When Ophelia Winters accepts a scholarship at a prestigious Scottish university to prove that her parents' death was the fault of Cain Green, an American aviation tycoon, her plan is simple; keep her grades up and her head down. The last thing she wants is to wind up in a mafia war or step on the toes of royalty.
Her plan gets off to a rocky start when the mysterious man that almost kills her on her first day turns out to be Cain's eldest son. As far as she’s concerned, Alex Corbeau-Green is a younger version of his billionaire father. A monster hiding beneath a beautiful facade.
Loneliness has been Ophelia’s only dependable companion for years, but when anonymous threats and mysterious occurrences start to haunt her time at Sorrowsong, she wonders if she really can survive there on her own.
Between being paired together for a project and ending up as each other’s alibi for a murder, avoiding Alex becomes increasingly impossible. She begins to fall for the soft heart that hides beneath his hard exterior.
Tormented by a malicious stalker and growing closer to Alex, Ophelia’s desperation for revenge wavers for the first time. Can she really bring herself to pull the trigger on Cain now that she knows the family it’ll split into two?
Zawsze, gdy sięgam po książkę, która jest wychwalana pod niebiosa i okazuje się, że zasługuje na każdą pochwałę, czuję się niemalże tak, jakbym wygrała na loterii. Wbrew pozorom niestety większość popularnych książek nie trafia w mój gust, a o Nightshade słyszę non-stop od miesięcy, więc część mnie strasznie się obawiała, że tym razem również się zawiodę. Tymczasem piszę tę recenzję z największym kacem książkowym od miesięcy, myślę o tej historii przed snem i po przebudzeniu, ciągle mam w głowie niektóre sceny i wydarzenia, a brak drugiego tomu jest dla mnie torturą. Zupełnie niespodziewanie znalazłam książkę, która stała się moją nową obsesją.
Sorrowsong University to miejsce, gdzie uczą się ci pochodzący z najbardziej wpływowych rodzin na świecie. Miejsce, którym żądzą pieniądze, gdzie dzieją się niewytłumaczalne rzeczy przykrywane przez skorumpowane rodziny. Ophelia nie mogłaby bardziej tu nie pasować, a jednak stypendium daje jej okazję, by w końcu zgłębić tajemnicę tragicznej śmierci jej rodziców, którzy zginęli w wypadku helikopterowym cztery lata temu i o których słuch zaginął, jakby nigdy tu nie pracowali. Wie, że osoba odpowiedzialna za to, że w młodym wieku została sierotą, musi być powiązana z uniwersytetem i pragnie zemsty. Szybko się jednak przekonuje, że odkopanie wieloletnich tajemnic nie będzie takie proste. Już pierwszego dnia wpada na Alexa Corbeau-Greena, syna jej głównego podejrzanego, którego bierze za kopię swojego skorumpowanego i potwornego ojca. Szczerze go nie znosi, a jednak Alex jest wszędzie, gdzie tylko się obróci i nie daje o sobie zapomnieć. Kiedy Ophelia zaczyna dostawać dziwne wiadomości, a wkrótce jej stalker posuwa się o dużo bardziej mrożące krew w żyłach rzeczy, jest gotowa oskarżyć o to Alexa. Zamiast tego niespodziewanie on daje jej alibi, gdy na uniwersytecie dochodzi do morderstwa. Im dziwniejsze rzeczy się dzieją, tym bardziej Alex i Ophelia się do siebie zbliżają, ale czy będzie gotowa zrezygnować ze starannie opracowywanego planu zemsty dla mężczyzny nieuchronnie powiązanego z jej największą osobistą tragedią?
Nie wiem od czego zacząć, aby przekazać słowami, jak bardzo mnie ta książka pochłonęła. Przez kilka dni oddychałam nią, żyłam, kładłam się spać myśląc o bohaterach, zarywałam nocki, śniłam o nich i w pracy nie mogłam się skupić na niczym innym, niż o tym, że czekały na mnie kolejne rozdziały do poznania. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam na punkcie książki aż taką obsesję. Od samego początku wrażenie robi niezastąpiony klimat szkockiego elitarnego uniwersytetu, co jest wręcz idealną lekturą na ponure, jesienne wieczory. Za każdym razem, gdy sięgałam po tę książkę, przenosiłam się do tego mrocznego, mrożącego krew w żyłach świata, który jednocześnie budził we mnie grozę, sprawiał, że odczuwałam ogromny smutek i leczył moje serce. To historia, która ma w sobie wszystko, co najlepsze i długo nie daje o sobie zapomnieć.
Poznawanie jej oczami Ophelii i Alexa sprawiło, że na długo nie zapomnę intensywności uczuć, jakie czułam razem z nimi. Obydwoje są tak świetnie skonstruowanymi postaciami, że odczuwałam wszystko to, co odczuwali oni i czasami mnie to wręcz przytłaczało. Samotność Ophelii to nawracający motyw całej historii, która napędza pragnienie jej zemsty i nie pozwala jej otworzyć się przed Alexem, który kojarzy się jej z największą stratą jej życia. Obserwujemy jej zmagania z poznawaniem nowych ludzi, to, jak doskwiera jej brak przyjaciół, jak bardzo czuje się zagubiona i przerażona, gdy pada ofiarą stalkera. Bywały takie chwile, kiedy siedziałam z książką w rękach i opłakiwałam jej los, bo wszystko bolało.
Alex był natomiast dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo po pierwszych rozdziałach byłam gotowa go spisać na straty. W pierwszym odczuciu wypada na opryskliwego i uprzywilejowanego człowieka, który zupełnie jak swój ojciec i zapewne większość ludzi uczęszczających do Sorrowsong, przymyka oko na niesprawiedliwości spowodowane przez pieniądze i władzę. Nawet nie wiem kiedy coś przeskoczyło i absolutnie mnie w sobie rozkochał. Alex to jedna z najtragiczniejszych i najwspanialszych postaci, o jakich dane mi było przeczytać. Gdy poznałam historię jego rodziny i to, jaką wziął na siebie odpowiedzialność za matkę i siostry, zamykając w sobie całą tą samotność, moje serce pękło na kawałki. Jego depresja ujawnia się między zdaniami, uderza nieoczekiwanie, w druzgocących wyznaniach, które czasami mogą nam umknąć. Bywały takie chwile, kiedy czytając rozdziały napisane jego oczami czułam się tak, jakby uchodziło ze mnie całe powietrze.
Cała historia Ophelii i Alexa to jedna z najsmutniejszych, najtragiczniejszych i jednocześnie najpiękniejszych historii miłosnych, o jakich miałam okazję czytać w moim życiu. W całej tej brzydocie, pomiędzy przerażeniem, nienawiścią, pragnieniem zemsty, samotnością i smutkiem, tworzy się najpiękniejsze uczucie, ukazane w chwilach spokojnego zrozumienia, cierpliwości i wzajemnej opieki. I chociaż rozpoczynają całą relację od nieporozumień i niechęci, to krok po kroku Alex burzy jej ochronne mury i doświadczenie tych wszystkich momentów było wyjątkowe. Zawsze obawiam się trochę, że popularny romans okaże się być kolejnym przypadkiem schematycznej historii z żenującymi tekstami, ale styl pisania autorki jest tak piękny, że co chwilę miałam ochotę zaznaczać ulubione cytaty. Nawet ich sceny intymne napisane zostały bez zbędnych wulgaryzmów, ukazując więź między bohaterami. Ta dwójka pochłonęła mnie tak bardzo, że pod koniec zalewałam się łzami i teraz niecierpliwie wyczekuję momentu, aż będę mogła do nich powrócić.
Co sprawia, że ta książka jest tak dobra, to to, że Autumn Woods odnalazła idealną równowagę między romansem, a wszystkim tym, co dzieje się w tle i w żadnym momencie nie miałam poczucia, że jednego jest za dużo, a drugiego za mało. Wręcz przeciwnie - każdy element popędzał do przodu fabułę i się ze sobą dobrze łączył. Ophelia i Alex mają moje serce, ale jako czytelniczka nie mogłam się także oderwać od całej reszty. Pokochałam bohaterów pobocznych, w szczególności Vincenzo, i nie mogę się doczekać, dokąd nas zaprowadzi dalej ta historia, bo jest tak wiele wątków, które mają potencjał. A element zemsty i tajemniczego stalkera burzył krew w moich żyłach i sprawił, że miałam ciarki na całym ciele. Próbowanie odkrycia, kto stoi za wszystkimi wydarzeniami angażowało mnie do ostatnich rozdziałów i stanowiło świetny dodatek do już wspaniałego wątku miłosnego.
Zupełnie szczerze, sam plot twist mnie nie zaskoczył, wręcz przeciwnie, dość szybko wpadłam na odpowiedni trop. Myślę, że jeśli czyta się uważnie i zwraca uwagę na wszystkie wskazówki, to nietrudno połączyć wątki i domyślić się rozwiązania. I chociaż byłam tym odrobinkę rozczarowana, to tak naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo autorka po mistrzowsku przedstawia wszystkie emocje związane z wszystkimi końcowymi rewelacjami, a największym zaskoczeniem jest sam cliffhanger, po którym nie mogłam usiedzieć na miejscu. Przez to, że siedzimy w głowie Alexa i Ophelii, każde kolejne wydarzenie uderza mocniej, serce zaczyna bić w przyspieszonym tempie, ze stresu ma się ochotę gryźć paznokcie, a łzy same cisną się do oczu. To właśnie to sprawiło, że ta książka mnie kompletnie pochłonęła - jej intensywność, moje emocjonalne przywiązanie do bohaterów i to, jak bardzo przeżywałam wszystko, o czym czytałam. Nie miało większego znaczenia, że domyśliłam się rozwiązania.
Przybieram już rękami, by móc powrócić do Sorrowsong i poznać dalsze losy historii Alexa i Ophelii. Mam tylko nadzieję, że autorka utrzyma w następnej części poziom tego tomu, bo z ręką na sercu mogę napisać, że to jedna z moich ulubionych premier tego roku. Nie potrafię wyrazić słowami, ile emocji przeżyłam i jak bardzo mnie ta historia pochłonęła. Od smutku, przez śmiech, wzruszenie, strach, żal, po miłość i cierpienie. Jak przy najlepszych i najtragiczniejszych historiach nie mogłam się oderwać i do tej pory cały czas wracam do niej myślami - i myślę, że tak pozostanie, aż w końcu będę mogła powrócić do tego świata. Z niecierpliwością wyczekuję polskiego wydania, bo każdy powinien tę książkę przeczytać!
Tytuł: Nightshade
Autorka: Autumn Woods
Seria: Sorrowsong University. Tom 1
Język: angielski
Data premiery: 28.01.2025
Ocena: 9/10
.jpg)



Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)