czwartek, 9 maja 2024

Chloe Gong - Foul Heart Huntsman. Nikczemny myśliwy



Rok 1932. Do Szanghaju wkracza zima, a wraz z nią narastające zagrożenie inwazją japońską.

Rosalind Lang spotkał najgorszy los szpiega – jej tożsamość została ujawniona publicznie. Teraz dziennikarze koczują pod mieszkaniem osławionej Lady Fortuny, która od tygodni prawie nie opuszcza swojej sypialni, zastanawiając się, co zrobić w sytuacji, gdy Orion został porwany i stracił związane z nią wspomnienia. Ich małżeństwo było udawane, ale jego nieobecność boli bardziej niż najgłębsza rana. Rosalind nie spocznie, dopóki go nie odzyska.

Na szczęście pojawia się możliwość opuszczenia miasta. W ramach ogólnokrajowego tournée Rosalind ma zdobyć poparcie na prowincji, a kto lepiej obudzi w ludziach dumę narodową i poczucie jedności niż nieśmiertelna dziewczyna?

Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem i nagle cały świat Rosalind staje na głowie. Gdy musi poszukać kryjówki z dala od Szanghaju, powracają widma przeszłości, a dawni wrogowie stają się sprzymierzeńcami. Aby ocalić Oriona, trzeba znaleźć lekarstwo na zdradziecki wynalazek jego matki i odebrać jej niebezpieczną substancję, która może stać się bronią podczas zbliżającej się inwazji japońskiej. Zegar tyka, a jeśli Rosalind poniesie klęskę, straci nie tylko Oriona, ale także swój kraj.


Kończenie przygody z serią, którą czytamy od lat, jest zawsze słodko-gorzkie i właśnie z tego powodu z jednej strony nie mogłam się doczekać "Foul Heart Huntsman", a z drugiej odkładałam ją w czasie. Pokochałam twórczość Chloe Gong już dzięki historii Romy i Juliette, a potem z każdą kolejną częścią wciągałam się w ten świat jeszcze bardziej. I ogromnie się cieszę, że mieliśmy szansę przeczytać o całej reszcie bohaterów po upływie paru lat od wydarzeń, które wstrząsnęły nami w "Our Violent Delights". Ale czy udało się autorce utrzymać to samo napięcie i intrygującą fabułę w finalnej części serii? Nie mam dla was niestety jednoznacznej odpowiedzi, bo sama mam bardzo mieszane uczucia.

Ten tom rozpoczyna się bardzo płynnie chwilę po finalnych wydarzeniach z "Foul Lady Fortune", a więc nietrudno się połapać, co się dzieje. Dla dobra osób, które mają w planach czytać tę serię - może lepiej nie czytajcie tej recenzji, bo może być ciężko nie spoilerować poprzedniego tomu, w którym tak wiele się wydarzyło. Chyba naszym największym zmartwieniem pozostają losy Oriona, który został ogłoszony zdrajcą, w wyniku czego tożsamość Rosalind również wyszła na jaw. Teraz ta dwójka niegdyś wspólników pozostaje rozdzielona, gdy Rosalind dochodzi do siebie, a Orion przebywa pod wpływem własnej matki i nikt nie wie, co tak naprawdę się z nim dzieje. Dodatkowo w kraju narasta niepokój związany z możliwością nadchodzącej inwazji Japończyków. Gdy nadarza się okazja wyruszyć w trasę, Rosalind się jej chwyta, obmyślając w głowie plan przechwycenia ukochanego. Wszystko jednak się rozpada, a kobieta zmuszona jest zwrócić się o pomoc do dawnych przyjaciół, a nawet przeciwników. Jedynym wyjściem z sytuacji zdaje się być odnalezienie lekarstwa, które nie tylko ocali Oriona, ale również kraj przed zagładą...

Będę w zupełności szczera - to nie jest moja ulubiona część tej serii, a na początku miałam z nią duży problem. Przez jakieś dwieście stron tak bardzo się męczyłam, że czytałam rozdział, czy dwa, i zaraz ją odkładałam na bok, bo męczyły mnie ciągle te same opisy, polityka i bardzo powolny rozwój akcji. I to też zdaje się być niestety główną wadą tego tomu - powtarzalność niektórych wydarzeń i mało dynamiczne tempo. Jak na finalną część spodziewałam się zdecydowanie więcej zaskakujących zwrotów i trzymających w napięciu momentów, a w dużej mierze była to bardzo powolna, wymagająca skupienia książka.

