poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Mia Sheridan - Most of All You



Od pierwszej chwili Crystal widziała, że Gabriel tu nie pasuje. Dobrze znała bywalców nocnego klubu. To miejsce było jej domem. Tańczyła, czarując mężczyzn, i… nie czuła kompletnie niczego. Opanowała tę sztukę do perfekcji. Lepiej nie czuć nic niż ponownie dać się zranić.

Okazało się jednak, że jest ktoś, kto boi się jeszcze bardziej.

Gabriel jako dziecko został porwany i przeszedł prawdziwy koszmar. Teraz nie potrafi znieść dotyku drugiej osoby. Czy wyleczy go przypadkowa, wynajęta dziewczyna? A może to Gabriel będzie tym, kto sprawi, że Crystal przestanie wierzyć w to wszystko, co wmawiała sobie od lat?

Dwie zagubione dusze spotykają się, by uwierzyć, że można podnieść się nawet z najmroczniejszego dna. Do tej pory świat zabierał im wszystko. Czy odważą się dostrzec, jak głęboką miłość może im podarować?


Książkę Most of All You miałam już okazję czytać, gdy pojawiła się u nas pod tytułem Bez Złudzeń w 2018 roku. I chociaż kochałam niegdyś twórczość Mii Sheridan, a jej pierwsze romanse już na zawsze pozostaną moimi ulubieńcami, to niestety ta książka nie zapadła mi w pamięci i chociaż czytałam ją drugi raz, to odkrywałam ją niemalże jak za pierwszym razem. I miałam ogromną nadzieję, że być może musiałam do niej dojrzeć i tym razem naprawdę ją pokocham... cóż, niestety nadal wypadła w moim odczuciu dość średnio.

Mia Sheridan ma niepodważalny talent do posługiwania się słowami tak, że zawsze chwyta za serce. To w jej książkach zawsze mam ochotę zaznaczać piękne fragmenty, zapisywać je na kartkach i do nich powracać. Chwytają za serce, dają do myślenia i naprawdę poruszają. I nawet w tej książce, choć nie była idealna i za chwilę przejdę do moich argumentów dlaczego, ten aspekt nadal jest zauważalny i sprawia, że mimo wszystko jest to naprawdę piękna powieść. Napisana wręcz poetycko, mówi o czerpaniu radości z życia, drugich szansach, podnoszeniu się, gdy ciągle upadamy. O odnajdywaniu miłości tam, gdzie na pierwszy rzut oka jej nie zauważamy.

Niestety, chociaż to brzmi pięknie, to ten właśnie aspekt pod paroma względami także tej książce zaszkodził, bo nie mogłam pozbyć się wrażenia, że sposób przedstawienia historii tych bohaterów i ich relacji był wręcz zbyt idylliczny i podkoloryzowany. I chociaż chciałabym uwierzyć w taką potęgę miłości, że uleczyłaby wszystko i wszystkich, to nie da się zaszpachlować wieloletnich ran uciekaniem od problemów w ramiona ukochanej osoby, bo w końcu nas one dogonią. Zresztą, nie mówię, że autorka nie próbowała tego przekazać - po prostu jakby zbrakło jej czasu i strasznie się z tym pośpieszyła, a rezultat jest po prostu nijaki i zbyt... cóż, romansowy, a mało realistyczny.

Sheridan ukazuje nam w tej powieści historię dwójki ludzi, którym przyszło zmierzyć się w życiu z wieloma traumatycznymi zdarzeniami, ale przedstawia wpływ tych doświadczeń na ich życie na dwa zupełnie różne sposoby. Z jednej strony mamy Gabriela, który w dzieciństwie został porwany i przez wiele lat przetrzymywany w ciemnej piwnicy, ale doświadczenie to nauczyło go doszukiwać się szczęścia w rzeczach i momentach, które inni ludzie biorą za pewnik. Natomiast Crystal, kobieta nauczona nie ufać nikomu, a już zwłaszcza mężczyznom, którzy tylko od niej biorą, wykorzystują i porzucają, traktując ją jedynie jako swój obiekt fantazji, dawno już przestała marzyć o lepszym życiu i zaakceptowała swój los ledwo wiążącej koniec z końcem striptizerki.

Ich pierwsze spotkanie w klubie, w którym Crystal pracuje, nie mogłoby być bardziej burzliwe, bo od razu zauważamy, że są z dwóch różnych światów. I podczas gdy Gabriel pojawia się tam w konkretnym celu, pragnąc w końcu rozwiązać ostatni problem, który nie pozwala mu w pełni ruszyć dalej ze swoim życiem, czyli zbliżyć się do jakiejkolwiek kobiety, ona od razu go skreśla, bo wie, że to nie jest miejsce dla niego. Widać jej strach przed człowiekiem, który po raz pierwszy okazuje jej życzliwość i wydaje się widzieć coś więcej niż jej ciało i mrok. Czasami miałam jej dość, nie ukrywam, szczególnie biorąc pod uwagę, jak okrutnie traktowała Gabriela na początku, ale nie mogę mieć jej tego za złe. Tak trudno się czytało o tym, jak ludzie ją traktowali i traktują. Jej mechanizmy obronne były jak najbardziej zrozumiałe.

Natomiast Gabriel? Jak go uwielbiam, tak nie mogłam się pozbyć uczucia, że przyciągnęło go trochę do Crystal jak do rannego ptaszka, którym sam niegdyś był i za wszelką cenę chciał jej pomóc, co zdecydowanie pomylił z miłością. Może nie później, bo wierzę, że w końcu prawdziwie ją pokochał, kiedy już dała mu się poznać, ale to insta love zdecydowanie było trochę wyidealizowaną formą miłości wobec kogoś, kto jej nie zna, od kogoś, kto jej desperacko pragnie, ale nigdy nie miał okazji spróbować. Cały jego proces budowania zaufania wobec drugiego człowieka i nauczenia się znoszenia jego dotyku zszedł tak naprawdę na bok i bardzo żałuję, że został tak spłycony. I chociaż rozumiem, że to książka skupiająca się przede wszystkim na zdrowieniu Crystal, tak nie mogę pozbyć się wrażenia, że postać Gabriela została trochę zaniedbana dla samego romansu.

Dopiero podczas czytania tej książki tym razem zauważyłam te wszystkie podobieństwa do Archer's Voice i czasami wręcz szokująco czytało mi się tę historię jak taką słabszą wersję tamtej książki (którą swoją drogą kocham całym sercem!). Podobne schematy, dwójka ludzi z ciężką historią, którym nikt od dawna nie okazał miłości, droga do odnalezienia samego siebie (końcówka wątku Crystal była wręcz identyczna, jak w przypadku historii Archera). Z tym, że gdy w historii Archera i Bree były emocje, odpowiedni czas na zbudowanie zaufania, poczucia bezpieczeństwa, ale też dawanie sobie spokoju, gdy tego było trzeba, w przypadku Gabriela i Crystal wszystko zadziało się w przyspieszonym tempie. Ta dwójka zamknęła się w swoim kokonie zdradliwego poczucia bezpieczeństwa i miłości, nie dając sobie prawdziwe czasu na uleczenie własnych ran i zadbanie o swoje zdrowie psychiczne.

Mam bardzo mieszane uczucia, bo ta książka mogła być tak dobra i piękna, ale zabrakło w niej czegoś bardzo ważnego - może emocji, głębi - i wypadła dość płytko. Oczywiście nie mówię, że jest zła, ale myślę, że osoby sięgające po nią po tak cudownym Archer's Voice mogą się prawdziwie zaskoczyć i trochę zawieść. Jako osoba, która nie lubi spłycania ważnych problemów i insta love czuję się trochę zawiedziona - ale przyznaję, książka jest przepięknie napisana i mimo wszystko się przez nią płynie.


MIA SHERIDAN  to pisarka urodzona w Stanach Zjednoczonych. Wielokrotnie odznaczana za swoją twórczość, między innymi nagrodą New York Timesa w kategorii Bestseller Author. Do tej pory Mia Sheridan napisała 10 książek. Wszystkie spotkały się z gorącym przyjęciem, a sama autorka ma rzeszę oddanych fanów.

Prywatnie żona i matka czworga dzieci. Jej największą pasją jest "tkanie prawdziwych miłosnych historii o ludziach, którym przeznaczone jest, by być razem". Postacie kreowane w jej opowieściach są wielowymiarowe, zazwyczaj z dużym bagażem doświadczeń, który ukształtował ich życie. Jej powieści cechuje duże poczucie humoru i przedstawianie miłości w jej najpiękniejszych odsłonach.

Utwory wychodzące spod jej pióra porywają czytelników na całym świecie. Ludzie, którzy czytają te książki, odbywają z ich bohaterami podróż, na końcu której są z nim tak związani, że po jakimś czasie z utęsknieniem powracają do lektury odświeżając sobie perypetie "nowych przyjaciół".


Tytuł: Most of All You. Dotyk miłości
Autor: Mia Sheridan
Tytuł oryginału: Most of All You
Data premiery: 15 luty 2024
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Liczba stron: 384
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia