wtorek, 30 listopada 2021

Abby Jimenez - Życie jest zbyt krótkie



Adrian Copeland, zabójczo przystojny prawnik, poznaje youtuberkę Vanessę, gdy którejś nocy, nad ranem, puka do jej drzwi zaniepokojony płaczem noworodka. Okazuje się, że sąsiadka opiekuje się córeczką swojej młodszej siostry (uzależnionej od narkotyków i niezdolnej do opieki nad dzieckiem). Adrianowi udaje się uspokoić małą Grace i dać Vanessie chwilę wytchnienia, a to nocne spotkanie staje się początkiem pięknej… przyjaźni. Przyjaźni i tylko przyjaźni, bo i on, i ona (oboje koło trzydziestki) stanowczo deklarują, że nie umawiają się na randki i nie szukają miłości.

Oboje zresztą mają swoje powody. Adrian jest facetem po przejściach, niedawno przeżył bolesne rozstanie. A Vanessa, przekonana, że cierpi na nieuleczalną chorobę (ALS, stwardnienie zanikowe boczne), nie chce nikogo obciążać swoimi problemami. Prowadzi na youtubie kanał podróżniczy i dzięki temu ma pieniądze nie tylko na utrzymanie najbliższych, ale i na badania nad lekiem na ALS.

Przyjaźń Adriana i Vanessy rozkwita, wspierają się nawzajem i mogą na siebie liczyć w obliczu kolejnych życiowych wyzwań. A że od przyjaźni do zakochania tylko jeden krok, to – mimo wcześniejszych postanowień, że „nigdy” i „wcale” – już wkrótce młodzi dają się porwać fali namiętności.


Abby Jimenez rozkochała mnie w swoim stylu pisania już za sprawą swojego debiutu, którym była książka "To tylko przyjaciel". Druga część serii podobała mi się może odrobinę mniej, ale nawet to nie powstrzymało mnie przed sięgnięciem po trzecią część, a już zwłaszcza, że od tygodni czytam o niej same dobre opinie. I tak jak przeczuwałam - przepadłam kompletnie. Po raz kolejny autorka udowodniła, że jak nikt inny potrafi pisać o ciężkich tematach, o których w tego typu książkach tak naprawdę się nie czyta, sprawiając, że jej słowa docierają do najczulszych stron czytelnika. Poznając historię Vanessy i Adriana moje serce rosło ze szczęścia i płakało z bólu, czasami te dwie rzeczy na raz, bo Jimenez przedstawiła tutaj historię zapadającą w pamięci. Ukazała w przepiękny sposób, jak rzadko ludzie zatrzymują się, aby docenić swoje krótkie życie - jak łatwo zapominają, że może nam  zostać w okrutny sposób odebrane. Ta historia zapadła w moje serce i bez dwóch zdań trafi na listę najlepszych powieści tego roku.

Bo wirowała porwana przez tornado i uspokajała się tylko, kiedy była ze mną.
I nagle to do mnie dotarło.
Byłem dla niej stworzony. Właśnie ja. (...)
To był przywilej, którego nie mogłem zlekceważyć, Zaszczyt, że jestem tym, do którego ona biegnie, gdy chce, by ktoś ją złapał. Jakimś cudem, wskutek topograficznego zbiegu okoliczności, to właśnie ja poznałem Vanessę i stałem się dla niej kimś ważnym,
I skłamałbym, gdybym powiedział, że bycie dla niej kimś ważnym nie stało się nagle sensem mojego życia.

Vanessa i Adrian od kilku miesięcy mieszkają obok siebie, jednak do tej pory ich drogi ani razu się nie przecięły. Połączy ich jedna wspólna noc - i to wcale nie noc pełna przyjemności - a raczej wypełniona przeraźliwie głośnym płaczem dziecka. Vanessa, dwudziestokilkuletnia YouTuberka-podróżniczka, nigdy nie spodziewała się, że z dnia na dzień spadnie na nią obowiązek opieki nad noworodkiem. Gdy jej uzależniona od narkotyków nastoletnia siostra podrzuca jej swoją córeczkę i znika, kobieta stara się zrobić wszystko co w jej mocy, aby się nią zaopiekować. Jednak kiedy spędza pół nocy próbując uspokoić małą Grace, zaczyna kwestionować wszelkie swoje umiejętności. Wtedy z pomocą przychodzi jej przystojny sąsiad. Adrian puka do drzwi Vanessy gotowy pomóc przy opiece nad dziewczynką. Jedna sytuacja prowadzi do drugiej, a Vanessa i Adrian coraz bardziej się ze sobą zaprzyjaźniają. Błyskawicznie odnajdują nić porozumienia, uwielbiają spędzać ze sobą czas, a zakochanie się w sobie to najprostsza rzecz na świecie. Problemem jest tylko jedno - Vanessa nie może sobie pozwolić na związek. Nie może się przywiązać do malutkiej Grace i tej małej rodzinki, którą mogłaby stworzyć razem z Adrianem. Nad jej życiem wisi klątwa swojej rodziny, w postaci możliwie wadliwego genu choroby ALS, przez którą prawdopodobnie nie dożyje do trzydziestki - tak jak większość kobiet w jej rodzinie. Jak mogłaby pozwolić komukolwiek wejść z nią w związek ze świadomością, że wkrótce może umrzeć?

Schroniła się w moich ramionach, jakby to była jedyna bezpieczna przystań na całym świecie - a ja chciałem być dla niej taką przystanią. Uświadomiłem sobie dzisiaj, że zawsze chciałem być dla niej wsparciem. Szukałem okazji, żeby móc coś dla niej zrobić. Marzyłem o tym. Obserwowałem ją i czekałem na moment, kiedy będzie mnie potrzebowała, żebym mógł ją pochwycić w ramiona. Patrzyłem, jak wodzi wokół swoimi pięknymi oczami i jej spojrzenie zatrzymuje się na mnie - znak, że mam ją wyrwać z wirującego tornada i uspokoić.

Wiecie co jest najzabawniejsze? Że ja unikam książek z wątkiem choroby jak ognia. A już zwłaszcza jeśli jestem świadoma, że główna bohaterka może umrzeć, bo czytamy o tym na okładce. Ale nikomu nie ufam w tej kwestii bardziej, niż Abby Jimenez, bo wiem, że autorka dostarczy mi mnóstwo emocji i nietuzinkową historię, o której już nigdy nie zapomnę. I właśnie tak było w przypadku tej książki. Nie dostajemy tu przytłaczającej, tragicznej otoczki wokół śmierci (bo przecież jest to oczywiste), ckliwych pożegnań i oczywistego cierpienia. I oczywiście nie zdradzę wam końcówki tej historii, warto jednak zaznaczyć, że "Życie jest zbyt krótkie" to przede wszystkim historia, która na pierwszym miejscu stawia życie. Nawet w obliczu potencjalnej choroby, która może doprowadzić do śmierci. Vanessa jest tak niesamowicie pozytywną bohaterką, a jej historia była inspiracją dla mnie samej. Jako popularna YouTuberka nie kryje się z tym, że może zachorować na śmiertelną chorobę, na którą od lat umierały kobiety w jej rodzinie. Zamiast tego korzysta z życia najlepiej jak może, podróżuje po świecie, zbiera doświadczenia i nagrywa filmy, a dochód z nich przeznacza na leczenie choroby ALS. Nie załamuje się nawet wtedy, gdy zaczyna dostrzegać u siebie pierwsze potencjalne objawy. Już lata temu postanowiła, że nie pozwoli na to, aby choroba odebrała jej chociażby minutę więcej życia. Nie pozwoli na to, aby swoje ostatnie chwile spędziła przywiązana do łóżka, niezdolna do niczego.

- Chciałem cię pocałować niemal codziennie od dnia, w którym cię poznałem.

Opieka nad Grace, córeczką jej siostry, która walczy z nałogiem, odrobinę komplikuje jej plany, ale kobieta stara się jak może, aby o nią zadbać. Nawet jeśli wie, że w końcu będzie musiała odnaleźć swoją siostrę albo oddać Grace do rodziny zastępczej, która zaopiekuje się nią, gdy jej zabraknie. Nie mogłam wyjść z podziwu, że ta kobieta brnęła przez życie z niewyobrażalną i inspirującą siłą, podczas gdy większość ludzi na jej miejscu prawdopodobnie by się załamała. Wyobrażacie sobie żyć ze świadomością, że być może nosicie w sobie gen śmiertelnej choroby i wasze dni mogą być policzone? Jej pozytywizm zarażał mnie na każdym kroku i najzwyczajniej w świecie ją podziwiałam. Jej pozytywizm nie wynika też z naiwności, czy ignorancji - jest wiele sytuacji, kiedy dostrzegamy trudniejsze momenty, a nawet małe załamania, które są przecież najnormalniejszą reakcją. On wynika z tego, że ta bohaterka wybiera radość ponad smutek i chyba każdy z nas mógłby się od niej tego czasami pouczyć.

- Niech to będzie najwspanialszy okres naszego życia. Żyjmy codziennie tak, jakby to miał być twój ostatni dzień.
- A jeśli któryś z nich naprawdę będzie ostatni?
- Jesteś moją bratnią duszą. Odnajdę cię w przyszłym życiu. Tak jak odnalazłem cię w tym.