W historię wkręciłam się w pełni dopiero w drugiej połowie, chociaż nie jestem największą fanką tego, że mamy tutaj tak naprawdę aż siedmiu głównych bohaterów, którzy są jednocześnie narratorami książki (co prawda w formie trzecioosobowej, ale jednak). Podobało mi się, że wszystkie wątki w pewnym momencie się połączyły i bohaterowie musieli ze sobą współpracować, a więc taka forma pomogła śledzić akcję z każdego punktu widzenia, ale jednocześnie - moim zdaniem - zaszkodziło to wątkom miłosnym, których mamy tutaj aż trzy. Przez to skakanie od jednego bohatera do drugiego ciągle się gubiłam i wytrącałam z równowagi, nie wspominając o tym, że romans w tej części, niezależnie od pary, był po prostu mało emocjonalny i mało wciągający, bo w pewnym momencie te postacie zlały mi się w jedno. Najbardziej rozczarował mnie chyba wątek Olivera i Celii, których relacja stała w miejscu, a potem zmieniła się w ciągu paru sekund, co było mało satysfakcjonujące. Oczekiwałam od nich czegoś więcej.

Natomiast pozytywnie zaskoczyli mnie Rosalind i Orion, bo chociaż przypadło im się zmierzyć z jednym z najbardziej kontrowersyjnych wątków w fantasy, jakim jest utrata pamięci, to Gong poradziła sobie z nim rewelacyjnie. Jestem w stanie wręcz napisać, że dzięki niemu ich relacja stała się jeszcze bardziej wyjątkowa i nawet jeśli ta rozłąka bolała, to był to dobry i utrzymujący w napięciu ból, którego od samego początku od nich oczekiwałam.

Jeśli jednak sięgacie po tę dylogię z myślą, że to romans z elementami fantastyki, to muszę was ostrzec - cała ta seria jest mocno polityczna, a ten tom szczególnie i naprawdę bardzo łatwo jest się we wszystkim pogubić. To chyba był mój największy problem na początku książki, bo bez skupienia ani rusz, a ciężko jest się skupiać na każdym zdaniu przez sześćset stron. Dotychczas nie miałam aż takiego problemu, aby połapać się w wątkach politycznych, ale w tym tomie wszystko tak się skumulowało i pokręciło, że ciężko było mi się w pełni zaangażować. Nie piszę tego jako coś negatywnego, bo to zdecydowanie problem ze mną i tym, że łatwo się rozpraszam, ale jako ostrzeżenie, że jest to książka, której należy poświęcić całe sto procent uwagi.

Jak więc widać, nawet pomimo upływu czasu od przeczytania, nadal mam bardzo mieszane uczucia wobec tego tomu i nie wiem jak go ocenić. Uwielbiam klimat całej tej serii, fabułę i wciągające opisy intryg politycznych oraz zawartych w tym fikcyjnym świecie prawdziwych historycznych elementów, ale jednocześnie uważam, że to był dość ciężki i czasami przeciągający się finał serii. Mi zdecydowanie łatwiej czytało się TVD & OVE, a nawet poprzednią część tej dylogii, bo tutaj miałam wrażenie, że autorka pragnie za wiele zawrzeć w jednej książce. Mimo wszystko było to satysfakcjonujące i bardzo słodko-gorzkie zakończenie serii, którą absolutnie uwielbiam, a pod koniec nawet poleciały mi łzy ze wzruszenia, więc bardzo wam ją polecam!


Chloe Gong znalazła się na liście bestsellerów „The New York Times” dzięki powieści These Violent Delights oraz jej kontynuacji, Our Violent Ends. Niedawno ukończyła dwa kierunki na Uniwersytecie Pensylwanii: anglistykę oraz stosunki międzynarodowe. Urodziła się w Szanghaju, wychowała w Auckland w Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w Nowym Jorku i udaje, że jest całkiem dorosła.

Po pochłonięciu wszystkich książek z działu Young Adult w lokalnej bibliotece w wieku trzynastu lat zaczęła pisać własne powieści dla zabicia czasu i od tamtej pory robi to nieustannie. Plotki głoszą, że Chloe pojawia się tajemniczo, jeśli ktoś spojrzy w lustro i trzy razy powtórzy „Romeo i Julia to arcydzieło Szekspira, które nie zasługuje na pomiatanie nim w popkulturze”.

Można ją znaleźć na Twitterze, Instagramie i TikToku pod nickiem @thechloegong.


Tytuł: Foul Heart Huntsman. Nikczemny myśliwy
Autor: Chloe Gong
Seria: Foul Lady Fortune. Tom 2; Secret Shanghai. Tom 4
Data premiery: 10.04.2024r.
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 608
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia