On jest gwiazdą hokeja, najlepszym przyjacielem mojego brata i chłopakiem, w którym jestem zakochana od siódmego roku życia.
Problem? Nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Tylko dlaczego zakrada się do mojego pokoju, kiedy śnią mi się koszmary?
Czemu jest zazdrosny, kiedy idę na randkę?
I dlaczego ma na żebrach tatuaż z datą moich urodzin?
O Lucasie Knighcie może powiedzieć wiele rzeczy. Jest zaborczy, zazdrosny i nadopiekuńczy. I możliwe, że po prostu we mnie zakochany.
Z pewnością każdy, kto czytał "Zasadę numer pięć" pamięta Piper i Lucasa - parę, która nie widzi poza sobą świata i jest swego rodzaju przykładem prawdziwej miłości dla reszty bohaterów. Ale czy ich związek zawsze był tak mocny? Okazuje się, że nie do końca. W "Zasadach gry" cofamy się do licealnych czasów, gdy Piper, Lucas, Jax i Marcus byli jedynie przyjaciółmi, a rodzące się między tą dwójką uczucia musiały tkwić ukryte w zarodku dla dobra brata Piper i reszty grupy. Dopiero w tym tomie mamy okazję zobaczyć, co tak naprawdę zaszło między wszystkimi. Jak wiele Lucas i Piper musieli przeżyć, aby znaleźć się w tym miejscu. I rany, jaka to była skomplikowana przygoda.
Przyjaźń Lucasa, Piper i Jaxa sięga jeszcze czasów dzieciństwa, kiedy to ich wszystkich połączył Marcus, starszy brat Piper. To ci chłopcy byli jej najbliższymi przyjaciółmi, nawet jeśli pod pewnymi względami od nich odstawała. Nikt jednak nie wiedział, że jako nastolatka durzyła się w Lucasie i snuła marzenia, że kiedyś być może spojrzy na nią inaczej, niż na młodszą siostrę swojego przyjaciela. I z pewnością nigdy by się nie spodziewała, że on może odwzajemnić jej uczucia. Ale kiedy w końcu napięcie między nimi wybucha i pozwalają sobie porzucić wszelkie obawy, że robią to za plecami jej brata, dochodzi do tragedii, po której już nic nie jest takie samo. Drogi Lucasa i Piper się rozchodzą, a ona jest zdeterminowana, by wyrzucić go w końcu ze swojego systemu. To jest, do czasu, gdy zaczynają studia na tej samej uczelni, a ona staje przed nim na progu jego mieszkania, stawiając jego świat do góry nogami i zmuszając go do skonfrontowania się z przeszłością...
Jak już wspominałam niejednokrotnie, motyw drugiej szansy nie jest moim ulubionym motywem, szczególnie w przypadku, gdy wynika z nieporozumień i braku komunikacji. A szczerze mówiąc, w ogóle się nie spodziewałam, że właśnie na tym będzie polegał problem tej dwójki, bo w końcu znamy ich jako parę w zdrowej, pięknej relacji. Jak się okazuje, nie zawsze tak było. Gdy cofamy się do ich początków, Lucas i Piper tak naprawdę niewiele rozmawiają ze sobą o uczuciach. Ona jest w nim zakochana, a on zbyt bardzo boi się reakcji jej brata, aby zrobić w jej stronę krok. I szczerze? Niewiele się zmienia pomimo upływu czasu, bo to zawsze Lucas jest tym, który chowa głowę w piasek, a Piper tą, która cierpi w ciszy.
Tę książkę czyta się po prostu jak pełen wzlotów i upadków chaos, który w pewnym momencie zaczyna męczyć. I chociaż to zrozumiałe, bo bohaterów spotyka ogromna tragedia, z którą muszą sobie poradzić, to w pewnym momencie byłam już zwyczajnie zmęczona. Szczególnie Lucasem, który przez dłuższy czas zachowywał się jak dupek i naprawdę podziwiam Piper za pokłady cierpliwości, jakie wobec niego wykazywała i za to, że dawała mu szansę za szansą - ja zapewne już bardzo dawno bym go skreśliła. Na dodatek zabrakło mi w ich relacji czegoś, dzięki czemu kibicowałabym im nawet pomimo tych przeciwności, bo cały ten wątek wypadł jakoś nijako. Mam niejako wrażenie, że autorka tak bardzo skupiła się na tym obrazie wielkiej miłości, że zapomniała o rozwinięciu tych ważniejszych elementów pomiędzy, które pozwoliłyby mi w nią uwierzyć.
Gdy zaczęłam tę książkę, miałam lekki problem z tym, że akcja zdaje się być chaotyczna - w jednym momencie nie dzieje się nic, a za chwilę wszystko się zmienia o sto osiemdziesiąt stopni, szczególnie między główną parą - ale ogółem czytało mi się ją lekko i przyjemnie. Bardzo doceniam tę część za wgląd, jaki autorka daje nam w przyjaźń tej grupki i resztę postaci, bo ich wspólne wypady i przygody to były moje ulubione momenty. Tym bardziej, że mamy szansę jeszcze lepiej poznać Jaxa, tego sprzed Sidney - co prawda kobieciarza, ale noszącego serce na dłoni.
Kiedy porównuję pierwszą część, która może nie była idealna, ale za to rewelacyjnie się na niej bawiłam, bo była i urocza, i zabawna, i też emocjonalna, to tak naprawdę w tym tomie tego wszystkiego zabrakło. Można było fabułę poprowadzić w fajny sposób, zmusić Lucasa, aby naprawdę pocierpiał i napracował się, aby odzyskać zaufanie Piper, ale wiele wątków tak zostało pośpieszonych, że wypadły nienaturalnie i płytko. I gdyby nie to, że bardzo lubię tych bohaterów i zależało mi na całej reszcie, to pewnie oceniłabym ją jeszcze niżej. Nie jest to więc niestety moja ulubiona książka i skończyłam ją lekko rozczarowana.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)