Uwielbiam to, jak różny pod tym względem jest Adrian. Jako poukładany prawnik, który zawsze przestrzega zasad, żyje według schematów i planu, a już zwłaszcza nie lubi spontaniczności, jest zupełnym przeciwieństwem Vanessy. Gdy go poznajemy jest zupełnie inną osobą, niż tą, którą staje się pod wpływem przyjaźni z naszą główną bohaterką i to była przeurocza zmiana - zobaczyć ile radości i lekkości budzi w nim przebywanie w towarzystwie Vanessy i Grace. Jak wychodzi poza swoją strefę komfortu, nie tyle dla nich, co nawet dla samego siebie, bo relacja z Vanessą pomaga mu dostrzec pewne rzeczy, których do tej pory nawet nie zauważał. Poza tym moje serce puchło z miłości do całej tej trójki, bo to jedna z najsłodszych małych rodzin, o jakich miałam szansę przeczytać. Kto powiedział, że rodzinę muszą łączyć więzi krwi? Połączyła ich najczystsza miłość, najpiękniejsza jej forma, a ja czytałam tę historię z bolącym sercem, błagając autorkę o szczęśliwe zakończenie.

Śmiałem się tak, że aż bolał mnie brzuch, dostrzegałem piękno wokół mnie i zdumiewałem się, że w ogóle przestałem je widzieć. Miałem poczucie, że byłem na wpół martwy i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, snułem się przez życie otumaniony, dopóki Vanessa mnie nie obudziła.

Przygotujcie się na to, że czytając "Życie jest zbyt krótkie" w jednym momencie będziecie płakać ze śmiechu po to, aby za chwilę po policzkach ciekły wam łzy. Ale uwierzcie mi, warto przejść przez ten rollercoaster emocji, bo to jedna z najbardziej inspirujących i najpiękniejszych historii, jakie miałam szansę przeczytać w tym roku. Jedna z tych, która pomagają dostrzec świat odrobinę inaczej i docenić to, co mamy. Poza tym nie obawiajcie się smutku, czy cierpienia, ponieważ chociaż jest on tutaj obecny, to historia Vanessy i Adriana tylko udowadnia, że smutek to jedynie część naszego życia, a naszym zadaniem jest nauczyć się wybierać szczęście i nie patrzeć w stronę słońca. Przy tej książce, pomimo smutnych momentów, serce puchło mi z radości i miłości, a uśmiech nie schodził z twarzy. Zakochałam się w Adrianie, Vanessie i Grace równie mocno, jak swego czasu zakochałam się w Joshu i Kristen. Teraz mogę napisać tylko tyle, że musicie koniecznie przeczytać tę książkę. A ja już wyczekuje kolejnej!

Abby Jimenez, autorka, to początkująca amerykańska pisarka, która zasłynęła dzięki publikacjom z takich gatunków literackich jak: literatura kobieca, romans, literatura erotyczna oraz literatura obyczajowa. Może się poszczycić tytułem bestsellerowej autorki USA Today. Założycielka własnej piekarni Nadia Cakes, która spotkała się z wyjątkowo ciepłym odbiorem. Ma sklepy na terenie dwóch stanów i wypieka babeczki sławne na cały świat. Teraz skutecznie podbija branżę wydawniczą. Jest domatorką, największą przyjemność sprawia jej relaks w towarzystwie psa, z dobą książką i kawą. Mieszka w Minnesocie.


Tytuł: Życie jest zbyt krótkie
Autor: Abby Jimenez
Tytuł w oryginale: Life's Too Short
Seria: The Friend Zone. Tom 3
Data premiery: 10 listopada 2021
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 400
Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza :)




1 komentarz:

  1. Pani Weroniko, dobra recenzja, ale mam parę uwag:
    - ,,brnęła przez życie z niewyobrażalną i inspirującą siłą" - czasownik brnąć sugeruje, że robi się coś z trudem, mozolnie, z trudnością (np. brnęła przez śnieg, z trudem unosząc nogi), w tym przypadku lepiej byłoby: ,,szła przez życie"
    - pozytywizm to nie optymizm, nie stosuje się zamiennie tych dwóch sformułowań. Pozytywizm, jak zapewne Pani wie, to kierunek filozoficzno-literacki, optymizm zaś to postawa życiowa, cecha charakteru. Można się domyślić, że chodziło Pani o optymizm, bycie optymistą, ale bycie pozytywistą nie jest jednoznaczne z byciem optymistą, a pozytywny (np. pozytywne człowiek, w potocznym rozumieniu sympatyczny człowiek) czy pozytywistyczny nie równa się optymistycznemu. Sugerowałabym także: Jej optymizm udzielał mi się zamiast zarażał.
    - ,,wybierać szczęście i nie patrzeć w stronę słońca" - chyba właśnie PATRZEĆ w stronę słońca?
    - najczulsze strony czytelnika - to nie brzmi zbyt dobrze, raczej najczulsze punkty, wrażliwe punkty lub po prostu: autorka potrafi poruszyć czytelnika, jego wrażliwość itd.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia