Oficjalnie majówka przywitała nas ciepłą pogodą, a więc nadszedł czas podsumować poprzedni miesiąc! Nie udało mi się co prawda przeczytać aż tak wielu książek, jak czasami mi się zdarzało, bo tylko sześć, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, bo zamiast tego czytałam właściwie same przyjemne książki, a na tym zdecydowanie bardziej mi zależy. To był też naprawdę udany miesiąc osobiście, bo miałam największą przyjemność wspierać medialnie aż sześć kwietniowych premier: "Twój na zawsze" Abby Jimenez, "Keeping 13. Część druga" Chloe Walsh oraz "Każdym skrawkiem duszy" Rebekki Yarros.
(reread)
Powrót do Off-Campus to dla mnie zawsze czysta przyjemność. Elle Kennedy w pewien sposób dzieli tę historię na dwie części - tę, w której Grace i Logan się poznają, aż w końcu pewne powody prowadzą do ich rozstania, oraz drugą, w której Logan dostaje drugą szansę, aby udowodnić Grace, że jest jej wart. I och, zdecydowanie to udowadnia. Ten facet skradłby serce każdej tymi gestami i słowami, którymi ją obdarzał. Ileż ja się uśmiałam, ile razy rumieńce paliły moją twarz, ile motylków szalało w moim brzuchu! Ich historia z każdym kolejnym rozdziałem stawała się tylko lepsza.
Jak kocham miasteczko Knockemout i jego mieszkańców, tak po tej części, po tak wielu pozytywnych opiniach mówiących, że jest najlepsza, spodziewałam się czegoś więcej. Nie uważam, że była zła, ale nie to sobie wyobrażałam, oczekując historii Sloane i Luciana. Ta dwójka strasznie mnie frustrowała tym, że nie było między nimi żadnej komunikacji poza kłótniami na miarę dzieci z podstawówki (a przypominam, obydwoje mają około czterdziestu lat). Wisienką na torcie było to, że co chwilę autorka wrzucała sceny erotyczne, które strasznie mnie męczyły. Lubię tę część dla całej reszty, wątek miłosny niestety mnie rozczarował.
Od ponad roku miałam na tę książkę ochotę i w końcu udało mi się ją przeczytać! Nie było to nic wielkiego, odmieniającego życie, ale świetnie się sprawdziła jako lekka komedia romantyczna na jeden wieczór. Uwielbiam wątki udawanego związku, zwłaszcza gdy jedna z postaci jest sławną osobą, więc świetnie się bawiłam. Brakowało mi jedynie jakiegoś głębszego rozwinięcia głównych postaci, może wtedy zapadliby mi bardziej w pamięci.
Dlaczego ja tej książki nie przeczytałam wcześniej?! Skusiłam się motywem dark academia, a zostałam dla całej reszty, bo kompletnie mnie ta historia pochłonęła. Zabawiła się moim umysłem, sprawiła, że sama czułam się tak, jakbym się zatracała. Nie mogłam się od niej oderwać, próbując zrozumieć, co tak naprawdę jest rzeczywistością, a co fikcją. Ogromnie poruszył mnie też ukryty przekaz, który wyjawia się na sam koniec, bo dzięki temu cała ta historia stała się jeszcze bardziej wyjątkowa. To kawałek dobrej literatury fantasy i żałuję, że nie była to trochę dłuższa powieść.
Jeśli szukacie idealnego, kochanego męża książkowego, to przedstawiam wam Becketta. Intrygowała mnie jego postać i historia już odkąd autorka wrzuciła nam pewne zalążki jego historii z Evelyn i zdecydowanie mnie tutaj nie zawiodła. Ta historia pełna jest tak wspaniałych, delikatnych momentów pełnych miłości. Ciepła towarzyszącego poszukiwaniu radości i swojego miejsca. Dodatkowo osadzona na niezwykle klimatycznej farmie i w małym miasteczku sprawiła, że absolutnie się w tej serii zakochałam.
(reread)
Powrót do tej historii po latach był równie emocjonalnym przeżyciem, jak za pierwszym razem. To historia, która ma już dobre dziesięć lat, a więc nie jest perfekcyjna, ale darzę ją tak wielkim sentymentem, że zupełnie mi to nie przeszkadza. Zawsze trafia we mnie emocjonalna warstwa tej historii, wszechogarniające poczucie żałoby, straty i pewnej niesprawiedliwości losu, który niespodziewanie potrafi odebrać nam wszystko.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)