środa, 6 września 2023

Ashley Herring Blake - Delilah Green ma to gdzieś



Delilah Green przysięgła sobie, że nigdy nie wróci do Bright Falls – nie czekało tam na nią nic poza wspomnieniami samotnego dzieciństwa. Jej życie to Nowy Jork i kariera fotograficzna, która w końcu nabiera rozpędu, a jej łóżko nigdy nie jest puste. Jasne, każdej nocy to inna kobieta, ale właśnie to jej odpowiada.

Kiedy macocha przekonuje ją do fotografowania ślubu Astrid, jej przyrodniej siostry, Delilah wraca do Bright Falls. Planuje zostać tam najkrócej, jak się da. Lecz gdy na jej drodze staje Claire Sutherland, jedna z przyjaciółek Astrid, uznaje, że czas w Bright Falls może przynieść jej trochę rozrywki i przy okazji pozwoli wyrównać rachunki…

Claire Sutherland samodzielnie wychowuje jedenastoletnią córkę, użera się ze swoim nieodpowiedzialnym ex i prowadzi księgarnię, ceniąc nad wszystko życie bez niespodzianek – takich, jak na przykład Delilah Green. Ale to się może zmienić…

Chociaż znają się od lat, tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą, więc Delilah budzi w Claire strach, bo potrafi ją rozgrywać, jakby miała w ręku instrukcję obsługi…


Zawsze z wielką chęcią sięgam po romanse w/w, zwłaszcza że niestety nie ma ich za wiele na naszym polskim rynku wydawniczym. Opis tej książki naprawdę zapowiadał się obiecująco - małe miasteczko, wytatuowana fotografka, która wcale nie chce tu przebywać i samotna matka, która tak się składa, jest jednocześnie najlepszą przyjaciółką siostry głównej bohaterki... a jednak, chociaż zapowiadało się wyśmienicie, nie pokochałam tej książki tak, jak miałam nadzieję ją pokochać. Cały czas czułam, że czegoś mi brakowało i historia była tylko okej - nie zła, ale też nie wyśmienita. Co jest rozczarowujące, bo naprawdę pokładałam w niej wielkie nadzieje.

Nasza tytułowa bohaterka, Delilah Green, nigdy nie planowała powracać do rodzinnego miasteczka Bright Falls na dłużej, niż to konieczne. To miejsce kojarzy jej się jedynie z utratą ojca i samotnością, jaką czuła, żyjąc ze swoją macochą i przyrodnią siostrą - z rodziną, do której nigdy nie pasowała. A jednak zbliża się ślub jej siostry Astrid, na którym ma być fotografką i chociaż wcale nie ma ochoty brać udziału w żadnych przedweselnych wydarzeniach, mogłaby skorzystać z hojnego przypływu gotówki, jaką jej zaproponowano. Wtedy jednak na scenę wchodzi Claire - najlepsza przyjaciółka jej siostry, która nie rozpoznając z kim ma do czynienia, podbija do niej w barze. Claire samotnie wychowuje jedenastoletnią córkę, jednocześnie próbując dogadać się ze swoim nieodpowiedzialnym byłym, który ponownie pojawił się w ich życiu, nie ma więc czasu na randki. A jednak brakuje jej bliskości z drugą osobą, więc gdy przyjaciółka namawia ją, by zdobyła czyjś numer, postanawia spróbować... podrywając ostatnią osobę, którą powinna. Chociaż Delilah i Claire znają się z dzieciństwa, nigdy tak naprawdę nie było im po drodze. Teraz też nie powinno, a jednak pojawia się między nimi niespodziewana iskra, która może wprowadzić trochę zamieszania do weselnych przygotowań...

Romanse napisane w trzeciej osobie prawie zawsze przysparzają mi wiele problemów, bo choćbym bardzo chciała, nie potrafię się zaangażować emocjonalnie w historię bohaterów. I to był niestety mój główny problem z tą książką - cały czas czułam ten niewidzialny mur pomiędzy mną, a tym, o czym czytałam i chociażbym nie wiadomo jak się starała, czułam się oderwana od wydarzeń i bohaterów. Problemem może być też sam sposób pisania autorki, jej tendencja do strasznie długich monologów, które wręcz za bardzo wszystko próbują wyjaśnić i rozwinąć, i które przewijają się kilkukrotnie, aż czasami miałam dość czytania tych samych przemyśleń bohaterek, jakby nie dotarło to do mnie za pierwszym razem. I nie wiem już czy to właśnie to było powodem, dlaczego trochę męczyłam tę książkę, czy może rzeczywiście czegoś tu zabrakło. Historia Delilah i Claire, chociaż miała predyspozycje do bycia czymś świetnym, niestety wypadła dość płasko. Być może przez to, że przez większość czasu nie wyczuwałam między nimi niczego poza zwykłym zainteresowaniem seksualnym, a być może dlatego, że nie było między nimi żadnej chemii. Gdyby ktoś mnie zapytał co połączyło ze sobą bohaterki poza seksem, zapewne nie potrafiłabym odpowiedzieć. 

Delilah jest interesującą postacią, bo przez większość czasu nie wiedziałam co o niej sądzić. To nie jest taka typowa bohaterka, którą natychmiastowo obdarzamy miłością i jej kibicujemy - jest trochę egoistyczna, sarkastyczna i swoim zachowaniem daje znać wszystkim wokół, że nic poza nią jej nie obchodzi (a ja dopiero teraz zauważyłam, że w sumie mogłam się tego spodziewać po tytule). Ale całe szczęście, im brniemy dalej, tym więcej jej warstw odkrywamy. Szczerze powiedziawszy, chyba to właśnie jej relacja z rodziną i uczucia, jakie budzi w niej miasteczko, interesowały mnie w tej historii najbardziej. Pośród całych tych zawirowań związanych ze ślubem jej siostry, Astrid, z prawdopodobnie największym białym dupkiem wśród hetero mężczyzn, mamy szansę odkryć jak wiele skrytych uczuć nosi w sobie zarówno Delilah, jak i jej siostra, aż od czasów dzieciństwa. Zarówno tych związanych ze śmiercią taty Delilah, jak i wszystkiego potem - lata nieporozumień, niewypowiedzianych słów i braku jakiejkolwiek komunikacji, gdy każda z nich nosiła w sobie urazę za sytuacje, których nigdy nie próbowały zrozumieć.

Cała reszta bohaterów natomiast wypadła bardzo kartonowo. Wręcz jakby przypisano im bardzo stereotypowe łatki i nic poza nimi nie dostajemy. I zapewne mój problem z narracją tutaj nie pomógł, ale chociażbym chciała, tak naprawdę żadna z tych postaci nie zrobiła na mnie wrażenia, tym bardziej, że jak na osoby, które zbliżają się trzydziestki (albo są po?), większość z nich zachowywała się gorzej jak dzieci z podstawówki. Dziwne gierki, krążenie wokół ważnych tematów, nie wspominając o tym, że Iris, Delilah i Claire wolały robić żarty narzeczonemu Astrid, niż z nią szczerze porozmawiać, że martwią się, że wychodzi za takiego dupka. Autorka nie przedstawiła zbyt pochlebnego i interesującego obrazu drugoplanowych postaci, abym była zainteresowana ich książkami.

Jedyne, co naprawdę mi się podobało i za co bardzo tę książkę cenię, jest sposób, w jaki przedstawia ona osoby queer. Seksualność Claire i Delilah jest ich częścią, a nie cechą charakteru - wpływa na to, jak postrzegają siebie i rzeczywistość wokół, jest przedstawiona bardzo naturalnie i w sposób, który z pewnością pozwoli wielu czytelnikom się z nimi utożsamić. Było tak wiele momentów, które pozwoliły mi zajrzeć w ich umysł, w tę rzeczywistość bycia osobą queer w świecie, w którym bycie hetero jest uznawane za normę i wręcz narzucane każdemu - jak chociażby w scenie w barze, gdy do Delilah podbija facet, a ona martwi się, że będzie musiała zrobić coming out przed nieznajomą osobą, bo inaczej się od niej nie odczepi. Chociażby z powodu tak ważnych momentów w tej książce naprawdę żałuję, że jej bardziej nie pokochałam. Mam ogromną nadzieję, że jeśli macie w planach tę książkę, spodoba wam się ona bardziej, niż mi. 


Ashley Herring Blake jest wielokrotnie nagradzaną pisarką i nauczycielką. Jest autorką sześciu powieści young adult, a także romansu dla dorosłych „Delilah Green ma to gdzieś”. Uwielbia kawę, koty, melancholijne piosenki i wesołe książki. Można ją znaleźć na Twitterze i Instagramie pod nazwą @ashleyhblake oraz w Internecie pod adresem www.ashleyherringblake.com. Mieszka wraz z rodziną na bardzo małej wyspie u wybrzeży Georgii.


Tytuł: Delilah Green ma to gdzieś
Autorka: Ashley Herring Green
Data premiery: 14.06.2023
Wydawnictwo: Must Read
Liczba stron: 416
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Must Read:


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia