Wszyscy spodziewali się, że Violet Sorrengail umrze w trakcie pierwszego roku w Uczelni Wojskowej Basgiath. Jednak Odsiew był zaledwie pierwszym niemożliwym testem mającym na celu pozbycie się kadetów o słabej woli, niemających szczęścia i niegodnych.
Teraz zacznie się prawdziwy trening i Violet już się zastanawia, jak to przetrwa. Nie chodzi o to, że jest wyczerpujący czy wyjątkowo brutalny albo stworzony do tego, by przesuwać próg bólu kadetów do granic wytrzymałości. Problem stanowi nowy wicekomendant, który postawił sobie za punkt honoru udowodnienie Violet, że jest bezsilna – chyba że zdradzi mężczyznę, którego kocha. Mimo że ciało Violet jest słabsze i bardziej kruche niż innych, dziewczyna wciąż ma spryt… oraz żelazną wolę. A dowództwo zapomniało o najważniejszej lekcji, jakiej nauczył ją Basgiath: jeźdźcy smoków tworzą własne zasady. Niestety w trakcie tego roku sama determinacja nie wystarczy.
Ponieważ Violet zna prawdziwy sekret ukrywany przez Uczelnię Wojskową Basgiath – i być może nic, nawet smoczy ogień, nie będzie w stanie ich uratować.
Iron Flame. Żelazny płomień to chyba najbardziej wyczekiwana przeze mnie kontynuacja jakiejkolwiek serii ostatnich lat. A już zwłaszcza po takim zakończeniu, jakie autorka zaserwowała nam w Fourth Wing. Czwarte skrzydło. I chociaż tkwiła we mnie ta sceptyczna cząstka mnie, która zawsze ma obawy przed kolejnymi częściami długich serii, tak miałam przeczucie, że autorka mnie nie zawiedzie. I nie zawiodła - ten tom to był istny rollercoaster przeróżnych emocji. Miszmasz długo wyczekiwanych odpowiedzi, ale też nowych pytań, które jedynie podsycają ciekawość czytelnika. To nadal ta sama historia, w której się zakochałam, ale jeszcze więcej - więcej tajemnic, szokujących odkryć, rozterek miłosnych i niebezpieczeństw, które czyhają na bohaterów z każdej strony. I szczerze, nie sposób się od tego tomu oderwać.
Żeby nikomu nie zaspoilerować niczego z poprzednich części, napiszę tyle, że drugi tom rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończyło się Fourth Wing. Szokujące tajemnice Xadena, które wyszły na jaw, a także pojawienie się niespodziewanej postaci, to tak naprawdę wisienka na torcie, w porównaniu z całą resztą rzeczy, z którymi musiała się zmierzyć Violet. I z którą będzie musiała się zmierzyć, bo tak naprawdę rewolucja dopiero się zaczyna. Powrót do Basghiatu po wszystkim, co jej się przydarzyło, nie jest łatwy, tym bardziej, że Xaden oficjalnie kończy uczelnię i zostaje przydzielony do oddziału daleko od niej, a nowy generał na uczelni zdaje się mieć Violet na oku o każdej porze dnia i nocy. Chociaż pierwszy rok był morderczy, to dopiero teraz zaczyna się prawdziwa walka. A Violet jest zdeterminowana ją wygrać, nawet jeśli będzie ją to kosztować jej życie.
Ta książka to taka cegiełka, że czytając ją, czułam się niemalże tak, jakbym przeżyła co najmniej dziesięć różnych żyć. Ale trzeba przyznać, że chociaż momentami można było ją odrobinę skrócić, to autorka rewelacyjnie sobie wszystko rozplanowała, bo jednocześnie udało jej się pchać fabułę do przodu i nie zatracić tego, za co wszyscy tak bardzo tę historię pokochaliśmy. Kolejne wątki rozwijają się w swoim czasie i podsycają ciekawość, a już szczególnie w drugiej połowie fabuła nabiera takiego tempa, że czytając ją, siedziałam jak na szpilkach. To był naprawdę dobrze napisany drugi tom, który zostawia jeszcze wiele do rozwinięcia w następnych częściach, ale nie nudzi i się nie ciągnie. A uważam, że to jest już naprawdę wielki sukces.
Relacja Violet i Xadena trochę się pokomplikowała z wiadomych powodów (jeśli czytaliście już FW), więc możemy tu zaobserwować jak radzą sobie z budowaniem zaufania, będąc jednocześnie rozdzielonym przez wiele kilometrów. Nie jest łatwo, czeka ich wiele wyzwań i wątpliwości, ale szczerze mówiąc, cieszę się, że pewne rzeczy właśnie do tego ich zmusiły, bo ich uczucie rozwinęło się tak szybko i intensywnie, że miałam wrażenie, że właśnie pominęli ten etap budowania solidnego fundamentu do związku, który przetrwałby nawet wojnę. A w tym tomie są zmuszeni prawdziwe skonfrontować się ze swoimi uczuciami i zastanowić się, do czego są w stanie się dla siebie posunąć. Nie zabraknie wykorzystania wielu słynnych romansowych wątków, które wywołają motylki w brzuchu, więc zdecydowanie jest czego wyczekiwać. Uwielbiam w nich to, że chociaż nie są idealni, czasami wręcz frustrująco uparci, to ich miłość jest jedną stałą i nie potrafią z niej tak po prostu zrezygnować. Obserwowanie, jak z każdą kolejną częścią rośnie na sile, ale też nie traci swojego napięcia i namiętności, to największa przyjemność.
Moja jedyna krytyka tyczy się tego, że Xaden przez dużą część książki jest po prostu nieobecny. I chociaż to zrozumiałe, w końcu szykowałam się na to już od poprzedniej części, tak mam wrażenie, że w tej serii bardzo mocno brakuje jego perspektywy. I nawet nie mam tu na myśli całej książki, po prostu parę rozdziałów, które nie zdradziłyby za wiele, ale pozwoliłby trochę bardziej zagłębić się w jego myśli. Xaden to jedna z najbardziej tajemniczych i ciekawych postaci, bo ukrywa wiele i jest w tym mistrzem, ale nie jestem przekonana, że całkowite odcinanie nas od niego to dobra decyzja. Nie wiem, to tylko takie luźne przemyślenia - wiem też, że napięcie budowane wokół niego jet dużą częścią fabuły, więc nie oczekuję, że autorka zdradzi nam wszystko od początku.
Pozwolę sobie nie poruszać za bardzo samego aspektu fabuły, bo naprawdę najlepiej wejść w tę książkę totalnie na ślepo i odkrywać ją krok po kroku samemu, ale mogę napisać tyle, że autorka jednocześnie powraca do swoich korzeni, ale też pozwala zasmakować wiele poza wątkiem uczelni i to zdecydowanie pcha tę serię w dobrym kierunku. Trzyma czytelnika w napięciu, wywołuje bardzo różne emocje, czasami testuje cierpliwość (jeśli myśleliście, że Dain jest irytujący, to powodzenia podczas czytania tej części), ale przede wszystkim dostarcza niezapomnianych wrażeń. A to zakończenie? Po raz kolejny nie będziecie mogli usiedzieć na miejscu po jego przeczytaniu. Kac książkowy gwarantowany!
Rebecca Yarros jest absolwentką Uniwersytetu w Troy, gdzie studiowała historię Europy i język angielski. Mieszka w stanie Nowy Jork i jest żoną pilota wojskowego. Militarne życie na tyle ją zafascynowało, że założyła tematyczny blog dla wojskowych mam i żon -„The only girl among boys”. Przede wszystkim jednak jest autorką książek z gatunku literatury dla młodych dorosłych. Jako pisarka, Rebecca Yarros zadebiutowała w 2014 roku, a jej powieść „Wszystkimi zmysłami” szybko wywindowała ją do grona najbardziej znanych autorek powieści young adult. Polskie czytelniczki mogą znać ją również z takich książek, jak "Ostatni list” czy „Rzeczy, których nie dokończyliśmy”. Największą popularność przyniósł jej jednak debiut fantasy "Fourth Wing".
Tytuł: Iron Flame. Żelazny Płomień
Autor: Rebecca Yarros
Seria: Empireum. Tom 2
Wydawnictwo: Hype (Filia)
Data premiery: 13.03.2024
Liczba stron: 704
Ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Filia:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)