Wczoraj Colleen Hoover ogłosiła na swoim instagramie kontynuację losów Sydney i Ridge'a z "Maybe Someday" w swojej nowej historii "Maybe Now", która zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła się pierwsza książka. Jako, że jest to jedna z moich absolutnie ulubionych powieści Hoover, możecie sobie tylko wyobrazić jak się podekscytowałam. Autorka nie wyda jednak książki w formie papierowej (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo), a rozdziały pisane "na żywo" będzie publikowała na Wattpadzie. Co podoba mi się najbardziej, Griffin Peterson, muzyk, który pisał wszystkie piosenki użyte w Maybe Someday, także dołączył do powstawania drugiej części i każdą piosenkę będziecie mogli odsłuchać na takich platformach jak Spotify, Youtube czy iTunes. Hoover na razie udostępniła kilka pierwszych rozdziałów, więc jeśli nie macie problemu z czytaniem po angielsku i jesteście zaznajomieni z pierwszą częścią, zachęcam was do zajrzenia w poniższy link. Ja dla zachęty przetłumaczyłam dla was pierwszy rozdział opowiedziany oczami Sydney, mam nadzieję, że wam się spodoba!
"Um... Niespodzianka? Mam trochę wolnego czasu, gdy czekamy na premierę All Your Perfects, więc spędzam czas z Ridgem i ekipą. Nie, to nie jest pełna powieść. I nie, nie jest skończona. Właściwie to opublikowane zostały na razie tylko trzy rozdziały, ale mówię wam, uwielbiam tak pisać i świetną zabawą będzie czytać to, gdy będzie pisane na żywo. Dołączcie do grupy #MaybeNow na facebooku i pobierzcie darmową aplikację Wattpada! Jest to kontynuacja Maybe Someday. Nie musicie czytać powieści Maybe Not przed czytaniem tej, ale to rozkaz, aby przeczytać Maybe Someday, zanim zaczniecie Maybe Now. W każdym razie. Dziękuję mojej siostrze @murphyrae_ za okładkę i @griffinpete za ponowne dołączenie do tego szalonego, nieprzewidywalnego pociągu. Czerpcie radość z darmowych rozdziałów! [...]"
***
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Sydney
Kiedy tylko otwieram moje oczy, natychmiastowo się obracam,
aby znaleźć drugą stronę mojego łóżka pustą. Łapię poduszkę na której spał
Ridge i przyciągam do siebie. Nadal pachnie nim.
To nie był sen. Dzięki
Bogu.
Nadal nie mogę ogarnąć tego co stało się zeszłej nocy.
Koncert, który zorganizował z Brennanem i Warrenem. Piosenki, które napisał dla
mnie. Fakt, że wreszcie mogliśmy wyznać sobie co naprawdę czuliśmy, bez
poczucia winy połączonego z tymi uczuciami.
Może właśnie stąd pochodzi ten nowy spokój – nieobecność
całej tej winy, którą czułam w jego obecności. Trudno było zakochać się w kimś,
kto należał do kogoś innego. A jeszcze trudniej było powstrzymywać to uczucie.
Schodzę z łóżka i przeszukuję pokój. Koszulka Ridge’a leży
obok mojej na podłodze, co oznacza, że nadal tu jest. Trochę się denerwuję
przed wyjściem z mojej sypialni i ujrzeniem go. Nie wiem dlaczego. Może
dlatego, że teraz jest moim chłopakiem, a miałam ledwo 12 godzin na przystosowanie
się do tego wszystkiego. Jest tak… oficjalnie. Nie mam pojęcia jak teraz
będzie. Jak nasze wspólne życie będzie wyglądać. Ale to bardziej ekscytacja.
Sięgam i łapię jego koszulkę, po czym wkładam przez moją
głowę. Pokonuję trasę do łazienki, aby umyć zęby i przemyć twarz. Rozmyślam nad
poprawieniem fryzury przed wejściem do salonu, ale Ridge widział mnie w
gorszych warunkach niż w tym obecnym. Byliśmy współlokatorami. Widział mnie w o
wiele gorszych sytuacjach niż ta.
Kiedy otwieram drzwi do salonu, on tam jest, usadzony przy
stole z zeszytem i moim laptopem. Opieram się o framugę drzwi i przyglądam mu
się przez chwilę. Nie wiem jak on się z tym czuje, ale ja kocham to, że mogę mu
się bezwstydnie przyglądać, bez ryzyka, że usłyszy mnie, gdy wchodzę do pokoju.
W pewnym momencie sfrustrowany przeciąga dłonią po swoich
włosach i wnioskując po tym jak sztywne są jego ramiona, jest zestresowany.
Domyślam się, że chodzi o pracę.
W końcu mnie zauważa, a fakt, iż to sprawia, że całkowicie
schodzi z niego stres, redukuje całą moją nerwowość. Przez moment mi się
przygląda, a potem opuszcza długopis na notatnik. Uśmiecha się i odsuwa krzesło
do tyłu, aby wstać, a potem pokonuje drogę przez salon. Kiedy dociera do mnie,
łapie mnie i przyciąga do siebie, przyciskając usta do boku mojej głowy.
- Dzień dobry – mówi, odsuwając się.
Nigdy nie znudzi mi się słuchanie jego głosu. Uśmiecham się
do niego i migam. – Dzień dobry.
Patrzy na moje ręce, a potem z powrotem na mnie. – To jest
tak cholernie seksowne.
Uśmiecham się szeroko. – Ty mówiący na głos to coś cholernie
seksownego.
Całuje mnie, a potem się odsuwa i wraca do stołu. Łapie swój
telefon i pisze do mnie.
Ridge: Mam wiele
roboty do nadrobienia dzisiaj i naprawdę potrzebuję własnego laptopa. Wrócę do
mojego mieszkania, żebyś się mogła przygotować do pracy. Chcesz żebym do ciebie
dzisiaj przyjechał?
Sydney: Przejeżdżam
obok twojego mieszkania w drodze do pracy. Po prostu wpadnę kiedy będę wracała
do domu.
Ridge kiwa głową i podnosi zeszyt, w którym pisał. Zamyka
mojego laptopa i wraca do mnie. Obejmuje mnie ramieniem wokół talii i przyciąga
blisko siebie, przyciskając swoje usta do moich. Oddaję pocałunek i nie
przestajemy, nawet kiedy słyszę jak rzuca zeszyt na kontuar. Unosi mnie obydwoma
rękami, już kilka sekund później jesteśmy po drugiej stronie salonu, a on
kładzie mnie na kanapę i leży na mnie, a ja jestem prawie pewna, że w tym
tygodniu zostanę zwolniona z pracy. Nie ma mowy, że mu powiem, że już jestem
spóźniona, kiedy wolałabym zostać zwolniona niż przestać go całować.
Dramatyzuję. Nie chcę zostać zwolniona. Ale tak długo na to
czekałam i nie chcę, żeby odszedł. Zaczynam liczyć do dziesięciu, obiecując
sobie, że skończę go całować i zacznę się szykować do pracy, kiedy dotrę do
dziesięciu. Ale dochodzę do dwudziestu-pięciu zanim kiedy wreszcie na jego
klatkę piersiową.
Odsuwa się, uśmiechając się do mnie. – Wiem – mówi. – Praca.
Kiwam głową i staram się najlepiej jak mogę, aby migać to co
mówię. Wiem, że nie wszystko migam poprawnie, ale po prostu wypowiadam słowa,
których jeszcze nie znam. – Mogłeś wybrać następny weekend, aby zwalić mnie z
nóg, a nie dzień, w którym pracuję.
Ridge się uśmiecha. – Nie mogłem czekać tak długo – całuje
moją szyję, a potem zaczyna ze mnie schodzić, abym mogła wstać, ale wtedy się
zatrzymuje i na moment spogląda na mnie z uznaniem.
- Syd – mówi. – Czy ty… czujesz… - przerywa, po czym wyciąga
telefon. Nadal mamy ogromną barierę komunikacyjną, bo on nie czuje się
całkowicie komfortowo z przeprowadzaniem na głos pełnych rozmów, a ja nie znam
wystarczająco języka migowego, aby dotrzymać mu dobrego tempa w rozmowach.
Jestem pewna, że dopóki oboje nie staniemy się w tym lepsi, pisanie wiadomości
będzie naszym głównym sposobem na komunikację. Patrzę jak przez moment pisze
wiadomość i wtedy mój telefon brzęczy.
Ridge: Jak czujesz
się z tym, że wreszcie jesteśmy razem?
Sydney: Niesamowicie.
A ty jak się czujesz?
Ridge: Niesamowicie.
I… czuję się wolny? Czy takiego słowa szukam?
Nadal czytam i ponownie czytam jego wiadomość, kiedy on
nagle zaczyna pisać następną. Kręci głową, jakby nie chciał, abym opacznie
zrozumiała jego poprzednią wiadomość.
Ridge: Nie mam na
myśli wolny w sensie, że nie byliśmy wolni zanim zeszliśmy się zeszłej nocy.
Albo, że czułem się uwiązany, kiedy byłem z Maggie. Chodzi o to…
Urywa na moment, ale odpowiadam mu zanim ponownie coś
napisze, bo jestem prawie pewna, że wiem co stara się przekazać.
Sydney: Żyłeś życiem
innych odkąd byłeś dzieckiem. A wybór, aby być ze mną, był samolubny. Nigdy nie
robisz rzeczy tylko dla siebie. Czasami myślenie najpierw o sobie może nas
uwolnić.
Czyta moją wiadomość, a kiedy tylko spogląda w moje oczy,
wiem, że się rozumiemy.
Ridge: Dokładnie.
Bycie z tobą to pierwsza decyzja jaką podjąłem tylko dla siebie. Nie wiem, może
nie powinienem czuć się z tym tak dobrze. Ale tak jest. Czuję się dobrze.
Nawet jeśli mówi to, jakby czuł ulgę, że wreszcie podjął decyzję
dla siebie, pomiędzy jego zmarszczonymi brwiami pojawia się zmarszczka, jakby
jego uczucia toczyły walkę z poczuciem winy. Unoszę rękę i ją wygładzam, a
potem otulam jego twarz. – Nie czuj się winny. Każdy chce, żebyś był
szczęśliwy, Ridge. Zwłaszcza Maggie.
Lekko kiwa głową, a potem całuje wnętrze mojej dłoni. –
Kocham cię.
Powiedział te słowa niezliczoną ilość razy zeszłej nocy, ale
usłyszenie ich ponownie tego ranka nadal sprawia, że czuję się, jakbym słyszała
je po raz pierwszy. Uśmiecham się i wysuwam dłoń z jego uścisku, abym mogła
zamigać. – Też cię kocham.
To wszystko wydaje się surrealistyczne. On będący tutaj ze
mną, po tylu miesiącach pragnienia, aby wszystko tak się potoczyło. I ma rację.
Wykańczało mnie bycie z dala od niego, ale też teraz, kiedy tu jest, czuję się
wyzwolona. I wiem, że nie mówi tego, co właśnie powiedział, bo czuje, że jego
życie z Maggie było na jakikolwiek sposób czymś, czego nie chciał. Kochał ją.
Kocha ją. To co czuje, to rezultat tego, że spędził całe życie podejmując
decyzje uszczęśliwiające innych, nie siebie samego. I nie sądzę, aby żałował
czegokolwiek z tego. Po prostu taki jest. I nawet jeśli byłam jego samolubną
decyzją, którą wreszcie podjął dla siebie samego, wiem, że nadal jest tą
bezinteresowną osobą, którą był zawsze, więc na pewno pojawi się szczątkowe
poczucie winy. Ale ludzie muszą czasami najpierw pomyśleć o sobie. Jeśli nie
żyjesz pełnią życia dla siebie, nie będziesz pełny dla innych w twoim życiu.
- O czym myślisz? – pyta, zaczesując moje włosy do tyłu.
Trzęsę głową. – O niczym. Po prostu… - nie wiem jak zamigać
to co chcę powiedzieć, więc ponownie sięgam po telefon.
Sydney: To wszystko
wydaje się surrealistyczne. Nadal staram się to wszystko przetrawić. Zeszła noc
była zupełnie niespodziewana. Zaczęłam się przekonywać, że doszedłeś do tego
punktu, w którym sądziłeś, że nie możemy być razem.
Oczy Ridge’a szybko spoglądają w moje i lekko się śmieje,
jakby moja wiadomość była kompletnie absurdalna. Potem się pochyla i składa na
moich ustach najdelikatniejszy, najsłodszy pocałunek, po czym odpisuje.
Ridge: Nie potrafiłem
spać przez trzy miesiące. Warren zmusza mnie do jedzenia, bo cały czas jestem
niespokojny. Myślałem o tobie w każdej minucie każdego dnia, ale utrzymywałem
dystans, bo powiedziałaś, że potrzebujemy czasu z dala od siebie. I nawet jeśli
mnie to zabijało, wiedziałem, że masz rację. Skoro nie mogłem być z tobą,
zmuszałem się do pisania piosenek o tobie.
Sydney: Czy masz
jakieś piosenki, których nie słyszałam, a nie zagrałeś ich zeszłej nocy?
Ridge: Zagrałem dla
ciebie wszystkie moje piosenki wczoraj. Ale pracuję nad nową. Utknąłem, bo
słowa niezbyt pasowały. Ale zeszłej nocy, po tym jak zasnęłaś, słowa zaczęły ze
mnie płynąć jak woda. Zapisałem je i wysłałem Brennanowi, jak tylko spisałem ja
na papier.
Napisał całą piosenkę
jak zasnęłam zeszłej nocy? Mrużę oczy i odpowiadam.
Sydney: Czy ty w
ogóle spałeś?
Wzrusza ramionami. – Zdrzemnę się później – mówi, pocierając
kciukiem o moją dolną wargę. – Sprawdź dzisiaj pocztę – mówi, pochylając się po
kolejnego całusa.
Kocham kiedy Brennan skleja orientacyjne wersje piosenek,
które pisze Ridge. Nie sądzę, aby kiedykolwiek znudziło mi się bycie z
muzykiem.
Ridge schodzi z kanapy i ciągnie mnie za sobą. – Zostawię
cię, żebyś się mogła przygotować do pracy.
Kiwam głową i całuję go na pożegnanie, ale kiedy staram się
pójść do sypialni, nie puszcza mojej dłoni. Odwracam się, a on patrzy na mnie
wyczekująco.
- Co?
Wskazuje na koszulkę, którą mam na sobie. Jego koszulkę. –
Potrzebuję jej.
Patrzę na dół i się śmieję. Po czym ją ściągam – powoli – i
mu podaję. Taksuje mnie spojrzeniem od góry do dołu, biorąc swoją koszulkę i
wsadzając przez głowę. – O której dzisiaj przyjedziesz? – nadal patrzy się na
moją klatkę piersiową, kiedy zadaje to pytanie, zupełnie niezdolny do
spojrzenia mi w oczy.
Śmieję się i popycham go w stronę drzwi. Otwiera je i wymyka
się z mojego mieszkania, nie zapominając o skradnięciu kolejnego szybkiego
buziaka. Zamykam za nim drzwi i zauważam, że po raz pierwszy odkąd
wyprowadziłam się z mojego starego mieszkania, czuję się, że nie jestem już
urażona zamętem jaki wprowadzili Hunter i Tori.
Jestem absolutnie, bez żadnych wątpliwości, wdzięczna za
Huntera i Tori. Przeżyłabym ból serca spowodowany przez nich jeszcze z milion
razy, jeśli Ridge byłby moim zakończeniem.
***
Kilka godzin później dostaję email od Brennana. Skradam się
do toalety z moimi słuchawkami i otwieram email zatytułowany „Set Me Free”.
Opieram się o ścianę, naciskam odtwarzanie na telefonie i zamykam oczy.
"Set Me Free" (posłuchajcie tej piosenki tutaj!)
I've been running 'round
I've been laying down
I've been underground with the devil
You've been saving me like a ship at sea
Saying follow me to the light now
So here we go
A little more
Something I've been waiting for
Here we go
A little more
You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free
Hard to know the cost of it
But when you've lost something
Then you know there's a price tag
Think you mighta been born to
Be my come through when
I can't keep it all together
So here we go
A little more
Something I've been waiting for
Here we go
A little more
You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free
I was sitting low
I didn't know where I could go
Thought the bottom was the ceiling
No remedy to heal it
A hail mary to a sin
A new start to an end
You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free
Stoję w kompletnej ciszy, kiedy piosenka się kończy. Łzy
płyną po moich policzkach, a to nawet nie jest smutna piosenka. Ale znaczenie
słów, które Ridge napisał zasypiając obok mnie zeszłej nocy, znaczą dla mnie
więcej niż jakiekolwiek inne teksty, które kiedykolwiek napisał. I nawet jeśli
rozumiem co mówił rano, że po raz pierwszy czuje się wolny, nie zdawałam sobie
sprawy, jak bardzo identyfikuję się z jego uczuciami.
Ty także mnie uwalniasz,
Ridge.
Wyjmuję słuchawki z uszu, nawet jeśli chcę puszczać piosenkę
w kółko i słuchać jej przez resztę dnia. W drodze z łazienki przyłapuję się na
śpiewaniu jej na głos w pustym korytarzu z ogromnym uśmiechem na twarzy.
„Nie ma miejsca, w którym wolałbym być. Mam ciebie, a ty
masz mnie…”
***
Zostawcie wasze opinie w komentarzach! Będziecie czytać, czy raczej sobie darujecie? I jak podoba wam się pierwszy rozdział? Przyznam szczerze, ja się stęskniłam za tą parą.
Rozdział można również pobrać w pdfie [tutaj]. Prosiłabym nie upowszechniać bez mojej zgody!
O matko! Ominęłam tego newsa i tak bardzo żałuję! Cieszę się, że będzie kontynuacja, bo to moja ulubiona powieść tej autorki :D
OdpowiedzUsuńTo także jedna z moich ulubionych powieści :D
UsuńDzięki wielkie za przetłumaczenie rozdziału!
OdpowiedzUsuńUściski bookinoman.blogspot.com
Nie ma za co, to dla mnie przyjemność :D
UsuńUwielbiam "Maybe Someday". Naprawdę się cieszę, że będzie dalsza część <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Ja również, kocham tę historię :D
Usuń