Czerwiec i początek lipca upłynął mi pod znakiem końca studiów i obrony, a więc nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie, a jednak i tak udało mi się wcisnąć siedem książek i to nawet bardzo udanych. Spośród nich tak naprawdę tylko jedna mnie jako tako zawiodła, a wiele skradło serce. W czerwcu miały również premierę moje trzy wspaniałe patronaty: dwie hokejowe historie "Flirtation or Faceoff" Leah Brunner oraz "Podbój" Elle Kennedy w nowym, pięknym wydaniu, a także emocjonalne zwieńczenie dylogii Letter of Enchantment w "Ruthless Vows" Rebekki Ross.
LATO, KIEDY CIĘ POZNAŁAM - ★★★★☆
Miałam wielkie oczekiwania wobec nowej serii Elizabeth, bo jej poprzednią ("Nie taki diabeł straszny") uwielbiam całym sercem, ale bardzo się zaskoczyłam jej emocjonalnym nakładem. To była prawdopodobnie najcięższa historia, jaką dane mi było czytać w tym roku. Wykończyła mnie mentalnie do tego stopnia, że po jej skończeniu czułam się wrakiem. To jedna z tych powieści, w której myślisz, że nie może być już gorzej, a jednak było. A jednak na swój tragiczny sposób była to też piękna powieść o miłości, dla której jesteśmy w stanie zrobić wszystko - nawet poświęcić własne szczęście.
REPUTACJA NIEGRZECZNEJ DZIEWCZYNY - ★★★★☆
Tej książki początkowo nawet nie miałam w planach czytać. Po pierwszej części serii, w której autorka zdradzała zalążki skomplikowanej i z lekka toksycznej historii bohaterów, obawiałam się zbyt wielu kłótni i ciągłego wracania do toksycznych zachowań. Zamiast tego książka okazała się być wciągającą historią na lato, w której Gen i Evan po paru turbulencjach uczą się, jak porzucić toksyczne wzorce i zbudować coś dojrzalszego, co miałoby szansę przetrwać. Rewelacyjnie się z nimi bawiłam i kibicowałam im do końca.
DONE AND DUSTED - ★★★☆☆
Byłam bardzo podekscytowana tą książką, bo kowbojskie romanse są ostatnio bardzo popularne, ale czegoś mi tutaj niestety zabrakło. Historia sama w sobie była lekka i przyjemna, ale brakowało w niej głębi, dzięki której zapadłaby mi w pamięci na dłużej. Teraz, miesiąc po jej przeczytaniu, niewiele już z niej pamiętam. Dodatkowo sposób, w jaki została napisana (a może przetłumaczona), wprowadzał mnie momentami w straszne zażenowanie. Była to niestety jedna z najsłabszych pozycji w tym miejscu.
THE DIXON RULE - ★★★★★
Kocham, kocham romanse hokejowe Elle Kennedy i już po raz kolejny udowodniła, że jest w nich niezastąpiona. Humor, dużo potyczek słownych, chemia tak gorąca, że aż pali, pikanteria (jedna z lepiej napisanych, mówiąc szczerze), słodycz i HOKEJ. Diana i Shane mnie zaskoczyli, bo początkowo byłam trochę rozczarowana, że drugi tom będzie właśnie o nich, a szybko stali się jedną z moich ulubionych par. Bardzo przypominali mi Deana i Allie z "Podboju" (tylko trochę bardziej złośliwych), a więc jeśli kochacie tamtą parę, to z pewnością pokochacie i tę.
COLLIDE - ★★★☆☆ (i pół)
Po Elle Kennedy sięgnęłam po kolejny hokejowy fenomen TikToka, ale tutaj miałam już niestety parę zastrzeżeń. Historia sama w sobie była naprawdę przyjemna i szybko się przez nią leciało, ale problemem okazała się być główna bohaterka. Summer czasami tak frustrowała mnie swoimi decyzjami i zachowaniem, że skutecznie popsuła mi przyjemność z lektury, która mogła być moim nowym ulubieńcem (bo dla odmiany, Aidan był przecudowny). Książka bardzo przypominała mi inne słynne i moje ulubione hokejowe romanse, ale nie udało jej się ich pobić, ani też wyróżnić czymś szczególnym.
ZŁOWIESZCZY DAR - ★★★★☆ (i pół)
Mając ochotę na odrobinę romantasy sięgnęłam po tę książkę, mając zero pojęcia na temat fabuły i przepadłam. Całkowicie. Nie jest to jakieś high fantasy z bardzo rozbudowanym światem, przy którym można się pogubić, ale to nie oznacza, że nie wciąga. Wręcz przeciwnie, byłam tak zaintrygowana i zaangażowana w tę historię, że nie mogłam się oderwać. Uwielbiam Dantego i Alessę, zarówno jako osobne postacie, jak i jako przyjaciół, a potem także i coś więcej. To bohaterowie wielowarstwowi, ze swoimi obawami i rozterkami, a ja jako czytelniczka tak się zaangażowałam, że nosiły mną emocje. Koniecznie musicie dać jej szansę, bo o tej historii zdecydowanie za mało się u nas mówi.
FUNNY STORY - ★★★★☆ (i pół)
Emily Henry skradła moje serce kolejną już historią. Z absurdalnego połączenia (były chłopak nowej dziewczyny byłego narzeczonego, bo czemuż by nie?) wyszła jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, która wyjawia, że czasami najbardziej niespodziewane rzeczy mogą być najlepsze. Śmiałam się, wzruszałam i zakochiwałam w tych postaciach. Po raz kolejny autorce udało się stworzyć coś, co zmusza do refleksji i zapada w serce.
Poczułam się zachęcona do przeczytania Złowieszczego Daru. Kocham romantasy :D
OdpowiedzUsuń