czwartek, 28 marca 2024

Mariana Zapata - Luna i pewne kłamstwo | Recenzja patronacka




Problem z sekretami jest taki, że nigdy nie kończy się na jednym.

Luna Allen pracuje w warsztacie samochodowym, wykonując obowiązki sprawiające jej dużo radości. Jednak atmosfera wkrótce się zmienia, kiedy do ekipy dołącza nowy szef Lucas Ripley.

Kiedy Luna spotyka go po raz pierwszy, ma bardzo mieszane uczucia. Mężczyzna trzyma wszystkich na dystans i zachowuje się mało przyjaźnie, a do tego ewidentnie wpisuje się dokładnie w typ Luny: umięśniony z nietuzinkową urodą. Co do jednego dziewczyna ma całkowitą pewność – to zwiastuje same kłopoty.

Luna zostanie zmuszona, by ukrywać uczucia do nowego szefa, ale są sprawy, które nie mogą pozostać tajemnicą i wydaje się, że wszystko wokół sprawia, żeby wyszły na jaw?

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.


Nie ma drugiej takiej autorki, która tworzy historie tak dobre i tak wciągające, że te sześćset-siedemset stron istnego slow burnu leci mi jak za mrugnięciem oka. Po prostu nie ma. A "Luna i pewne kłamstwo" to nie tylko kolejna jej książka, która kompletnie skradła moje serce, ale też wyjątkowa historia z tego względu, że tym razem mam największą przyjemność wspierać ją medialnie i nadal nie mogę w to uwierzyć. Zapata po raz kolejny stworzyła historię pełną serca, emocji, z wielowarstwowymi bohaterami, którzy stają się przez kilka godzin jak twoja rodzina. I po raz kolejny zabawiła się moim sercem, wywołała salwy śmiechu, motylki w brzuchu, a nawet łzy spowodowane wieloma przeróżnymi emocjami.

Odkąd lata temu Luna opuściła swoje rodzinne miasteczko i zupełnie odcięła się od swojej rodziny, która raz po raz łamała jej serce w młodości, to warsztat samochodowy, w którym pracuje, oraz jej współpracownicy i młodsza siostra stali się jej nową rodziną i domem. I jej szef, pan Cooper, starszy człowiek, który otworzył na nią dom i stał się dla niej przyszywanym ojcem, gdy tego najbardziej potrzebowała. W całym warsztacie jest tylko jedna osoba, której nie potrafi do siebie przekonać - jej drugiego szefa, Ripley'a. Rip trzyma wszystkich na dystans, jest surowy i bardzo wymagający, nie cieszy się więc największą sympatią wśród swoich pracowników, odkąd kilka lat temu pojawił się niespodziewanie w warsztacie. Tym bardziej, że stosunki między nim, a panem Cooperem są wyraźnie napięte i często tworzą niekomfortową atmosferę. To nie oznacza jednak, że Luna nie może się w nim lekko i niewinnie podkochiwać, w końcu mimo swojej niedostępności, Rip jest niczego sobie. I łączy ją z nim pewien sekret, o którym nikt poza nimi nie wie. Kiedy przeszłość Luny powraca w najmniej spodziewanym momencie i kobieta zwraca się do Ripa o pomoc, wykorzystując swoją przysługę sprzed lat, nie spodziewa się, że to da początek zmianom w jej życiu, o których nigdy by nawet nie pomyślała.

Nie wiem jak mam określić co wyczyniała z moim sercem ta historia, ale gdy zaczniecie ją czytać, z pewnością zrozumiecie co mam na myśli. Naprzemiennie łamała mi serce i składała je do kupy. Nie wiem czy ktokolwiek potrafi tak świetnie ująć różne emocje i doświadczenia człowieka w najmniejszych momentach, jak Mariana Zapata. Luna i Ripley to bohaterowie, o których czyta się tak, jakby byli prawdziwymi ludźmi. Zresztą nic dziwnego - na przestrzeni tych niemalże siedmiuset stron naprawdę mamy szansę poznać ich z każdej strony, zagłębić się w ich historię. Rip może nie robić na początku najlepszego wrażenia i zdecydowanie po drodze bywają momenty, kiedy trzeba mieć do niego cierpliwość, ale to postać, która ma do zaoferowania o wiele więcej, niż nam się na początku wydaje. Jest surowy dla swoich pracowników, potrafi być naprawdę okrutny i niemiły, ale im bliżej go poznajemy, tym łatwiej jest go zrozumieć. Można go nie lubić na początku, ale po poznaniu jego historii i zobaczeniu na własne oczy jego starań, by stać się lepszym człowiekiem, naprawdę ciężko go nie pokochać.

Natomiast historia Luny mnie absolutnie zdruzgotała. Nie wiem jak wyrazić słowami, jak bardzo płakałam, czytając niektóre jej myśli i to towarzyszące jej przez większość czasu poczucie, że nie jest warta miłości innych ludzi. Luna to postać, która zawsze daje innym osobom sto procent siebie, nawet jeśli na to nie zasługują. Obdarowuje ich uśmiechem nawet w swój zły dzień, pomaga tym, którzy biorą jej pomoc za pewnik i nawet jej własne starsze siostry nie doceniają tego, jak wiele dla nich w życiu poświęciła. Czasami chciałam nią potrząsnąć, aby przestała w końcu stawiać wszystkich innych poza sobą na pierwszym miejscu, ale przede wszystkim chciałam ją mocno przytulić, bo nikt nie powinien żyć w poczuciu, że zawsze musi dawać innym sto procent siebie, bo inaczej ją porzucą.

Historia jej trudnego dzieciństwa przeplata się z wieloma wątkami w teraźniejszości, nadając tej historii pewną nutkę tajemniczości i budując napięcie, ale przede wszystkim pozwala nam dostrzec złożoność tej bohaterki, która jedyne czego w życiu pragnie, to swojego domu, w którym będzie czuła się bezpieczna i ludzi, którzy nie opuszczą jej, gdy nastaną trudniejsze dni. Czułam jej zmęczenie poczuciem, że zawsze musi walczyć o innych, ale nikt nie walczy o nią. A Zapata tak rewelacyjnie opisała jej poczucie żalu, jej rezygnację i urazę, że niejednokrotnie z oczu płynął mi cały potok łez. Szczerze mówiąc, chyba na żadnej książce Zapaty jeszcze tak bardzo nie płakałam. Czułam te wszystkie emocje razem z Luną.

Czułam też jej rozterki i nieśmiałe pragnienie, aby Rip zobaczył w niej coś więcej, niż tylko swoją lekko irytującą pracownicę. Na ogół nie przepadam za wątkiem różnicy wieku, który pojawił się między nimi, ale tym razem zupełnie go nie odczuwałam, bo ta dwójka w jakiś pokrętny sposób idealnie do siebie pasuje. Rip może i nie być lubiany za swoje surowe podejście do pracy, ale od początku widać, że ma pewną słabość do Luny. A jeśli jest coś, co Zapata potrafi robić najlepiej w swoim fachu, to ukazać miłość i troskę bohaterów w nawet tych najmniejszych, z pozoru nic nieznaczących momentach, które z perspektywy całości mają ogromne znaczenie. Czasami nawet jeden uśmiech wyraża więcej, niż mogłoby się zdawać. A Rip, chociaż tak zamknięty w sobie, znajduje milion różnych sposobów, aby okazać swoją troskę i miłość, nawet jeśli nie robi tego w oczywisty sposób.

Ta książka jest dla tych, którzy poza oczywistość i wielkie gesty wybierają nieśmiałe uśmiechy i przelotny dotyk. Gdzie jeden uścisk okazujący troskę w trudnej chwili może uśmierzyć łamiącą serce samotność. Gdzie nie potrzeba wielkich słów, ale wystarczy świadomość, że gdy oddamy komuś swoje serce, ta osoba się nim zaopiekuje. I chociaż to historia, która rozwija się bardzo powoli, a bohaterów czeka długa droga, aby się odnaleźć i nauczyć, to warto spędzić z nimi każdą tę chwilę. Jeśli więc kochacie slow burny tak bardzo jak ja, to całym sercem polecam wam już kolejną książkę Mariany Zapaty.


MARIANA ZAPATA zaczęła pisać niedługo po tym, jak nauczyła się czytać. Pewnie nie powinna przyznawać, że wykradała romanse z biblioteczki ciotki, jeszcze zanim była w stanie zrozumieć, co to znaczy, że mężczyzna podciąga kobiecie spódnicę (nie mówcie o tym jej mamie). Znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa i USA Today, dotarła do siódmego miejsca w rankingu autorów Amazonu. Jej książka The Wall of Winnipeg and Me trafiła na pierwsze miejsce na liście bestsellerów Amazonu i została nominowana w plebiscycie Goodreads Choice Awards 2016. Mariana urodziła się w Teksasie. Gdy akurat nie pisze, czyta.


Tytuł: Luna i pewne kłamstwo
Autor: Mariana Zapata
Tytuł w oryginale: Luna and the Lie
Data premiery: 28.03.2024 r.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Liczba stron: 671
Ocena: 10/10

Współpraca patronacka/reklamowa z Wydawnictwem NieZwykłym:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia