Signa Farrow ma typowe dla dziewiętnastolatki marzenia. Chce nosić piękne suknie, chodzić na bale i dobrze wyjść za mąż. Jednak jej przeznaczeniem okazuje się coś zupełnie innego, coś, od czego całe życie próbowała uciekać.
Osierocona w dzieciństwie, trafia pod opiekę różnych osób, które są bardziej zainteresowane jej spadkiem niż nią samą. Jej kolejny dom to Thorn Grove, dwór zamożnych krewnych. Patriarcha rodu jest pogrążony w żałobie po zmarłej żonie, jego synowie walczą zaciekle o majątek, a córka, Blythe, cierpi na tajemniczą i zdaje się śmiertelną chorobę. To właśnie w tym miejscu Signa odkryje swoją prawdziwą naturę. I dowie się, dlaczego Śmierć jest tak blisko…
Zbliżający się okres halloweenowy to idealny czas na czytanie i oglądanie klimatycznych historii, a ja od razu wiedziałam, że "Belladonna" będzie idealną jesienną powieścią. Nie myliłam się - od razu przepadłam dla tego mrocznego, gotyckiego klimatu, pochłonięta rozgrywającą się akcją i kolejnymi tajemnicami. Nie mogłam odłożyć tej książki na bok, tak przyjemnie mi się ją czytało. Szczególnie, że pod wieloma względami ogromnie przypominała mi "Jak podejść Rozpruwacza" Kerri Maniscalco, a to jedna z moich ulubionych powieści w tym klimacie.
Dziewiętnastoletnia Signa Farrow została sierotą jako młoda dziewczynka i od tamtej pory jej opiekuni zmieniali się szybciej, niż zdążyła się do nich przyzwyczaić. Każdy z nich był bardziej zainteresowany jej bogactwem i dziedzictwem, niż nią samą i ich wszystkich łączyło jedno - każdy w końcu umierał. Śmierć krok po kroku odbierała jej wszystko, każdą osobę, która pojawiała się w jej życiu, odbierając jej szansę na normalne życie wśród innych rówieśników. Gdy dostaje zaproszenie od swoich ostatnich żyjących przodków i przeprowadza się do odrobinę mrocznej posesji Thorn Grove, nie może pozbyć się nadziei, że to wreszcie jej szansa, by rozpocząć życie, którego zawsze pragnęła. Zdobyć przyjaciół, być może znaleźć męża i w końcu się ustatkować. Ale wtedy Śmierć powraca, a jej nadzieje pryskają jak bańka, gdy dowiaduje się, że jej kuzynka powoli umiera w tajemniczych okolicznościach, a piękna posesja skrywa duchy i tajemnice przeszłości, które błagają ją o rozwiązanie zagadki. Gdy objawia się jej duch zmarłej żony głowy domu i zdradza szokującą prawdę, Signa postanawia podjąć wszelkie środki, aby uratować rodzinę i jej jedyną szansę na normalne życie. Jej nieoczekiwanym sojusznikiem zostaje odrobinę arogancki, ale pociągający stajenny, Sylas, oraz... sam Śmierć.
Ta książka przeniosła mnie w miejsce przyprawiające o ciarki na całym ciele, ale tak intrygujące, że z szybszym biciem serca pochłaniałam kolejne wskazówki, które pomogłyby mi odkryć odpowiedzi na różne pytania wirujące w mojej głowie. Wyobraźcie to tylko sobie - ogromna, ale stara posesja, duchy osób, które z różnych powodów tkwią w tym miejscu, dziwne sytuacje i próby morderstw na członkach rodziny, a wszystko to osadzone w realiach życia w XIX wieku. Autorka opisuje ten świat tak rewelacyjnie, że oczami wyobraźni widziałam wydarzenia z tej książki. Zagadki rodziny Hawthorne'ów i duchów przeszłości związanych z ich domem już od pierwszych stron budowały napięcie. Ja sama z zapartym tchem śledziłam fabułę i szukałam kolejnych wskazówek, kto za wszystkim stoi - niestety z czasem ta ekscytacja zaczęła trochę opadać, a rozwiązania poniektórych wątków okazały się być oczywiste, ale i tak świetnie się bawiłam.
Postacie w tej historii są tak dobrze nakreślone, że poznawanie ich to była czysta przyjemność. Signa nie zostanie raczej moją nową ulubioną bohaterką, ale polubiłam ją zarówno za jej determinację i upór, jak i tę bardziej wrażliwą stronę, która po prostu pragnęła normalności i uwagi innych osób. Całe życie czuła się tak, jakby ciążyła na niej klątwa, zresztą niejedna osoba nie omieszkała się jej tego wytknąć. Wszyscy, którzy się nią opiekowali, w końcu umierali. Nikt z nich, poza jej babką, nie potrafił okazać jej miłości. Naturalne więc stało się jej pragnienie wpasowania się w jakieś miejsce za wszelką cenę - nawet jeśli oznacza to przyporządkowywanie się normom społecznym, które bardziej ją tłamszą, niż ekscytują.
Jej pobyt w Thorn Grave okazuje się być pełen mrożących krew w żyłach tajemnic, poszukiwania odpowiedzi po ciemnych kątach starej biblioteki, krążenia po mrocznych odmętach zamkniętego i porzuconego ogrodu, ale jest też jej pierwszą szansą na nawiązanie znaczących relacji. Poza rodziną Hawthorne'ów, pogrążonego w żałobie Elijaha, leżącą na łożu śmierci Blythe, która niespodziewanie staje się jej najbliższą przyjaciółką, a nawet odrobinę niepoważnym, lecz zabawnym Percym, autorka przedstawia nam także dwa potencjalne obiekty miłosne, czego zupełnie się nie spodziewałam. Sylas staje się zmorą życia Signy, ale jednocześnie jej nieoczekiwanym przyjacielem i kimś, kto po raz pierwszy w życiu budzi w bohaterce uczucia, jakich nie dane jej było dotychczas zaznać. Jego postać może i nie była tak permanentna, jak inne, ale strasznie się z nim polubiłam. Może dlatego, że mam słabość do wszelkich Thomasów Cresswellów tego świata (owszem, znowu porównanie do "Jak podejść Rozpruwacza"), a on tak bardzo mi go momentami przypominał, że natychmiast zdobył moje serce. Odrobinę arogancki, pewny siebie, ale z sercem na dłoni.
Natomiast Śmierć... tutaj już moje uczucia są bardziej skomplikowane. Jego postać została stworzona rewelacyjnie - nie jako ktoś, kto jedynie niesie za sobą spustoszenie, zostawia rozpacz i cierpienie. Jak na fantastyczne stworzenie, to ze wszystkich postaci w tej książce właśnie on wydał mi się być najbardziej człowieczy. Chociaż ma tak potężną moc odbierania komuś życia, poznajemy go przede wszystkim jako osamotnioną osobę, która przez długie tysiąclecia miała tylko jedno zadanie, nie mogąc pozwolić sobie nawet na chwilę ludzkiego życia. Został stworzony w jednym celu i tego dokonywał - patrząc z daleka na ludzi, którzy żyli, kochali, łamali sobie serca, rodzili się, umierali. Do czasu pojawienia się Signy, jedynej osoby, którą mógł dotknąć bez obawy, że odbierze jej życie. Którą mógł poczuć.
I tutaj pojawiają się moje skomplikowane uczucia, bo romans mnie tak naprawdę najmniej mnie interesował, a niestety miałam wrażenie, że przez większość czasu Śmierć pojawiał się właśnie w celu popchnięcia wątku romantycznego do przodu. Być może dlatego, że przez całą książkę nie wiedziałam, co o ich relacji myśleć. Połączenie człowieka ze Śmiercią, kosiarzem, którzy swoim dotykiem zabija i pomaga zmarłym przejść na drugą stronę, to bardzo dziwne połączenie. Nie mogłam zapomnieć o tym, że mamy tu do czynienia z postacią mającą tysiące lat, która znała Signę zanim Signa poznała jego - zanim w ogóle nauczyła się mówić. I chociaż bardzo go polubiłam, a ich relacja była naprawdę piękna i wzruszająca, to ten jeden aspekt ciągle do mnie powracał i nie mogłam o nim tak po prostu zapomnieć. Na dodatek jeden z największych plot twistów tej książki związany ze Śmiercią udało mi się przewidzieć już po pierwszych paru rozdziałach, więc tym bardziej poczułam się rozczarowana.
Pomimo paru zgrzytów i tak uważam, że "Belladonna" to rewelacyjna, niezwykle klimatyczna powieść, która mnie pochłonęła. Autorka pisze tak kolorowym, wciągającym językiem, że poczułam się, jakbym była na planie serialu "Nawiedzonego domu w Bly", tylko z elementami fantastyki. Aż nie mogę się doczekać drugiego tomu, który autorka już idealnie wprowadza pod koniec tej części, aby ponownie spotkać się z tymi bohaterami i być może poznać paru nowych. Jeśli macie ochotę na dziewiętnastowieczny gotycki paranormalny romans z tajemnicami oraz morderstwami w tle, o kimś, kto przez całe swoje istnienie nie mógł nikogo dotknąć, żyjąc w samotności, i dziewczynie, która jest pierwszą osobą, która go widzi i rozumie, to bardzo wam polecam "Belladonnę".
ADALYN GRACE to bestsellerowa autorka "New York Timesa" i "USA Today". Jej powieść Władczyni dusz została okrzyknięta przez Entertainment Weekly najlepszą książką fantasy young adult 2020 roku. Zanim zaczęła pisać, pracowała w teatrze, była naczelną redaktorką gazety non profit i stażystką w Nickelodeon Animation Studio. Mieszka w San Diego.
Tytuł: Belladonna
Autorka: Adalyn Grace
Seria: Belladonna. Tom 1
Data premiery: 11.10.2023
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Uroboros
Ocena: 7/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Uroboros:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)