Początek roku był na tyle spokojny, że postanowiłam nadrobić parę książek z mojego wieloletniego TBRu i dzięki temu trafiłam na kilka naprawdę wspaniałych książek. I chociaż gdzieś po drodze trafiły się też rozczarowania, to jednak styczeń uważam za naprawdę udany miesiąc. Moimi ulubieńcami zdecydowanie zostaną książki Chloe Liese, Abby Jimenez i oczywiście mój patronat, który premierę będzie miał pod koniec lutego. Łapcie moje krótkie podsumowanie każdej przeczytanej przeze mnie w styczniu książki:
TYLKO PRZY TOBIE - 4,5
Chloe Liese to autorka, która wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie, chociaż tak naprawdę dopiero zapoznaję się z jej twórczością. Za każdym razem chwyta mnie za serce, wywołuje motylki w brzuchu i gwarantuje niezapomnianą i wartościową historię. Historia Willi i Rydera to współczesna wersja Dumy i uprzedzenia - w końcu nie bez powodu pełno w tej książce odniesień do klasyku Austen.Autorka ukazuje tu kompleksowych bohaterów, którzy muszą wiele w sobie zmienić, aby dojrzeć coś poza wzajemne docinki i uszczypliwości. Trudno jedno nie zauważyć, jak ogromna łączy ich chemia, gdy przy każdym ich spotkaniu buchają między nimi iskry. Chemia tak uzależniająca, że pochłaniałam z szerokim uśmiechem na twarzy każdą ich rozmowę, każdą wiadomość pełną złośliwości. Świetnie się z nimi bawiłam i czekam niecierpliwie na kolejne tomy tej serii!
JUST FOR THE SUMMER - 5
Początek roku to pasmo samych dobrych książek, bo po książce Chloe Liese postanowiłam sięgnąć po najnowszą powieść Abby Jimenez (która zostanie u nas wydana w tym roku) i znowu przepadłam. Historia Justina i Emmy zaczyna się stosunkowo słodko i przyjemnie. Śledzimy ich randki, pełne humoru i chemii rozmowy, obserwujemy, jak się do siebie zbliżają i jak prawdziwa staje się ich więź, nawet jeśli zupełnie się tego nie spodziewali. Jest trochę tak, jakbyśmy z nimi w pewien sposób uciekali od rzeczywistości, powoli zakochując się w ich relacji. Trudno zaczyna się robić dopiero wtedy, gdy uderza w nich prawdziwe życie, a oni zaczynają zdawać sobie sprawę, że być może trafili w końcu na tę właściwą osobę, ale okoliczności i czas im nie sprzyjają. Ta historia to połączenie najpiękniejszych momentów, pełnych radości i rosnącego w sile uczucia między osobami, które zupełnie nie spodziewały się odnaleźć, ale też chwil największego cierpienia, rozczarowań i trudności. Jest absolutnie wyjątkowa!
DROBNYM DRUKIEM - 1,5
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Lauren Asher okazało się być niestety mocno rozczarowujące, jak na ogromną popularność tej serii. Bohaterowie tej książki nie mają żadnej osobowości, są nieznośni i irytujący, Rowan to definicja kompleksu tatusia i uprzywilejowanego dupka (nadal jestem jego hejterką numer jeden), a Zahra to niestety typowa wycieraczka myśląca jedną częścią mózgu (tą niezbyt racjonalną). Mam wrażenie, że jedyne, co tę dwójkę łączyło, to pociąg seksualny, a nawet tego nie rozumiem, bo w ich interakcjach nie było żadnej iskry. Męczyłam się, aby ją dokończyć i żałuję, że straciłam na nią czas.
WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO CIEBIE - 5
Po takiej klapie, jaką było Drobnym drukiem sięgnęłam po niezawodną Zapatę i moją ukochaną książkę na całym świecie. Czytałam ją pierwszy raz od bardzo długiego czasu, ale moje zdanie pozostaje niezmienione - to nadal najbardziej wyjątkowa historia, jaką przeczytałam. Taka, która pozostanie ze mną do końca życia. Ta powieść jest piękna w całej swojej prostocie, jest w niej tyle uroku, ciepła i życia, chociaż tak naprawdę nie znajdziemy tu żadnych większych dramatów. Skradła moje serce tym spokojem, delikatnością najmniejszych momentów życia, klimatem miejsca otoczonego naturą, a przede wszystkim tym, że czytając ją, poczułam się jak w domu - jakbym przeniosła się do tego miejsca, które otacza czytelników chmurką bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. I czuję się tak za każdym razem, gdy do niej wracam.
DARK IVY. ZATRZYMAJ MNIE - 3,75
Pierwszy tom tej dylogii trafił na listę moich ulubieńców zeszłego roku, więc naturalnie nie mogłam się doczekać kontynuacji. Niestety nie spełniła ona do końca moich oczekiwań, chociaż nie była też tragiczna - pewne rzeczy wyobrażałam sobie po prostu inaczej. Autorka bardzo dobrze zgłębia psychikę głównych bohaterów, ukazuje ich zagubienie, upadki i wzloty i wszystkie te sprzeczne, targające nimi emocje. Niestety dla mnie najbardziej rozczarowującym elementem tej dylogii jest jej niesatysfakcjonujące zakończenie, które pozostawiło mnie z wrażeniem, że historia kończy się zbyt nagle, a najważniejsze wątki zostają urwane w kluczowym dla rozwoju bohaterów momencie. Jestem zachwycona stylem pisania autorki, ale żałuję, że nie wykorzystała w pełni potencjału tego tomu.
ONYX STORM - 4,25
Chyba na żadną premierę nie czekałam w tym roku tak bardzo, jak na Onyx Storm i moje oczekiwania zostały spełnione! Co prawda uważam, że początek trochę się dłuży i przewijają się trochę sceny zapełniacze, ale autorka po raz kolejny trzyma czytelnika w napięciu aż do ostatniej strony, co chwilę zaskakując czymś nowym i niespodziewanym. Osobiście mam po tej części więcej pytań niż odpowiedzi i nie mogę się doczekać czwartego tomu. A Xaden i Violet? Zakochałam się w nich w tej części na nowo, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona rozwojem ich relacji i tego, jak bardzo dojrzała ich miłość. Czekam niecierpliwie na polskie wydanie!
ON - 4,5
Moją niespodziewaną propozycją patronacką w styczniu okazała się być nowa powieść Elle Kennedy i Sariny Bowen, a każdy, kto mnie zna, wie dobrze, że nie mogłabym przejść obok niej obojętnie. Hokejówka, ale o dwóch mężczyznach, którzy byli niegdyś przyjaciółmi i wpadają na siebie ponownie po czterech latach? Piszę się na to rękami i nogami, tym bardziej, że pokochałam Jamiego i Wesa od pierwszej chwili, gdy ich poznałam. To pełna humoru, pikanterii i emocji historia, lekka i zabawna, jak tylko można się po tych autorkach spodziewać, ale też wyjątkowa. Poznacie ją już 28 lutego!
THIS IS FOREVER - 2
Niestety koniec miesiąca nie był już taki udany, bo trafiłam na kolejne rozczarowanie, tym razem od jednej z moich ulubionych autorek. Czytałam tę książkę jako nastolatka, ale zdałam sobie sprawę, dlaczego nie zapadła mi ona w pamięci - to bardzo powierzchowna, schematyczna historia, którą czyta się jak słabe opowiadanie na Wattpadzie. Bohaterowie byli nieznośni, w szczególności Sydney ze swoją skłonnością do dramatyzmu, a relacja między nimi w całości opierała się na braku komunikacji. Czytało się ją szybko, ale i tak moim zdaniem nie była warta czasu.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)