sobota, 8 lutego 2025

Lauren Asher - Projekt miłość



Julian

Gdybym kiedyś przypadkiem stanął w płomieniach, Dahlia Muñoz z uśmiechem na ustach podsycałaby ogień. Kiedy moja odwieczna rywalka wraca do Lake Wisteria, zamierzam trzymać się od niej z daleka. I udaje mi się – przynajmniej do czasu, gdy w sprawę wtrąca się moja wścibska matka. Dostaję zadanie, by pomóc Dahlii odzyskać kreatywny zapał, dzięki czemu opuści Lake Wisteria. Tylko co się stanie, kiedy zacznę pragnąć, żeby została?

Dahlia

Ludzie mówią, że diabeł ma wiele twarzy, ale ja znam tylko jedną – Juliana Lopeza. Wróciłam do rodzinnego Lake Wisteria, by wyleczyć złamane serce. Planowałam odpocząć, ale Julian złożył mi ofertę nie do odrzucenia – zaproponował, abyśmy wspólnie wyremontowali moją ulubioną willę w miasteczku. Nasz kruchy rozejm staje pod znakiem zapytania, kiedy do gry zaczynają wchodzić wypierane od lat uczucia. Mogę pozwolić sobie ulec pożądaniu… ale zakochać się? Nie, tego nie było w planie.


Miałam ogromne obawy przed sięgnięciem po tę książkę po moim rozczarowaniu "Drobnym drukiem", ale jestem czytelniczką wyznającą zasadę dawania autorom drugich szans i ogromnie się cieszę, że jej nie skreśliłam, bo właśnie odkryłam nowego ulubieńca wśród małomiasteczkowych romansów. I prawdopodobnie jednego z ulubieńców roku. Bardzo dawno nie śmiałam się tak głośno i szczerze, jak podczas poznawania historii Juliana i Dahlii, dawno nie czułam takiej zwyczajnej radości, mogąc spędzić czas w fikcyjnym, urokliwym małym miasteczku. Lauren Asher trafiła tą książką prosto w mój bardzo specyficzny gust.

Juliana i Dahlię łączy bardzo skomplikowana historia, która lata temu skończyła się złamanym sercem. Przez całe dzieciństwo rywalizowali ze sobą na każdej płaszczyźnie, na studiach w końcu się do siebie zbliżyli... aż Julian porzucił Dahlię na długie lata, popychając ją prosto w ramiona swojego byłego przyjaciela i współlokatora. Teraz Dahlia powraca do Lake Wisteria, swojego rodzinnego miasteczka, lecząc serce po nieudanym związku i wiadomości, która ją zdruzgotała, a przebywanie w towarzystwie Juliana to ostatnie, na co ma ochotę. Tym bardziej, że nie ma już tego nieśmiałego i biednego chłopaka z przyszłości - obecny Julian jest pracoholikiem i miliarderem, choć nadal równie przystojnym, jak niegdyś. Niestety ze względu na przyjaźń ich matek trudno jest im siebie unikać, szybko więc wpadają w dawny rytm robienia sobie na złość. Wszystko się zmienia, gdy postanawiają wspólnie wyremontować dom. Choć Julian próbuje trzymać się od niej z daleka do czasu, aż Dahlia w końcu wróci do San Francisco, spędzanie z nią czasu przypomina mu o tym, co niegdyś stracił. Nie każdy dostaje drugą szansę, by naprawić swoje błędy, czeka go więc najtrudniejszy projekt jego życia: projekt odzyskać serce Dahlii.

Czułam, że ta historia skradnie moje serce od pierwszego spotkania Dahlii i Juliana, które skończyło się niefortunną stłuczką i korowodem całego miasteczka, które zjechało się na miejsce. Śmiałam się do rozpuku od pierwszych rozdziałów, a to tylko mały zalążek niezliczonych, przezabawnych akcji i błyskotliwych dialogów. Nie zliczę ile razy chichotałam podczas żarcików, które robili sobie bohaterowie. Ich docinki i złośliwości były tak naturalne i dobre. To takie dorosłe dzieciuchy, gdy chodziło o wkurzenie tej drugiej osoby, ale było w tym tyle lekkości i radości, że pochłaniałam każdą ich interakcję. A chyba moim ulubionym elementem były mamy Juliana i Dahlii, największe swatki w miasteczku, które przyczyniły się do wielu niezapomnianych chwil.

Chyba największym zaskoczeniem dla mnie było to, że wszystkie moje negatywne zarzuty wobec ostatniej książki autorki, jaką czytałam, tutaj znacząco zostały poprawione. Począwszy od bohaterów, skończywszy na ogólnym klimacie książki i jej fabule. Julian i Dahlia są dopracowanymi, złożonymi postaciami, które mierzą się z własnymi traumami i uczuciami tłumionymi przez lata. Autorka zgłębia depresję Dahlii nie tylko po utracie wieloletniego związku, w którym zatraciła ogromną część siebie, ale też jej żałobę po informacji, że być może nigdy nie będzie jej dane mieć własnych dzieci. Ukazuje jej wzloty i upadki, gdy próbuje się podnieść i na nowo sobie zaufać, ale nie pośpiesza jej drogi do wyzdrowienia nawet dla wątku miłosnego, co jest bardzo ważne.

Ciężko było też nie pokochać Juliana, który ma może miliardy na koncie i jest pracoholikiem, ale jest też postacią twardo stąpającą po ziemi i świadomą swoich przywilejów - tym bardziej, że wymagały one od niego ciężkiej pracy i wielu poświęceń. A jednak żadne pieniądze nie potrafią wypełnić pustki, którą odczuwa za każdym razem, gdy wraca do pustego domu. Widać, jak bardzo żałuje swoich niektórych wyborów, gdy był młodszy, nawet jeśli początkowo nie chce się do tego przyznać. Jeśli kochacie bohaterów, których językiem miłości są drobne przysługi to ostrzegam: ten facet skradnie wasze serce. Kocham te dziesiątki sposobów, na które kochał Dahlię i walczył o jej serce.

Wieloletnie uczucie łączące Dahlię i Juliana widać w tej książce na tak wiele sposobów, że moja wewnętrzna romantyczka dosłownie piszczała z radości. Nigdy nie byłam największą fanką romansów z motywem drugiej szansy, ale to jest właśnie ten jeden typ historii, w których zakocham się za każdym razem. Nie potrzebuję miliona scen erotycznych i kolejnych wyznań miłosnych (chociaż tutaj nie zabraknie wielu pięknych cytatów), bo największe motylki wywołują u mnie drobne szczegóły, które mówią milion rzeczy o więzi bohaterów. Julian i Dahlia to dla mnie przykład takiej miłości, która tkwi w najzwyklejszych momentach. Poza tym dzięki nim uśmiałam się jak nigdy!

Czytając tę książkę miałam czasami wrażenie, jakbym oglądała jedną z moich ukochanych komedii romantycznych. Czytelnika pochłania tu nie tylko rozkoszne napięcie i slow burn pomiędzy głównymi bohaterami, których każda interakcja pełna jest iskrzącej chemii oraz błyskotliwych złośliwości, ale ogólny nastrój życia w małym miasteczku z historią i pełnymi życia mieszkańcami. Nawet bohaterowie drugoplanowi sprawili, że lektura tej książki była przyjemniejsza (osobiście nie mogę się już doczekać historii Rafy!).

Mogę z ręką na sercu się przyznać, że kompletnie nie spodziewałam się, że pokocham tę historię tak mocno, ale widzę ogromną poprawę w sposobie pisania autorki i mogę mieć tylko nadzieję, że będzie tak dalej. "Projekt miłość" to pełna humoru i lekkości historia, której lektura była czystą przyjemnością. Gdyby nie element relacji z korzyściami, który pojawia się w pewnym momencie, a za którym niestety nie przepadam (zdecydowanie wolę, gdy napięcie jest budowane bez fizycznej relacji), jest duże prawdopodobieństwo, że książka dostałaby ode mnie pięć gwiazdek. Jako naczelna wielbicielka powolniejszych romansów w małomiasteczkowym klimacie ogromnie ją polecam. Być może to znak, że powinnam dać jeszcze jedną szansę poprzedniej serii autorki?


Tytuł: Projekt miłość
Autorka: Lauren Asher
Tytuł w oryginale: Love Redesigned
Seria: Lakefront Billionaires. Tom 1
Data premiery: 22.01.2025
Wydawnictwo: Luna
Liczba stron: 504
Ocena: 8.5/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Luna:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia