Kai Rhodes to gwiazda drużyny baseballowej z Chicago. Coraz trudniej jest mu pogodzić uprawianie zawodowo sportu z organizacją opieki dla swojego piętnastomiesięcznego syna. Mężczyzna został samotnym ojcem i kompletnie sobie z tym nie radzi.
Nie pomaga mu też fakt, że po zaledwie paru tygodniach pracy zwalnia każdą nianię. Tym razem jednak nie będzie mógł tak szybko zrezygnować z opiekunki, bo jego trener powierzył tę funkcję… własnej córce.
Miller Montgomery z zawodu nie jest nianią, a cukiernikiem. Lecz kiedy tata prosi ją, żeby pomogła w opiece nad dzieckiem jednego ze swoich najlepszych zawodników, dziewczyna nie potrafi odmówić.
Spędzi z baseballistą i jego małym synem całe wakacje i szybko się okaże, że to zdecydowanie zbyt krótko. Wszystko kiedyś się kończy, a ona nigdy nie była typem dziewczyny, która lubi zobowiązania.
Nie ma słów, by opisać, jak wiele znaczą dla mnie książki Liz Tomforde i bohaterowie, których tworzy. I jak wdzięczna jestem za to, że mogę patronować kolejnej już napisanej przez nią historii, dzielić się moją miłością do Kaia, Miller i Maxa, a przede wszystkim czytać wasze wspaniałe wiadomości o tym, że skradli oni również wasze serca. Ta seria nie bez powodu jest jedną z moich ulubionych - autorka stawia na więzi, rozwój postaci, na różne formy i rodzaje miłości. W "Caught Up" czytamy historię Kaia, samotnego ojca piętnastomiesięcznego chłopca oraz jego nowej, lekko nieokrzesanej niani, Miller - historię tak przesłodką, tak pełną emocji i tak rodzinną, że zapada prosto w serce.
Jeszcze rok temu życie Kaia Rhodesa składało się z gry w baseball, ciągłej zabawy, kolejnych kobiet w łóżku i z braku zmartwień. Wszystko się zmieniło, gdy jedna z jego niezobowiązujących przygód podrzuciła mu pod drzwi dziecko i zniknęła. Teraz piętnastomiesięczny Max jest jego oczkiem w głowie, chociaż Kai codziennie czuje się winny, że nie jest dla niego dobrym ojcem. Zwłaszcza, że bycie zawodowym baseballistą wymaga od niego ciągłego przebywania poza domem oraz kolejnych podróży. Kiedy zwalnia kolejną opiekunkę, jest gotów na zawsze porzucić ukochany sport, aby móc samemu zająć się swoim synem. Ale wtedy jego trener, a zarazem bliski przyjaciel, powierza tę rolę swojej córce, która ma spędzić z nim lato. Nie wyjawia mu tylko, że Miller Montgomery to żywa petarda, kobieta nigdy niezatrzymująca się w jednym miejscu i słynna szefowa kuchni, której początkowo Kai zupełnie nie ufa. Otworzenie swojego domu i serca swojego synka na kobietę, która ciągle ucieka, nie ma stałego miejsca zamieszkania i planuje zniknąć pod koniec lata, zdaje się być najgorszym pomysłem. Ale Miller z każdym kolejnym dniem coraz bardziej wkrada się w ich serca i zbliżający się termin jej wyjazdu jest jak tykająca bomba, która może zniszczyć ich wszystkich...
Historia Miller i Kaia to historia osób, które od życia chcą zupełnie czegoś innego i ich relacja teoretycznie nigdy nie powinna mieć szansy zaistnieć. Miller to wolny duch, kobieta podróżująca od restauracji do restauracji, która nigdy nie miała stałego miejsca zamieszkania, ciągle goniąca za kolejnymi sukcesami jako nagradzania szefowa kuchni. Kai dla swojego synka musiał zmienić całe swoje życie i nie w głowie mu zabawa, życie towarzyskie czy kolejne miłostki. Pragnie stworzyć mu ciepły dom i dać wsparcie, będąc jednocześnie ojcem i matką. A jednak ich drogi przecinają się w idealnym momencie: zagubiona Miller, poszukując dawno utraconej pasji do pieczenia, wnosi energię i ciepło do życia Kaia i Maxa i odnajduje w nich swój dom, którego nawet nie wiedziała, że jej brakowało.
Poznawanie historii tej trójki, od chwiejnych i lekko nieufnych początków, po całą ich cudowną drogę do stworzenia nietradycyjnej, ale nie mniej wspaniałej rodziny, to najbardziej komfortowe doświadczenie. To tak ciepła i słodka powieść z żywymi postaciami, która chwyta za serce, ale też wywołuje uśmiech, że naprawdę nie sposób jej nie pokochać. Kai jest tak wspaniałym tatą, nawet jeśli lekko nadopiekuńczym, a jego miłość do Maxa widać we wszystkim, co dla niego robi. Natomiast Max jest prawdopodobnie najsłodszym, najbardziej radosnym dzieckiem, o jakim czytałam i każda scena z nim to był miód na moje serce.
Liz Tomforde zawsze umiejętnie przedstawia tę realistyczną i prawdziwą stronę życia swoich bohaterów, nie tylko te szczęśliwe momenty, ale ich wątpliwości, rozczarowania, trudne decyzje. Tutaj mamy do czynienia z postaciami, które na własnych doświadczeniach uczą się, że życie prawie nigdy nie układa się tak, jak sobie to zaplanujemy. Dla Miller to największa nauczka, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę, że być może jej największe sukcesy nie sprawiają jej już radości i gdzieś po drodze zatraciła swój cel. Czeka ją długa droga by zrozumieć, że to rodzina i bliscy są najważniejsi, a żaden sukces nie będzie ważny, jeśli cała reszta życia będzie pusta i samotna.
Z pewnością fanom historii Stevie i Zandersa oraz Indy i Ryana spodoba się także to, że nie zapominamy o tych parach, a nawet dostajemy wgląd w ich dalsze życie po ich książkowym "i żyli długo i szczęśliwie". Moimi ulubionymi scenami były te "rodzinne" kolacje, w których po prostu spędzaliśmy z nimi czas, jakbyśmy byli częścią ich ciągle rozrastającej się ekipy. A chyba najlepsi okazują się być nasz wieczny singiel Rio (mój ulubieniec, nie mogę się doczekać jego historii) oraz Kennedy i Isaiah, o których przeczytamy już w kolejnej książce, a których relacja wywoływała salwy śmiechu.
"Caught Up" to tak piękna historia ukazująca to, że dom można znaleźć w tak wielu rzeczach i tak wielu osobach, często w zupełnie niespodziewanym momencie życia. Aspekt rodziny i przyjaciół zawsze był w tej serii ważny, ale w tym tomie wyjątkowo przewija się we wszystkich relacjach, nawet w tych pomiędzy członkami drużyny czy dawno nam już poznanymi bohaterami. Bo czy to nie jest piękne? Kiedy już się zatrzymamy i obejrzymy wokoło, prawdziwe szczęście można znaleźć w tak wielu prostych momentach. We wspólnym pieczeniu ciasteczek, w pierwszych krokach swojego dziecka, w rodzinnych tradycjach. I w osobie, która jednym uśmiechem może zmienić wszystko.
Urodzona i wychowana w Kalifornii Północnej Liz Tomforde jest najmłodszą z piątki dzieci. Dorastała tam, grając w różne sporty i je oglądając. Uwielbia wszystko, co jest związane z romansami, podróżowaniem, psami i hokejem. Sama jest stewardesą, a kiedy nie podróżuje i nie pisze, skupia się na czytaniu dobrych książek lub zabieraniu Luki, swojego golden retrievera, na wędrówki po rodzinnym mieście.
Tytuł: Caught Up
Autorka: Liz Tomforde
Seria: Windy City. Tom 3
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data premiery: 06.02.25
Liczba stron: 547
Ocena: 10/10
Współpraca patronacka z Wydawnictwem NieZwykłym:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)