środa, 7 sierpnia 2024

K. L. Walther - Lato złamanych zasad



To będzie lato flirtu, zabawy i spełnionych marzeń.
To będzie moje lato. Lato złamanych zasad.

Po tragicznej śmierci siostry Meredith odsunęła się od rodziny i przyjaciół. Półtora roku później pragnie odzyskać stracony czas. Coroczny rodzinny zjazd połączony z weselem kuzynki wydają się idealną okazją do odnowienia zerwanych więzi. Jedną z tradycji jest Gra w Zabójcę, Meredith postanawia wziąć w niej udział, aby uczcić pamięć siostry. Zawiera sojusz z jednym z drużbów, który może by zapewnić sobie zwycięstwo w rywalizacji. W miarę upływu czasu, Meredith zdaje sobie sprawę, że mury, którymi się otoczyła, zaczynają się rozpadać…

Czy wakacyjne szaleństwa sprawią, by w jej życie znowu wkroczyła miłość?


Niektóre książki są wręcz stworzone do ukazania na ekranie i właśnie tę myśl cały czas miałam w głowie, gdy czytałam Lato złamanych zasad. Ależ ta historia była klimatyczna! Tylko to sobie wyobraźcie - wakacje w małym miasteczku na wyspie, przygotowania do wesela, rodzina rozgrywka w Zabójcę, nawiązania do piosenek Taylor Swift, a także niespodziewany sojusz między głównymi bohaterami, który rozwija się w przeuroczy wątek miłosny, który wywołuje motylki w brzuchu. Uwielbiam takie wakacyjne historie, bo mogłabym ich nigdy nie kończyć. A ta trafiła na listę moich nowych ulubieńców, do których z wielką chęcią będę w wakacje powracać.

Meredith wraz z rodziną powracają na wyspę Martha's Vineyard po raz pierwszy od śmierci Claire, siostry Meredith, na zbliżający się ślub jej kuzynki. Niegdyś ich rodzinne zjazdy były tradycją, ale przez żałobę dziewczyna odsunęła od siebie wszystkich, nawet przyjaciół i kuzynów. Co roku organizują także grę w Zabójcę, podczas której wszyscy mają siebie eliminować aż do ostatniej osoby. Aby uhonorować swoją siostrę, Meredith postanawia w tym roku wygrać za wszelką cenę. By tego dokonać zawiera sojusz z Witem - jednym z drużbów, z którym ciągle przecinają się jej drogi. To lato ma pomóc uleczyć jej złamane serce, ale czy uda się to dokonać temu zabawnemu i czarującemu chłopakowi, zanim ich czas dobiegnie końca?

Nigdy dotąd nie miałam okazji czytać książek K. L. Walther, ale już rozumiem, skąd tak dobre opinie na temat jej książek. One są po prostu czarujące. Ciepłe jak wyjęte z pieca bułeczki, otulające serduszko jak najlepszy uścisk od bliskiej osoby. Gdy sięgałam po tę powieść, nawet nie spodziewałam się, że dostanę historię, przy której nie tylko będę się świetnie bawić, ale która też chwyci mnie za serce. Przewijający się motyw żałoby i zdrowienia, a także rodziny, która stara się jakoś pozbierać po stracie, był przepiękny. Myślę, że to właśnie to chwyciło mnie w tej książce najbardziej - rodzina i swego rodzaju swojskość.

Meredith nie radzi sobie po śmierci swojej siostry, przez co przez długi czas unikała najbliższych, poza swoim chłopakiem, ale już dawno temu zaczęło jej to ciążyć. Wiedziała, że ta osoba, którą się stała - trzymająca się kurczowo chłopaka, który porzucił ją przy pierwszej, lepszej okazji, odrzucająca telefony bliskich i odmawiająca spotkań, to nie ona. A ta historia, to lato, ma być jej nowym początkiem, szansą na uzdrowienie i podniesienie się po czymś tak ciężkim. Autorka pięknie ukazuje żałobę tych bohaterów, to, jak cząstki osób, które od nas odchodzą, zostają z nami na zawsze, nawet gdy już ich przy nas nie ma.

Sam wątek miłosny może nie jest najwspanialej poprowadzonym wątkiem miłosnym na świecie, bo cała relacja Meredith i Wita rozwija się stosunkowo szybko - książka trwa dosłownie tydzień - ale ku mojemu zaskoczeniu nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Między Witem i Meredith jest od samego początku jakaś łatwość, nić porozumienia i chemia. Od razu widać, jak świetnie bawią się w swoim towarzystwie i uwielbiałam obserwować, jak się do siebie zbliżają, jednocześnie próbując okiwać całą rodzinę w grze. Uśmiałam się w niebogłosy, tym bardziej, że sam Wit jest wspaniały i naprawdę mogłabym nigdy się z nimi nie rozstawać. Żałuję jedynie, że wszystko trwało tak krótko - nie narzekałabym, mogąc bardziej zagłębić się w ich relację, bo podczas epilogu rozpływało mi się serce (kocham autorów, którzy piszą ciekawe i niekonwencjonalne epilogi!).

Myślę, że Lato złamanych zasad to historia po prostu idealna na lato. Pełna rodzinnych zawirowań emocjonalnych i perypetii bohaterów, które spodobają się zapewne każdemu, niezależnie od wieku. To tak ciepła, chwytająca za serce i rodzinna historia, że pochłania się ją na jednym oddechu. Gdybym mogła, sama chętnie dołączyłabym do ich rozgrywki, bo wydawało się to tak wspaniałą zabawą, krążyć po wyspie, skradać się z przystojnym chłopakiem i po prostu czerpać radość z życia. I błagam, niech ktoś tę książkę zekranizuje - przecież to jest materiał na idealną, wakacyjną komedię romantyczną! I to na dodatek napisana przez Swiftie dla Swifties - na pewno odnajdywanie nawiązań do Taylor sprawi wam największą przyjemność (a jeśli nie jesteście jej fanami to bez obaw, nie rzucają się aż tak w oko i nie ma ich za wiele). Polecam wam tę historię całym serduszkiem.


K. L. WALTHER jest autorką bestsellerowych powieści młodzieżowych i young adult, napisała między innymi: “Lato złamanych zasad", “Spotkajmy się o północy”, w której nie brakuje nawiązań do piosenek Taylor Swift. Dorastała w Pensylwanii. Dużo podróżowała. Ukończyła literaturę angielską na Uniwersytecie Wirginii.


Tytuł: Lato złamanych zasad
Autorka: K. L. Walther
Tytuł w oryginale: The Summer of Broken Rules
Data premiery: 28.06.2023
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 360
Ocena: 9/10


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia