, tak przyciąganie między tą dwójką było tak intensywne, że od razu wiedziałam, że długo z dala od siebie nie wytrzymają. Podobało mi się jednak to, że nawet pomimo oczywistej chemii przede wszystkim rozwija się między nimi przyjaźń (cóż, ze zdrową dawką flirtu). Ich relacja jest tak naturalna, że czasami rozumieją siebie, swój humor i uczucia wręcz bez słów.
Wisząca nad bohaterami perspektywa zbliżającego się końca studiów i nieuchronnego rozstania spowodowanego zupełnie innymi planami na przyszłości, dodaje tej historii również pewnej emocjonalnej nutki. Coś w motywie odpowiednia osoba, nieodpowiedni czas za każdym razem wyciśnie ze mnie łzy i chociaż tym razem zakończenie było mi znane, to i tak czułam się trochę tak, jakbym obserwowała związek kierujący się w stronę nieuchronnej katastrofy i bolało mnie z tego powodu serce. Sidney i Jax są bez dwóch zdań swoimi prawdziwymi bratnimi duszami, ale ich historia idealnie ukazuje, że czasami miłość i ta odpowiednia osoba nie wystarcza, gdy wszystko inne jest przeciwko nim.
Zresztą uwielbiam to, że nawet pomimo miłości do Jaxa Sidney nie zrezygnowała ze swoich planów i marzeń, nad którymi pracowała całe życie. Tym bardziej, że na własnej skórze zdążyła się przekonać, jak naprawdę wygląda życie zawodowego hokeisty. Rozumiałam jej obawy, szczególnie, że jedyny mężczyzna, który od małego powinien ją bezwarunkowo kochać i chronić, za każdym razem ją rozczarowywał i stawiał na drugim, trzecim, a nawet dziesiątym miejscu wśród innych priorytetów. Znajomość tego stylu życia z pierwszej ręki prowadziła do uzasadnionej reakcji i jej niechęci do wejścia w związek z Jaxem – w końcu jaką ma pewność, że on też jej nie porzuci, gdy rozpocznie się jego życie gwiazdy? I chociaż czasami chciałam nią potrząsnąć, widząc jak bardzo Jax się stara, bardzo jej też współczułam. I kibicowałam jej marzeniom i pragnieniu postawienia siebie na pierwszym miejscu – czego nikt inny dotąd nie dokonał, nawet jej własny ojciec.
Chciałabym natomiast, żeby autorka trochę bardziej rozwinęła postać Jaxa, bo chociaż go oczywiście uwielbiam za jego humor, lekką arogancję, ale też złote serce, to czasami brakowało mi zagłębienia się w to, kim jest i jak wydarzenia z jego przeszłości go ukształtowały. Dostajemy różne fakty, ale to tylko skrawki składające się na jego osobę, które były dość powierzchowne. Szczególnie w porównaniu z Sidney, której obawy i własne doświadczenia tak naprawdę zdominowały ich historię. Co nie zmienia faktu, że go uwielbiam - nie wiem czy można nie pokochać kogoś, kto z taką determinacją pragnie zdobyć czyjeś serce.
Czytam różne recenzje tej historii i całkowicie je rozumiem, ale też uważam, że jeśli podejdziecie do niej z otwartym umysłem, bez większych oczekiwań, to autorka może zafundować wam naprawdę fajną rozrywkę na jeden wieczór, trochę śmiechu, motylki w brzuchu, a nawet rumieńce na twarzy (bo pikanterii również nie zabraknie). Nie jest to książka, która odmieni wasze życie, ale zdecydowanie jest to kandydat do listy comfort books, przy których można po prostu miło spędzić czas. No i czy wspominałam, że mamy tu mój ukochany hokej?
Tytuł: Zasada numer pięć
Autorka: J. Wilder
Tytuł w oryginale: Rule Number Five
Seria: Rule Breaker. Tom 1
Wydawnictwo: Bezwstydna (Czwarta Strona)
Liczba stron: 320
Ocena: 8.5/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)