Były chłopak nowej dziewczyny byłego narzeczonego… Czy to może być zabawna historia?
Daphne uwielbiała, gdy Peter opowiadał ich historię – jak się poznali, zakochali w sobie i zamieszkali w jego rodzinnym mieście nad jeziorem, aby rozpocząć wspólne życie. Do czasu, aż się okazało, że owa opowieść to prolog zgoła innej historii miłosnej – z Petrą, przyjaciółką z dzieciństwa, w roli głównej.
Porzucona tuż przed ślubem, zdana na siebie i skromną pensję bibliotekarki z działu dziecięcego, Daphne ląduje w wynajmowanym mieszkaniu ze swoim kompletnym przeciwieństwem, ale i jedyną osobą, która może zrozumieć, w jakich tarapatach się znalazła: z Milesem, byłym chłopakiem Petry.
Współlokatorzy z musu: trochę niechlujny, chaotyczny Miles i pragmatyczna, nieco sztywna Daphne na co dzień mijają się w mieszkaniu. Aż pewnego wieczoru, po licznych szotach i dwóch butelkach wina wpadają na pewien pomysł. Może nie jest niewinny ani rozsądny, ale kto miałby pretensje do dwóch tak bardzo zranionych serc?
Czasami nasze szczegółowo zaplanowane życie przybiera niespodziewany obrót, a my nie możemy z tym nic zrobić. Ludzie od nas odchodzą, marzenia się zmieniają, a coś, co braliśmy za pewnik, nagle przestaje już być taką oczywistością. I chociaż możemy mieć wtedy wrażenie, że życie rozpada się nam na naszych oczach, czasami niespodziewane wydarzenia są katalizatorem do koniecznych zmian, których początkowo nie widzieliśmy - które pomogą nam dostrzec życie z innej perspektywy i może nawet sprawią, że w naszym życiu pojawi się coś lub ktoś nowego i lepszego. Funny Story, najnowsza powieść cudownej Emily Henry, ukazuje właśnie historię dwójki osób, którym życie wali się na głowę i którzy muszą je jakoś na nowo poskładać. Zmusza do refleksji, wywołuje emocje i zapada prosto w serce... zresztą, jak dotychczas każda inna powieść autorki.
A gdyby tak zacząć udawać parę z byłym chłopakiem nowej narzeczonej swojego byłego narzeczonego, aby zemścić się na ów byłym narzeczonym... to może być zabawna historia, nieprawdaż? Gdyby zapytać Daphne o jej idealne życie, jeszcze parę dni temu odpowiedziałaby - dom nad jeziorem wypełniony miłością, z ukochanym Peterem u boku. Z pewnością nie było w tej historii miejsca na bycie porzuconą na kilka tygodni przed ślubem dla najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa ukochanego. Ale właśnie tak wygląda jej nowa, smutna rzeczywistość, a więc zmuszona przez okoliczności przeprowadza się do Milesa, który tak się składa, również został porzucony przez dziewczynę, Petrę, która jest teraz z Peterem. Miles jest kompletnym przeciwieństwem Daphne, ale on jako jedyny potrafi zrozumieć złamane serce. I chociaż początkowo trzymają się od siebie z daleka i mijają w mieszkaniu, to jedna noc skrapiana winem wystarczy, aby znaleźli wspólny język i postanowili, że nie pozwolą, aby Peter i Petra odebrali im jeszcze więcej. Tak znajdują się w zupełnie nowej sytuacji - postanawiają na złość udawać przed nimi parę...
Jeśli jest coś, w czym Emily Henry jest wspaniała, to w przedstawianiu lekkich i zabawnych historii, które mają jednocześnie drugie dno. Tym razem nie mogło być inaczej, bo gdzieś w tym chaosie przedziwnego kwadratu miłosnego objawia nam się historia dwójki ludzi, którzy nieświadomie zmieniły swoje życia dla osób, które nigdy nie potrafiły ich w pełni docenić i porzuciły przy pierwszej lepszej okazji. Daphne dla Petera porzuciła wszystko. Rodzinny dom, mamę, pracę i przyjaciół. Podporządkowała swoje życie pod mężczyznę, pragnąc stworzyć z nim swoje życie, a wszystko po to, aby wkrótce pozostała z niczym - samotna w obcym dla niej mieście, dzieląc mieszkanie z równie załamanym facetem, który pali dużo trawki i ogląda smutne filmy miłosne, opłakując swój związek.
Daphne i Miles to początkowo dwie kupki nieszczęścia. Mogłabym napisać, jak bardzo nienawidzę Petrę i Petera za to, co zrobili tej dwójce, ale żadne moje słowa nie wyrażą mojej pogardy do tej dwójki - to były dwa najbardziej irytujące pomioty szatana (Przesadzam? Nie sądzę.) i nie było nic bardziej satysfakcjonującego, niż obserwowanie, jak Daphne i Miles dochodzą do podobnych wniosków i odkrywają, że w życiu czeka ich coś o wiele lepszego. Ich relacja, choć początkowo nieśmiała i niepewna, rozwija się w najpiękniejszy możliwy sposób. Obydwoje odkrywają zupełnie nowy obraz miłości opartej na prawdziwym wsparciu, zrozumieniu i przyjaźni.
Miles to zupełne przeciwieństwo pragmatycznej i lekko sztywnej Daphne. To ten typ człowieka, który zaprzyjaźni się z każdą nowo napotkaną osobą i ma znajomych w każdym miejscu na świecie. Ludzie go lubią i do niego lgną, bo zaraża swoim dobrym sercem i charyzmą. A ja najbardziej pokochałam go za to, że pragnął pokazać Daphne, że jej życie wcale nie jest całkowicie zniszczone, a w mieście i w życiu można odkryć wiele piękna, jeśli tylko da mu się szansę. Tak wiele frajdy sprawiały mi ich wspólne wycieczki i pogłębiająca się przyjaźń, aż uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Autorka naprawdę zagłębia się w tych bohaterów, obdziera ich z ich obaw i niepewności, ukazuje dwójkę wrażliwych ludzi, którzy być może noszą pewne maski, ale w rzeczywistości skrywają poranione serca. Tym samym zauważamy, że Miles, najbardziej przyjazny człowiek na świecie, okrutnie boi się otworzenia w całości na drugą osobę z obawy, że nigdy go nie pokocha takiego, jakim jest. A Daphne, lekko skryta i zamknięta w sobie, tylko czeka, aż każda osoba w jej życiu odkryje, co takiego sprawia, że wszyscy wokół ją porzucają. Uczy się, jak nawiązywać przyjaźnie bez kogoś, kto prowadziłby ją za rękę i jak zbudować na nowo swoje życie, by już nigdy nie uzależnić swoich uczuć i doświadczeń od drugiej osoby.
Muszę natomiast przyznać, że niektóre książki autorki przyzwyczaiły mnie do dużych ilości angstu i zawirowań emocjonalnych, a ta powieść zaskoczyła mnie lekkością. Wręcz określiłabym ją jako taki otulacz na serducho i przyjemna komedia romantyczna na letnie wieczory, która - owszem - daje do myślenia i nie jest pod żadnym pozorem płytka, ale tym samym przynosi wielki komfort. To historia o poszukiwaniu swojej własnej drogi, która przyniesie nam największe szczęście. O tym, że złamane serca mogą się uleczyć, a miłość czasami odnajdzie nas z najmniej spodziewanych miejscach i w najmniej oczekiwanych ludziach. To historia pełna serca i życia. Zabawna historia - okazuje się, że największe piękno jest w rzeczach, których nawet nie oczekujemy i nie możemy zaplanować. Polecam ogromnie!
Emily Henry to amerykańska autorka powieści młodzieżowych oraz takich przeznaczonych tylko dla dorosłych. Kilka jej książek osiągnęło status bestsellerów. Studiowała kreatywne pisanie w Hope College i nieistniejącym już New York Center for Art & Media Studies. Obecnie spędza większość czasu w Cincinnati w Ohio, ale też w sąsiednim stanie, Kentucky. W Polsce znana choćby jako autorka powieści "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" czy "Book Lovers".
Tytuł: Funny Story
Autor: Emily Henry
Tytuł w oryginale: Funny Story
Data premiery: 15 maja 2024
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 432
Ocena: 8/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Poradnia K:
Według mnie to świetna książka! Doskonale się bawiłam i oby tak dalej! Zdecydowanie biorę się za kolejne powieści :D
OdpowiedzUsuń