środa, 5 stycznia 2022

10 największych rozczarowań książkowych 2021 roku


2021 rok pod względem czytelniczym był dla mnie jednym z najbardziej udanych lat odkąd w ogóle zaczęłam czytać, bo wreszcie nauczyłam się sięgać tylko po te książki, które mnie naprawdę interesują, a nie po to, aby nabijać sobie numerki. Naprawdę poznałam swój gust czytelniczy i dzięki temu, że wiem co mnie cieszy, a co irytuje, większość książek, które przeczytałam, mogłabym uznać za bardzo dobre albo nawet ulubione. Niestety zdarzyło się też kilka wtop i w dzisiejszym poście właśnie o nich chciałabym porozmawiać. Zanim jednak do nich przejdę, pragnę zaznaczyć, że to tylko i wyłącznie moja opinia, oparta na tym co lubię, jakie wątki mnie męczą i psują radość z lektury, więc oczywiście każdemu innemu czytelnikowi książki mogą się spodobać i nie ma w tym nic złego. 

Rachel Winters - Co powiesz na spotkanie?


Ta książka była jednym z moich pierwszych rozczarowań 2021, ponieważ okazała się być czymś zupełnie innym, niż się spodziewałam. Musiałam się zmuszać, żeby dobrnąć do końca, bo irytowała mnie dosłownie każda postać z główną bohaterką na czele (swoją drogą, muszę się nauczyć robić DNFy książek, bo potem męczę takie potworki i tracę cenny czas). A co najgorsze? Mamy tutaj trójkąt miłosny. Najbardziej niedorzeczny, bezsensowny, bo do tej pory nie rozumiem jednej z tych relacji, ale jest. A ja od trójkątów miłosnych trzymam się z daleka na kilometr i gdybym wiedziała, że jeszcze on się tam znajdzie, trzymałabym się od tej książki z daleka. Jeden z jej obiektów miłosnych to definicja mizoginistycznego dupka i nawet teraz nie rozumiem co bohaterka w nim widziała i czy my mieliśmy jakoś polecieć na jego arogancję, bo mnie wstrząsa na samą myśl. Komedia romantyczna, która nie była ani śmieszna, ani romantyczna.

Napisać komedię romantyczną w dzisiejszym świecie to prawdziwe wyzwanie!

Bo przecież wszystkie romantyczne historie wymyślono w latach 90…

I czy dzisiaj ktoś jeszcze potrzebuje się wzruszać…?

Evie jest przekonana, że tak! Ezra jest przekonany, że nie.

I mają problem, bo on musi napisać scenariusz komedii romantycznej, chociaż bardzo tego nie chce. A jej przyszłość zależy od tego, czy jemu się uda.

Evie nie zamierza siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż Ezra prześle jej szefowi gotowy tekst. O nie – to mogłoby się nigdy nie wydarzyć. Zamiast tego proponuje układ – ona będzie mu dostarczać zabawnych inspiracji i udowodni, że w prawdziwym życiu można zakochać się jak w filmie, a on będzie pisał.

I choć Evie nie wierzy w „długo i szczęśliwie” z ukochanym, zrobi wszystko, by zachować pracę… Nawet jeżeli miałaby odgrywać kultowe sceny z komedii romantycznych w nieskończoność. Wylać w barze sok na uroczego nieznajomego? Żaden problem. Zostawić swój numer w książkach porozrzucanych po całym Londynie, żeby sprawdzić, kto zadzwoni? Robi się. Z pomocą zaufanych przyjaciół oraz Bena i Anette, ojca i córki, których nieustannie przypadkowo spotyka, Evie zrobi wszystko, aby poznać mężczyznę jak z prawdziwego romansu.

Ale czy można naprawdę się zakochać, jeśli myśli się tylko o pracy? Może w życiu jest jednak miejsce na odrobinę magii jak z filmu…?


Corinne Michaels - Zawalcz o mnie


Wspomnienie tutaj o książce jednej z moich ukochanych autorek na całym świecie łamie mi serce, ale nie byłabym sobą, gdybym ją pominęła, ponieważ "Zawalcz o mnie" to prawdopodobnie największe rozczarowanie zeszłego roku. Chyba nigdy bym się nie spodziewała, że mogę tak znienawidzić bohatera stworzonego przez autorkę, która stworzyła tak wiele moich ukochanych postaci. Całkowicie straciłam cierpliwość do Declana, który zachowywał się jak samolubny hipokryta i tchórz, a za każdym razem kiedy Sydney za nim latała, chociaż traktował ją okropnie, rwałam sobie włosy z głowy. Rzadko kiedy zdarza mi się, żebym tak znienawidziła jakąś parę książkową, ale ta dwójka poradziła sobie z tym idealnie. Ta książka to był kolejny przykład tego, że dostaliśmy coś zupełnie innego, niż można się było spodziewać po opisie.

Declan Arrowood, najstarszy z czterech braci, odnoszący sukcesy biznesmen z Nowego Jorku, po śmierci znienawidzonego ojca na co najmniej pół roku zmuszony jest przeprowadzić się do Sugarloaf, niewielkiej miejscowości w Pensylwanii, w której wspólnie z braćmi się wychowywał. Taki warunek musi spełnić każdy z braci, żeby odziedziczyć spadek po ojcu. Powrót w rodzinne strony wiąże się niestety z bolesnymi wspomnieniami. To właśnie tutaj mieszka młodzieńcza miłość Declana, Sydney Hastings, która po ukończeniu prawa zatrudniła się w miejscowej kancelarii.

Związek Declana i Sydney miał być bajkową historią z gatunku tych, które kończą słowa: „i żyli długo i szczęśliwie”. Zakochani do nieprzytomności obiecywali sobie dozgonną miłość, a potem on niespodziewanie ją porzucił. Bez słowa wyjaśnienia zniknął z miasta i z jej życia.

Teraz, blisko dziesięć lat później, powraca i nie może przestać myśleć o dawnej ukochanej. Wie, że odchodząc, złamał jej serce. Jednak uczucia są silniejsze od rozsądku. Sydney również uważa, że Declan nie zasługuje na drugą szansę, ale nie potrafi bez niego żyć. Zwłaszcza że on znów jest tak blisko. Jeśli po tym wszystkim, przez co przeszli, mają być razem, Declan będzie musiał udowodnić, że mu na niej zależy.

Czy można zaufać komuś, kto wcześniej tak bardzo zranił? Czy młodzieńcza miłość ma szansę przetrwać w dorosłym życiu? A wreszcie – czy historia Declana i Sydney może zakończyć się happy endem?


Mhairi McFarlane - Miłość na później


Ta książka była dla mnie rozczarowaniem, ponieważ sięgnęłam po nią ze względu na wątek udawanego związku. Spodziewałam się lekkiej komedii romantycznej, a dostałam 600 stron nudnej historii o byłym chłopaku głównej bohaterki, gdzie sam romans zaczął się rozwijać praktycznie pod koniec. Fabuła tej książki rozwijała się strasznie powoli i skupiała się na rzeczach, które niezbyt mnie interesowały, dlatego bardzo się rozczarowałam,

Jeśli udawanie miłości jest aż tak łatwe... skąd wiadomo, kiedy jest ta prawdziwa?

Gdy jej partner od ponad dekady nagle z nią zrywa, Laurie jest wstrząśnięta – nie tylko dlatego, że pracują w tej samej kancelarii prawniczej, więc musi codziennie go widywać. Jej dotychczas idealne życie rozsypuje się na kawałki, a myśl o powrocie do randkowania w epoce Tindera napawa Laurie autentycznym przerażeniem. Kiedy wiadomość o ciąży nowej partnerki jej byłego lotem błyskawicy rozchodzi się po kancelarii, dziewczyna stwierdza, że tego już za wiele; nie pozwoli się tak upokarzać. I wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze słynnym na całą kancelarię playboyem otwiera przed nią nowe możliwości.

Jamie Carter nie wierzy w miłość, ale potrzebuje uczciwej, poważnej dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na szefostwie. Laurie pragnie, by nowy seksowny mężczyzna dostarczył innego tematu do plotek w kancelarii. Propozycja idealna: rozgrywany w mediach społecznościowych romans na niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i ustaloną konkretną datą zakończenia.

Zemsta będzie słodka...


Samantha Young - To, co najcenniejsze


Rany, czytanie tej książki to było istne piekło. I znowu piszę to z bólem serca, ponieważ ogółem twórczość Samanthy Young bardzo lubię. Rwałam sobie włosy z głowy, z dziesięć razy kontemplowałam czy jej po prostu nie rzucić i chyba nigdy nie błagałam losu tak mocno, aby główni bohaterowie jakiejś książki rozjechali się na dwa końce świata i w końcu przestali się zachowywać jakby grali w cyrku. Co gorsze, historia Emery i Jacka ciągnie się dobre 9 lat, w trakcie których ciągle dzieje się coś, przez co nienawidziłam ich razem jeszcze bardziej. Zwłaszcza decyzje głównego bohatera budziły we mnie niesmak i nienawiść. Nie potrafiłam się dobrze bawić na tej książce.

Dziewięć lat temu Emery Saunders porzuciła wygodne, ale puste i samotne życie miliarderki i przeniosła się do Hartwell, uroczego nadmorskiego miasteczka, gdzie otworzyła księgarnio-kawiarnię. I choć wreszcie mogła żyć, jak chciała, bolesna przeszłość sprawiła, że Emery nie mogła znaleźć sobie miejsca wśród lokalnej społeczności. Z biegiem czasu zyskała przyjaciół, ale dla większości mieszkańców pozostała zagadką.

Dziewięć lat temu był jednak ktoś, kto wreszcie zdobył zaufanie Emery. A potem je zdradził. Raz po raz.

Fani serii Hart’s Boardwalk długo czekali na tę historię – i się nie zawiodą. Pełna pasji opowieść o zaufaniu i odkupieniu.

Jack Devlin wiedział, że Emery to miłość jego życia, gdy tylko ją zobaczył. Ale kiedy wydawało się, że zmierzają w dobrym kierunku, los z nich zadrwił. Jack nie miał wyboru: by chronić tych, na których mu zależało, musiał trzymać się od nich z daleka. Nawet jeśli to oznaczało, że złamie Emery serce.

Teraz Jack chce za wszelką cenę odkupić swoje błędy. Tyle że Emery nie potrafi już mu zaufać. Jack ma ostatnią szansę, by przekonać ją, że to, co ich łączy, jest godne miłosnej legendy Hart’s Boardwalk.


Kennedy Fox - Ten, którego pragnę


"Ten, którego pragnę" to nie jest najgorsza książka z tej listy, ale przede wszystkim była dla mnie strasznie mdła i nie zapadająca w pamięć. Gdyby nie moja opinia do której mogę teraz wrócić, pewnie nawet nie wiedziałabym o czym ona była. Bohaterowie byli płytcy, chemia między nimi nie istniała i była to chyba najsłabsza historia z wątkiem hate-love, jaką czytałam w zeszłym roku. Mogłabym tutaj wrzucić również drugi tom - "Ten, którego szukam", bo historia była w sumie taka sama.

Evan Bishop jest przystojnym lekarzem.

Bezkompromisowym, ponurym, profesjonalnym.

Zamiast zostać i pracować na rodzinnym ranczu, Evan złamał schemat i został lekarzem na oddziale ratunkowym. Dobrze sobie radzi w życiu, inteligentny, szarmancki południowiec, dla kobiet jest niedostępny. Randkowanie nigdy nie było jego priorytetem, a tragiczna przeszłość sprawiła, że woli trzymać się od kobiet na dystans. Jednak pewnej nocy postanawia zaszaleć i zapisać swoją kartkę w księdze związków braci Bishop. Decyduje się na niezobowiązującą przygodę z tajemniczą dziewczyną, której ma nigdy więcej nie zobaczyć, co zdaje się idealnym rozwiązaniem dla tego samozwańczego singla.

Emily Bell jest dziewczyną z miasta, zdeterminowaną by uciec od rodziny i przeszłości. Chce zacząć wszystko od nowa i wyrobić sobie nazwisko w środowisku medycznym. Żadnych jednonocnych numerków i randek z kolegami z pracy – to jej nowe motto po tym, jak niejednokrotnie sparzyła się w przeszłości. Kiedy zgadza się iść na wesele jako osoba towarzysząca, wkrótce zostaje na nim sama, na szczęście nie na długo. Południowy urok, niesforne blond włosy i nieodparty seksapil pana Przystojniaka są dla niej nie lada pokusą. Emily postanawia zapomnieć o swoich postanowieniach na tę jedną noc.

W końcu niektóre zasady są po to, żeby je łamać.

Oboje chcą tego samego – jednej namiętnej nocy, by później rozejść się każde w swoją stronę. Żadnego przytulania. Żadnych telefonów następnego dnia. Żadnych niezręcznych pożegnań. Niestety życie ma wobec nich inne plany. Jeden z nich stanie się dla nich oczywisty, gdy w poniedziałek rano stawią się do pracy.


A. L. Jackson - Pocałunek gwiazdy


Ta książka to kolejny przykład tego, że spodziewałam się czegoś innego, niż dostałam. I chociaż ogólnie książka nie była najgorsza, bo zaintrygowali mnie bohaterowie, tak koniec końców nie bawiłam się na niej najlepiej. Może dlatego, że oczekiwałam historii o muzyce, a dostałam niemalże romans mafijny, za którymi nie przepadam. Nie trafiła w mój gust.



Samotna matka. Zdolny perkusista rockowej kapeli z trudną przeszłością. Teoretycznie ich ścieżki nigdy nie powinny się przeciąć. Wszystko zmienia się, gdy straszliwa zbrodnia wstrząsa życiem Mii West. Kobieta przystaje na propozycję swojego brata-rockmana, by lato spędzić w jego willi w Savannah i tam powoli dochodzić do siebie. Nie ona jedna korzysta z jego gościny – na miejscu poznaje zabójczo przystojnego, ponurego perkusistę. Mrok, którym emanuje, przyciąga. Jego spojrzenia nie sposób zapomnieć. Mia wie, że ten facet to same kłopoty. W życiu Leifa Godwina liczą się dwie rzeczy: kapela, w której gra, o nazwie Carolina George, oraz szukanie zemsty za krzywdę, która go kiedyś spotkała. W tym równaniu nigdy nie było miejsca na Mię. Jej oczy rzucają czar. Jej ciało to wieczna pokusa. Kiedy jej dotknie, popełni grzech. Czy miłość, która ich połączy, przyniesie im zgubę?




Ella Fields - Słodko-gorzka


Jednym z moich największych problemów w romansach jest brak komunikacji, zwłaszcza taki, który ciągnie się przez całą książkę i dokładnie dlatego "Słodko-gorzka" nie przypadła mi do gustu. Główni bohaterowie praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawiali i szybko stało się to męczące, a na dodatek miłość wzięła się znikąd, bo autorka w ogóle ich związku nie rozwinęła. Bohaterowie się wykorzystywali, odpychali, aby potem w milczeniu cierpieć przez problemy, które sami między sobą wytworzyli.


Kiedy kogoś pokochasz, zapraszasz do siebie też jego demony.

