środa, 3 kwietnia 2024

Lynn Painter - Chcesz się założyć?



Hallie Piper postanawia, że nadszedł czas na zmiany. Kiedy wymyka się nad ranem z pokoju hotelowego, czuje, że sięgnęła dna. To znak, że musi wydorośleć i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

Konsekwentnie realizuje plan – przeprowadza się do nowego mieszkania, zmienia fryzurę i garderobę. Na jej liście pozostaje ostatni, najważniejszy punkt: Hallie chciałaby się zakochać. Na zabój. Spotkać mityczną drugą połówkę, pokrewną duszę.

Zdesperowana loguje się do aplikacji randkowej i znajduje tam… Jacka. Faceta, z którego pokoju niedawno się wymknęła.

Zaczynają ze sobą rozmawiać. Chociaż oboje pragną miłości, to z całą pewnością nie szukają siebie nawzajem. Zamierzają jednak wspierać się w poszukiwaniach. Na bieżąco informują się o postępach, dzielą przemyśleniami, a nawet umawiają na randki w tych samych restauracjach o tej samej porze – na wypadek niepowodzenia zawsze mogą skończyć wieczór wspólnie, jedząc tacos. (Spoiler: jedzą duuuużo tacos).

Aby nie stracić motywacji pod wpływem kolejnych nieudanych randek, postanawiają się założyć. Wygra ten, kto pierwszy się zakocha.

Kiedy Hallie spotyka obiecującego kandydata, Jack zaczyna mieć coraz więcej wątpliwości. Właściwie to nie potrafi sobie przypomnieć, po co się założyli i dlaczego na początku znajomości uznali, że do siebie nie pasują… Czy sprawy nie zaszły za daleko?


Czy w świecie internetowego randkowania można znaleźć swoją prawdziwą drugą połówkę, czy wszyscy jesteśmy z góry skazani na niepowodzenie? Lynn Painter podejmuje się odpowiedzi na to pytanie poprzez perypetie swojej bohaterki w najnowszym rom-comie Chcesz się założyć?, w którym zobaczycie również dobrze nam już znanego Jacka, brata Olivii z jej innej książki, Pan zły numer. Nie mogłam się tej książki doczekać, bo chociaż historii Colina i Olivii nie lubię, to Painter zawsze trafia idealnie w mój humor i tym razem nie mogło być inaczej. Ale czy autorce udało się w pełni spełnić moje oczekiwania? Cóż, nie do końca.

Jack i Hallie poznają się zupełnie przypadkowo na ślubie Olivii i Colina, gdzie Hallie pracuje jako barmanka. Łączy ich niesamowite przyciąganie i niespodziewana wspólna noc pełna przyjemności... po której Hallie postanawia uciec gdzie pieprz rośnie. Ta jednonocna przygoda z przystojniakiem jest tak bardzo nie w jej stylu, że postanawia, iż czas w końcu coś zmienić w jej życiu. Szuka nowego mieszkania bez współlokatorki, zmienia fryzurę i zakłada konto na aplikacji randkowej, gotowa znaleźć w końcu stałego partnera. Pech tak chce, że internetowe randkowanie nie przynosi rezultatów, dopóki nie trafia na samego Jacka. Obydwoje nie chcą wracać do swojej relacji, przekonani, że do siebie nie pasują, więc zamiast tego nawiązują przyjaźń i zakładają się o to, komu z nich uda się jako pierwszemu odnaleźć miłość.

Ta książka to jest idealny przykład, dlaczego tak bardzo nie znoszę wątku friends to lovers. Powód pierwszy? Jack i Hallie. Poznają się jako nieznajomi, którzy lądują razem w łóżku, a potem ponownie znajdują się na aplikacji randkowej, ale chociaż od samego początku nadają na tych samych falach, z jakiegoś powodu stwierdzają, że nie chcą niczego ze sobą próbować. Z jakiego? Tego nie wiem dalej. Autorka w żadnym momencie tego nie wyjaśniła. Najwyraźniej dobry seks, świetna przyjaźń, taki sam humor i czucie się dobrze w swoim towarzystwie nie wystarcza. Zamiast tego umawiajmy się z innymi!

Powód drugi? Brak komunikacji. Bardzo nie lubię, kiedy autorzy robią głupich nie tylko z bohaterów, ale w sumie i z czytelników, a miałam poczucie, jakby właśnie w ten sposób bawiła się ze mną Painter. Za każdym razem, gdy bohaterowie utwierdzali się wzajemnie w przekonaniu, że nie są sobą zainteresowani w sposób romantyczny i łączy ich tylko chemia, bo ze sobą spali (co jest najgłupszym argumentem ever), a także że nie powinni rujnować dobrej przyjaźni, bo mogliby ją stracić, więc zamiast tego woleli wzdychać do siebie na odległość, odejmowano mi rok życia. Właśnie dlatego nie znoszę tego wątku - bo zawsze czytam w kółko te same argumenty, które i tak nie działają.

Ja dobrze wiedziałam na co się piszę, w końcu opis książki niczego nie ukrywa, ale nie spodziewałam się, że ta dwójka będzie aż tak tępa i uparta, że będę miała ich ochotę udusić przez jakąś połowę książki. Ich wszystkie nieporozumienia i rozterki można było pominąć, ale oni sami sobie komplikowali życie. Szczególnie Hallie, która czasami naprawdę testowała moją cierpliwość (na przykład zupełnie nie rozumiem jej reakcji na innych mężczyzn, szczególnie na jej byłego, na którego raz reaguje, jakby chciała się na niego rzucić i wylądować w łóżku, chociaż Jack jest tuż obok, a chwilę później zupełnie ma w niego wywalone), chociaż i Jack miał swoje momenty. Jedyne, na co miałam ochotę, to wykrzyczeć im prosto w twarze, aby zaczęli rozmawiać o swoich uczuciach.

Najzabawniejsze jest to, że gdyby nie ten przewijający się tabun różnych kandydatów i nieudanych randek, wzajemnego oszukiwania się, że z innymi będzie im lepiej i braku komunikowania swoich uczuć, Hallie i Jack mieli predyspozycje stać się jedną z moich ulubionych par autorki. Chemia między nimi jest tak dobra, rozumieją się jak łyse konie, ich humor doprowadził mnie do śmiechu tak głośnego, że bolał mnie brzuch i po prostu pasowali do siebie na każdym możliwym poziomie. Kiedy już skończyła się cała ta farsa z innymi, bawiłam się wyśmienicie. Tym bardziej, że po drodze gdzieś nawinął się nawet wątek udawanego związku i przysięgam - miałam wtedy największe motylki w brzuchu i uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Bardzo chciałam tę książkę pokochać, tym bardziej, że była o wiele lepsza od Pan zły numer, ale po prostu nigdy nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać. W jednym momencie bawiłam się rewelacyjnie, a chwilę później działo się coś, przez co się frustrowałam i miałam dość. Była zabawna, urocza i świetnie napisana, ale też bardzo niestabilna w tym, czego mogłam po niej oczekiwać. Mam wrażenie, że autorce o wiele lepiej wychodzą takie romanse w jej młodzieżówkach, bo wtedy dziecinne zachowanie i nieporozumienia można zrzucić na karb młodości i pierwszych związków, a tymczasem tutaj mamy dorosłych ludzi, którzy zachowują się gorzej niż dzieci. Tak więc nadal nie wiem, jak ją ocenić i decyzję o tym, czy warto ją przeczytać, pozostawię wam - myślę, że wystarczająco wyjaśniłam, skąd moje skomplikowane uczucia.




Lynn Painter – pisze powieści dla młodzieży i dla dorosłych. Mieszka w Nebrasce z mężem i gromadką dzieci, a kiedy nie czyta lub nie pisze, są duże szanse, że sączy napoje energetyczne i ogląda komedie romantyczne.


Tytuł: Chcesz się założyć?
Autor: Lynn Painter
Tytuł w oryginale: The Love Wager
Data premiery: 14.02.2024r.
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 360
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kobiecym:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia