Pikantna historia ognistego romansu między hokeistą o niewyparzonej gębie a zakompleksioną bibliotekarką.
Jed West jest kapitanem mistrzowskiej drużyny NHL, a zarazem najseksowniejszym zawodnikiem na lodzie. Tak przynajmniej widzi go Breezy Angel, bibliotekarka, która od lat z wypiekami na twarzy śledzi jego karierę. Nie spodziewa się przy tym, że kiedykolwiek spotka swój obiekt westchnień oraz najśmielszych fantazji erotycznych.
Los płata jej jednak figla, gdy Jed niespodziewanie zjawia się w bibliotece jako gość specjalny warsztatów czytelniczych. Wystarczyła chwila, by oboje zapłonęli pożądaniem tak gorącym, że mogłoby stopić lodowisko.
Choć jej uczucia są szczere, Breezy wstydzi się przyznać, jak bardzo Jed ją fascynuje. Postanawia nie zdradzać się z tym przed nim, ale okazuje się, że nie tylko ona ma tajemnice.
Czy gwiazda hokeja i mól książkowy zdobędą się na odwagę i wyznają sobie prawdę, zanim będzie za późno?
Nie potrafię przejść obojętnie obok romansu hokejowego, a tym bardziej z tak uroczym opisem, więc skusiłam się na Mister Hockey niemalże natychmiastowo, chociaż tak naprawdę nigdy o tej książce ani autorce wcześniej nie słyszałam. I cóż, to był mój błąd, bo moje pierwsze zaskoczenie pojawiło się w momencie, gdy odebrałam książkę i okazało się, że liczy ona ledwo dwieście stron. Ale okej, mój błąd, nie zwróciłam na to uwagi, więc i tak dałam jej szansę, chociaż ja niestety ani za nowelkami (chyba że to jakiś dodatek do pełnowymiarowej książki) ani opowiadaniami nie przepadam. Niestety, ta książka rozczarowała mnie niemalże na każdej płaszczyźnie.
Opis tej książki jest zwodniczy, bo zapowiada naprawdę uroczy, hokejowy rom-com, w którym zawodowy hokeista zakochuje się w "zwyczajnej" dziewczynie. Jed West jest kapitanem drużyny NHL Denver Hellions, który właśnie poprowadził ich do zwycięstwa po morderczych play-offach. Na zwycięstwo pada jednak cień jego kontuzji podczas jednego z meczy, która daje mu się we znaki do dziś i stawia pod znakiem zapytania całą jego karierę. Breezy to natomiast nieśmiała bibliotekarka, która zostaje na lodzie, gdy na spotkaniu z młodszymi czytelnikami organizowanym przez nią w bibliotece nie pojawia się trener drużyny, który miał wziąć udział w czytaniu dla dzieci. Kiedy więc jej siostra, dziennikarka sportowa, ratuje ją z opresji, nie spodziewa się, że na jego miejsce pojawi się sam kapitan drużyny i jej ulubiony gracz hokeja - Jed West. Ani, że zwróci na niego swoją uwagę.
Nie jestem pewna, czy największym problemem tej książki jest jej długość, czy może całokształt, ale to był niestety wielki niewypał. Wynudziłam się na niej niemiłosiernie, bo tak naprawdę fabuła tutaj prawie w ogóle nie istnieje, a bohaterowie to jedynie namiastki postaci, którymi mogłyby być, gdyby autorka spędziła nad nimi więcej czasu. Początkowo skusił mnie motyw zwykłej dziewczyny zakochującej się w gwieździe hokeja, ale ta relacja wypadła tak powierzchownie, że już po paru rozdziałach byłam gotowa z tej książki zrezygnować.
Pierwsze spotkanie Jeda i Breezy (swoją drogą, o co chodzi z Amerykanami i ich przedziwnymi przezwiskami?) wywołało we mnie takie zażenowanie, że się dosłownie skręcałam. Główna bohaterka to definicja stereotypowej quirky bohaterki, która nie potrafi skleić nawet jednego sensownego zdania przy facecie, nosi legginsy w czaszki i zapewne potyka się o swoje nogi, a główny bohater z jakiegoś powodu uznaje ją za najbardziej fascynującą osobę na świecie już po pierwszym spotkaniu, chociaż nie zamienili razem nawet jednego normalnego słowa.
Ale spokojna głowa, bo oczywiście od razu pojawiło się pożądanie i pragnienie wskoczenia sobie do łóżka, więc wszystko jest w porządku. Żałuję, że autorka nie poświęciła tyle czasu na rozwinięcie tych postaci, ile spędziła na opisywaniu na tysiąc żenujących sposobów, jak bardzo mają na siebie chętkę, a potem robią to w każdej części jej domu. Chyba jakąś jedną czwartą książki przekartkowałam, bo ileż można czytać o seksie, gdy całość liczy niewiele ponad 200 stron? Nie żartuję, ich cała relacja została w sumie spłycona tylko do jednego - do smutu.
Jed i Breezy mieli szansę zostać naprawdę interesującymi postaciami, ale zamiast zagłębić się w ich historie, kompleksy i psychikę, autorka wolała zamieść większość tych spraw pod dywan, aby potem wybuchły w najbardziej absurdalny i przewidywalny sposób. Nie muszę chyba wspominać, że mamy tu przypadek insta love i do tej pory nie wiem, skąd się ta miłość wzięła. Tak się przez tę dwójkę wynudziłam, że nawet tak krótka historia ciągnęła mi się niemiłosiernie. Nie rozumiem, skąd na Goodreads wzięło się porównanie do Icebreakera, bo te dwie książki nie mają ze sobą nic wspólnego - tutaj nawet hokej tak naprawdę nie istnieje.
Jedyny powód, dlaczego nie dałam tej książce jednej gwiazdki jest taki, że naprawdę nie uważam, aby autorka źle pisała. Ta historia miała potencjał, ale nie oszukujmy się - dwieście stron po prostu nie wystarczy, bo wszystko wypadło płytko i powierzchownie. Może gdybyście mieli ochotę na taką błyskawiczną lekturę na godzinkę czy dwie, wtedy spodobałaby się wam bardziej. Dla mnie to była niestety strata czasu i wybierałabym spośród o niebo lepszych hokejowych romansów na rynku.
LIA RILEY jest autorką powieści romantycznych. Jej twórczość znalazła uznanie między innymi na łamach „USA Today” oraz „RT Book Reviews”, zyskując miano „orzeźwiającej”, „pikantnej” oraz „wypływającej prosto z serca”. Kochająca żona i oddana mama trójki dzieci. W wolnych chwilach uwielbia spacerować wśród sekwoi i odpoczywać z filiżanką idealnie zaparzonej filtrowanej kawy. Sama siebie opisuje jako osobę w 25 procentach sarkastyczną, w 54 procentach optymistyczną i w 122 procentach uczuloną na matmę. Jest więc wdzięczna losowi, że może zarabiać na życie pisaniem szczęśliwych zakończeń. Większość czasu spędza z rodziną w Północnej Kalifornii.
Tytuł: Mister Hockey
Autorka: Lia Riley
Seria: Hellions Angels. Tom 1
Data premiery: 27.03.2024
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 208
Ocena: 3/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem HarperCollins Polska:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)