Toby zawsze wydawał się trochę inny niż reszta jego kolegów. Bywały dni, kiedy wypowiadał zaledwie dwa słowa, innym razem nawijał jak katarynka. Działał w dwóch trybach i nigdy nie było wiadomo, kiedy zwolni, a kiedy przyspieszy. Jego mózgiem rządziły nieznane nikomu prawa.

Toby stanowił dla Pippy zagadkę. Zanim udało jej się ją rozwiązać, było już za późno. Pippa zakochała się w tym mrocznym, pełnym tajemnic futboliście. Wiedziała, że nie może go naprawić, ale pragnęła go tak bardzo… Każdego pojedynczego, uszkodzonego kawałeczka. Wiedziała, że walka o normalność będzie trudna, ale była gotowa zmierzyć się z ciemną stroną Toby’ego. Tylko czy na pewno wie, na co się pisze?




Kennedy Fox - Tylko nie on


Ta książka była moją pierwszą próbą przeczytania romansu osadzonego w czasach pandemii i ostatnią. Okazuje się, że trauma i liczne złe doświadczenia są jeszcze zbyt świeże, abym potrafiła na spokojnie cieszyć się romansem, kiedy ten temat jest tak poważny i niszczący, z tego też powodu książka zupełnie do mnie nie przemówiła. Ale problemem było też to, że historia sama w sobie była okropnie nudna, a wątek nienawiści przemienił się w miłość w przeciągu pięciu sekund. Nic się tutaj interesującego nie działo, bohaterowie byli nudni i właściwie to już chwilę po odłożeniu tej książki nie pamiętałam nic, poza ogólnym zarysem fabuły.

\Cały świat ogarnia pandemia, w kwarantannie rodzi się miłość

Cameron to dwudziestodwulatka z wyższych sfer, wychowana w posiadłości St. Jamesów, dziedziczka imperium modowego wartego miliard dolarów. Gdy wybucha epidemia i zostaje ogłoszony lockdown, opuszcza Nowy Jork i zaszywa się eleganckiej górskiej willi, by zdalnie dokończyć ostatni semestr uniwersyteckich studiów. Za kilka dni ma do niej dołączyć jej chłopak Zane. Tymczasem jednak, ku swojemu zaskoczeniu, Cameron na miejscu zastaje Elijaha, dawnego znajomego z dzieciństwa. Chłopak z biednej rodziny chce w tym ustroniu całkowicie poświęcić się zdalnej pracy, by zasłużyć na awans. A klucze do rezydencji w górach dostał od swojego kumpla Ryana, brata dziewczyny – znał zresztą wszystkich St. Jamesów, bo jego matka była u nich gosposią.

Cameron jako dziecko skrycie podkochiwała się w Elim, a on durzył się w niej bez pamięci. Nigdy jednak sobie tego nie wyjawili. Później, gdy dorastali, wręcz się nie znosili, były spięcia, kłótnie, ciągła wymiana złośliwości.

Teraz są zdani tylko na siebie. Ona – rozpieszczona młoda kobieta, właśnie porzucona, bo Zane nie dojechał, okazał się dupkiem i zerwał z nią esemesowo! I on – ledwo wiążący koniec z końcem, młody, ambitny mężczyzna marzący o karierze. Wspólne wieczory, spędzane przy kominku i obficie podlewane alkoholem, zbliżają ich do siebie. Skrywane uczucia sprzed lat odżywają ze zdwojoną siłą. I choć tak wiele ich różni, Cameron i Elijah lgną do siebie coraz bardziej. Czy z tych skrajności uda się zbudować związek? Czy śmiercionośny wirus nie pokrzyżuje im planów?


P. C. Cast & Kristin Cast - Spells Trouble. Wiedźmi czar


Ta historia miała tak ogromny potencjał, że niemalże z przykrością mi się ją czytało, taka była nudna. Jak na książkę fantasy nie wydarzyło się w niej dosłownie NIC interesującego, żadnych zwrotów akcji, tajemnic do odkrycia, a na dodatek bohaterowie byli płytcy jak rzeka. Niezbyt polubiłam się też ze stylem pisania autorek, bo charakteryzuje się infantylnością i chaotycznością, przez co trochę tę książkę wymęczyłam.

Dawno, dawno temu, w miasteczku Salem, pewna wiedźma umknęła wprost spod szubienicy, używając przy tym naturalnych mocy, płynących z wnętrza ziemi, posługując się wiedzą o ziołach, zaklęciach i intencjach. Wiele dni uciekała na zachód, aż natknęła się na wyjątkowe miejsce, w którym krzyżowało się pięć potężnych linii mocy. Sara Good tu właśnie założyła miasteczko Goodeville, a na planie pentagramu zasadziła drzewa, które miały przez kolejne wieki strzec bram do pięciu podziemnych światów. Potomkinie Sary rokrocznie odprawiały przy bramach rytualne ceremonie, wzmacniając bariery chroniące ludzki śmiertelny świat przed najgorszymi z najgorszych, przed wyrzutkami i szumowinami podziemi. Wieki płyną i wszystko wydaje się w najlepszym porządku.

Mercy i Hunter Good, szesnastoletnie bliźniaczki, oprócz tego, że są wiedźmami, są też najnormalniejszymi pod słońcem nastolatkami. Chodzą do liceum, jedna zakochuje się w zabójczo przystojnym rozgrywającym licealnej drużyny futbolowej, druga wciąż marzy o spotkaniu miłości swojego życia, najlepiej żeńskiej. Niespecjalnie ujawniają przed rówieśnikami swe magiczne umiejętności, ale kiedy w Goodeville zaczynają dziać się złe, a nawet bardzo rzeczy, siostry muszą nie tylko posiąść nową wiedzę, ale też poprosić o pomoc w walce z mrokiem swych szkolnych przyjaciół. Zwłaszcza że prastare drzewa strzegące świat przed demonami zaczynają gnić oraz pachnieć siarkowodorem, a w spokojnym dotąd miasteczku w ciągu kilku dni zostają zamordowane trzy osoby…


Anna Langner - Niegrzeczni chłopcy dają najlepsze prezenty


Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale ta historia to była taka typowa historyjka o niegrzecznym chłopcu i dobrej dziewczynie, która daje się traktować jak wycieraczkę, bo skrycie "marzy o niegrzecznym chłopcu", że aż mnie skręcało czytanie o ich dziecinnym zachowaniu. Takie historie już dawno przestały mi sprawiać przyjemność. A już zwłaszcza, że akurat ta książka jest oparta na licznych, przewidywalnych schematach prosto z Wattpada. Trochę takie "After 2.0" - skakanie sobie do gardła i seks, nic więcej.



Ginger to perfekcjonistka z obsesją na punkcie świąt. Odkąd obchodzi je wyłącznie w towarzystwie ojca, to na jej barkach spoczywa przypilnowanie, aby wszystko było idealnie, a żadna bombka na choince nie obróciła się ornamentem w złą stronę. W tym roku jednak wszystko się zmienia – na cały grudzień do jej małej rodziny ma dołączyć narzeczona ojca wraz ze swoim synem, Jasonem, o którym Ginger wiele słyszała. Szkoda, że nic dobrego…

Niepokorny i niedający się wpisać w żadne plany Jason wprowadzi w życiu Ginger prawdziwą rewolucję. Na drodze ich skomplikowanej i burzliwej relacji stoją jednak dwie przeszkody. Po pierwsze Jason i Ginger już wkrótce będą przybranym rodzeństwem. A po drugie okazuje się, że chłopak skrywa niejedną tajemnicę. W jakim celu tak naprawdę zjawił się w Huntley?




A was jakie książki rozczarowały w 2021 roku?

1 komentarz:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia