Wyobraź sobie, że w domu obok ciebie mieszka aktor-celebryta.
Czy nie skusiłaby cię możliwość podglądania seksownego sąsiada?
Ja poczułam się skuszona. I to bardzo.
Ale nawet tak uroczy przystojniak w mgnieniu oka może się okazać totalnym dupkiem i twoim wrogiem numer jeden… Na przykład wtedy, kiedy wpakuje cię do aresztu za stalking.
Po czymś takim nie można się zakochać, nawet jeśli serce i ciało właśnie tego się domagają.
Po prostu nie mogłam mu wybaczyć.
Gdybym jednak puściła w niepamięć to, jak mnie potraktował, kto wie, co mogłoby się między nami wydarzyć…
Ella Maise skradła moje serce lata temu i szybko stała się jedną z tych autorek, której książki mogą mieć wady i niedoskonałości, ale zawsze w jakiś sposób trafiają prosto do mojego serca. W przypadku "To Hate Adam Connor" przemówiła już do mnie sama dedykacja autorki, jej słowa, że napisała tę powieść dla każdego, który w jakimś momencie swojego życia stracił wiarę w to, że jest coś wart. Bo właśnie tym jest dla mnie historia Lucy, Adama i Aidena - małym promyczkiem nadziei, że na każdego z nas czeka nasze własne szczęśliwe zakończenie, bo zasługujemy na to, by znaleźć swój dom, kogoś, z kim będziemy mogli tańczyć bez muzyki, śmiać się i brnąć przez życie, czy to przyjaciół, czy partnera.
Lucy wierzy, że nad jej rodziną wisi klątwa. Kobiety z jej rodu ogółem mają ogromnego pecha i zakochanie się w kimś zawsze kończy się katastrofą. Raz zdarzyło jej się oddać swoje serce innemu, a on je zwrócił w kawałkach i zniknął z jej życia. Teraz jest zdeterminowana już nigdy więcej się nie zakochać i nie popełnić błędów swojej rodziny. Przygodny seks? Jasne. Ale żadnych więcej uczuć. Zmuszona opuścić mieszkanie zamieszkuje ze swoją najlepszą przyjaciółką i jej mężem, który jest słynną gwiazdą filmową. Największym plusem okazuje się być jednak jej nowy sąsiad - Adam Connor, aktor, świeży rozwodnik i samotny ojciec. Lucy i Olive nie potrafią się oprzeć i postanawiają zajrzeć zza płotu w życie tego ekscytującego aktora. W końcu jak często się zdarza, że mieszka się tuż obok jednego z najbardziej atrakcyjnych, rozchwytywanych i samotnych aktorów? Czas jednak pryska, gdy ten sam mężczyzna ją przyłapuje i pakuje do aresztu za stalking. Teraz już w ogóle nie ma mowy o zakochiwaniu się... a może jednak?
Po raz pierwszy czytałam tę historię jakoś dwa lata temu, będąc na fali poznawania całej twórczości Elli Maise i byłam nią zachwycona. I cóż, nawet po latach podtrzymuję moje zdanie, bo ta historia to jedna z najlepszych komedii romantycznych z warstwą emocjonalną, jakie czytałam - być może dlatego, że sama rezonuję z wieloma wątkami, które zostają tu poruszone. Nie tylko zwyczajnie świetnie się bawiłam, śledząc perypetię szalonej Lucy i Adama, który pragnie zdobyć jej serce, ale najbardziej trafiło do mnie to, że sednem tej powieści jest po prostu historia dziewczyny, która uwierzyła, że nie jest warta oszałamiającej miłości prosto z filmów i krok po kroku uczy się oswajać z myślą, że każdy z nas zasługuje na to, aby poczuć się jak główna postać swojej własnej historii.
Przyznaję, sama Lucy jest bardzo specyficzną postacią. Ma lekką obsesję na punkcie seksu, skłonności stalkerskie, plecie co ślina jej na język przyniesie i zdarza jej się zachowywać jak dzieciak. Zresztą, gdy ją poznajemy, spędza tygodnie na obserwowaniu przez płot Adama, co samo w sobie jest szalone (chociaż nie oszukujmy się, kogo nie zaintrygowałaby gwiazda filmowa mieszkająca za płotem naszego domu?). I pewnie znajdą się osoby, którym ta bohaterka wyda się zbyt śmiała, ekscentryczna i głośna, a może nawet infantylna. Bo rzeczywiście dokładnie taka jest - a jednak ja pokochałam ją już w pierwszym tomie (bo dla tych, którzy nie wiedzą, historię Olive i Jasona możecie przeczytać w "Pokochać Jasona"), a w tej części uwielbiam ją jeszcze bardziej. Jest taka inna od typowych, spokojnych bohaterek romansów - Lucy znana jest z tego, że nie ma filtra w ustach i nie daje nikomu sobą pomiatać. Jest też osobą z ogromnym murem wokół własnego serca, który zbudowała w wyniku tego, że zostało złamane już zbyt wiele razy, zarówno przez własną rodzinę, jak i byłego chłopaka.
Adam jest dla niej w moim odczuciu idealny - poukładany facet, który samotnie wychowuje swojego pięcioletniego synka, Aidena (który swoją drogą zyskał całe moje serce, a jego relacja z Lucy była przeurocza), wprowadza pewną równowagę do jej życia. I chociaż ich relacja nie mogłaby się zacząć bardziej katastrofalnie, obserwowanie ich drogi od nieznajomych, do wrogów, do przyjaciół, aż w końcu do miłości, to była przepiękna, pełna emocji i różnych zawiłości droga, od której nie mogłam się oderwać. Adam swoimi czynami i słowami rozłożył mnie na łopatki. Jego miłość do syna była godna podziwu, ale to jego uczucia do Lucy w dalszej części historii kompletnie mnie rozwaliły. Jego gotowość do walki o jej serce, wyrozumiałość i cierpliwość, a dodatkowo jego osobista historia, to wszystko sprawiło, że pokochałam jego postać.
Jeśli macie ochotę na taką lekką historię o gwiazdorze i dziewczynie, która (dosłownie) wpada na jego podwórko, pełną przezabawnych sytuacji, poruszających momentów i solidnej dawki pikantnych scen (które z pewnością wywołają rumieńce na twarzy), to "To Hate Adam Connor" nada się do tego idealnie. Ta historia składa się z tak wielu warstw, pewnych osobistych tragedii i uczuć, że nie sposób się w niej nie zakochać.
Ella Maise to pochodząca ze Szwecji młoda pisarka, która zdobyła już pokaźne grono wiernych czytelników. Tworzy powieści z gatunku literatury kobiecej i obyczajowej. Z lekkością przemyca do swoich historii poczucie humoru i skłaniające do refleksji wypowiedzi, a także rozmaite emocje. Wśród opublikowanych przez nią pozycji znajdują się między innymi “The Hardest Fall” oraz “Marriage for One”.
Tytuł: To Hate Adam Connor
Autor: Ella Maise
Data premiery: 10.01.2024
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Liczba stron: 448
Ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)