niedziela, 16 stycznia 2022

Sarah Hogle - Miłosny układ | Recenzja przedpremierowa



Kiedy twój najgorszy wróg jest jednocześnie twoim narzeczonym...

Naomi i Nicholas są parą idealną. Wkrótce ma się odbyć ich wystawne, eleganckie wesele. Tymczasem... mają siebie serdecznie dość.

Niestety osoba, która wycofa się pierwsza, będzie musiała także pokryć niebotyczne koszty niedoszłego wesela. Kiedy Naomi orientuje się, że nie tylko ona udaje szczęście na myśl o wspólnej przyszłości, oboje rozpoczynają wojnę podjazdową: uciekają się do sztuczek, złośliwych kawałów i różnych podstępów, byle tylko dokuczyć drugiemu i zmusić go do zerwania. Wszystkie chwyty są dozwolone.

Okazuje się jednak, że gdy nie mają już nic do stracenia, nareszcie mogą być sobą. Co więcej, tak doskonale bawią się, dręcząc się nawzajem, że cała sytuacja zaczyna nabierać zupełnie innego charakteru…


"Miłosny układ" to była moja najbardziej wyczekiwana premiera 2022 roku odkąd tylko się dowiedziałam, że wychodzi polska wersja. Nie zliczę ile razy przewijała mi się na BookToku czy na Bookstagramie, dlatego naturalnie wzrosła moja ciekawość i zabrałam się za nią niemalże jak tylko do mnie dotarła. Tak jak przeczuwałam, kompletnie się w tej historii zakochałam, a dużym powodem jest fakt, że jeszcze nigdy nie czytałam tego typu romansu - historii miłosnej na opak. Jednym się to spodoba, inni pewnie książkę znienawidzą, ale ja od pierwszej strony do ostatniej nie mogłam się oderwać, przeżywając całą gamę emocji jakbym to ja była bohaterką książki. Zdecydowanie będzie to jedna z tych historii, które na długo zapadną mi w pamięci.

Wyobrażacie sobie planować swój ślub i nagle zdać sobie sprawę, że tak naprawdę kochacie swojego narzeczonego może w 40%? Naomi i Nicholas zaręczyli się rok temu i chociaż powinien to być cudowny okres przygotowań do najpiękniejszego dnia w ich życiu, te dwanaście miesięcy okazało się być powolnym procesem odkochiwania się w sobie. Naomi z dnia na dzień ma coraz większy problem w wymienieniu rzeczy, które kiedyś pokochała w Nicholasie. Za to z łatwością wymieniłaby te, które doprowadzają ją do szału. To, że on nie pasuje do jej świata, a ona do jego. To, że traktuje ją z wyższością i nienawidzi jej przyjaciół. A przede wszystkim jego zgryźliwa i ciągle poniżająca ją matka, która całkowicie przejęła stery nad ich weselem, robiąc z tego całe przedsięwzięcie, w którym Naomi i Nicholas najwyraźniej mają tylko wystąpić. Naomi pragnie jedynie zerwać zaręczyny i zapomnieć o tej porażce, wie jednak, że robiąc to zostałaby poniżona, a na dodatek musiałaby ponieść niebotyczne koszty wesela. Postanawia więc doprowadzić do tego, aby to Nicholas ją porzucił. Ich mała wojna prowadzi do wielu złośliwych żartów i otwierających oczy kłótni, ale chociaż początkowo miała być ich końcem, Naomi i Nicholas zaczynają sobie zdawać sprawę, że być może podeszli do tego związku od kompletnie złej strony. Czy będą w stanie go uratować zanim będzie za późno?

Nie przeraża mnie już, że się przed nim odsłaniam. Nie upadnę, bo mnie trzyma. Jest tuż obok, ja też go trzymam.

Jeszcze nigdy nie czytałam tak inteligentnie złośliwej i błyskotliwej książki w stylu filmu "Jak stracić chłopaka w 10 dni". Patrząc na zarys fabuły, można by było pomyśleć, że historia złamie nam serce i wyciśnie z wszelkich chęci do życia, no bo kto chciałby przeczytać romans o parze, która się w sobie odkochuje i pragnie doprowadzić partnera do zerwania? Okazuje się, że właśnie w tym tkwi całe sedno tej historii. Absolutnie i nieodwracalnie zakochałam się w relacji tych bohaterów i chociaż słowa mówią jedno, dość szybko okazuje się, że to czyny krzyczą najważniejsze. Historia Naomi i Nicholasa sama w sobie może i jest smutna, bo obserwujemy wszystkie te momenty, w których się ranią i wyrzucają sobie najgorsze, ale przyłapałam się na tym, że aż dziękowałam niebiosom za to, że wreszcie dają upust swojej frustracji i szczerze mówią (a raczej krzyczą) o swoich emocjach.

Autorka w inteligentny i naprawdę przezabawny sposób ukazuje, że żaden związek, nieważne jak bardzo osoby się kochają, nie przetrwa, jeśli między partnerami nie będzie szczerości, zaufania i gotowości do poświęceń. Gdy bohaterowie poznają się po raz pierwszy, dość szybko między nimi iskrzy i nie potrzeba wielu czasu, aby w pełni się zaangażowali. Ale okazuje się, że pośpiech i pragnienie ukazania się z jak najlepszej strony mogą mieć ogromne konsekwencje, gdy uderza w nich rzeczywistość i zdają sobie sprawę, że pomimo pierścionka na ręce Naomi, tak naprawdę zupełnie się nie znają. A raczej - wiedzą o sobie tylko to, co chcieli pokazać. Bohaterowie gdzieś po drodze się gubią, pojawiają się złośliwość, docinki, kłamstwa, cisza. Dom przemienia się w pole bitwy, a miłość schodzi na daleki plan. I nie ukrywam, nawet moje serce momentami się krajało. Nie obyło się bez łez, bólu i bezsilności. Ale te gorsze momenty zostają przyćmione przez każdą kłótnię, każdy psikus, wzajemne dokuczanie sobie, ponieważ to właśnie dlatego tak mi się ta książka podobała.

- Nie powiedziałeś, że mnie kochasz.
- Nieprawda.
- Przecież nie powiedziałeś.
- Mówię ci to ciągle, tylko bardzo, bardzo cicho. Mówię to, gdy jestem w innym pomieszczeniu albo zaraz po tym, gdy się żegnamy. Kiedy masz na uszach słuchawki. Kiedy zamykasz za sobą drzwi. Mówię to w myślach za każdym razem, gdy na mnie patrzysz.

Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam ze śmiechu czytając jakieś romansidło. Naomi i Nicholas bezustannie doprowadzali mnie do bólu brzucha ze śmiechu, a nawet w ich złośliwościach pełno było uroku i miłości, która wcale nie znika tak łatwo między osobami, które do siebie po prostu pasują. A według mnie ci bohaterowie dobrali się idealnie i chociaż chwilę im zajęło, żeby dojść do tego wniosku, obserwowanie każdego małego momentu, w którym ich wzajemna miłość prześwitywała ponad ból i frustrację, to było cudowne doświadczenie. Oboje muszą przejść przez wiele, aby nauczyć się, że związki to ciągła praca. Że najważniejsze jest partnerstwo i wsparcie w trudnych momentach, a nie zamykanie się w sobie. Droga do ich ponownego zakochania się była przepiękna, pełna humoru i emocji i jestem pod wrażeniem, bo autorce udało się ukazać kompatybilność tych bohaterów nawet w momentach, gdy odpychali się jak dwa bieguny.

Przeczytałam w swoim życiu setki romansów, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z historią miłosną na opak. Ta książka to był powiew świeżości w przepełnionym schematami gatunku literackim i wiem, że ta historia zapadnie w mojej pamięci na bardzo długi czas. Autorce udało się stworzyć komedię romantyczną z uczuciem i niepowtarzalnym humorem, a Naomi i Nicholas kompletnie skradli moje serce. Zakochałam się w ich historii, kibicowałam im z całej siły z rumieńcami i szerokim uśmiechem na twarzy, bo jak się okazało - prawdziwie "są siebie warci". Ostatnie sto stron sprawiło, że stado motylków szalało w moim brzuchu, bo autorce w najcudowniejszy sposób udało się pokazać, jak ważne jest, aby w związku walczyć przeciwko rzeczom, które mogły ich bezpowrotnie zniszczyć.

Słowo "miłość" przybiera kształt Nicholasa. Jest nim wypełnione. [...]
Poznaliśmy się od najgorszej strony. Walczyliśmy z przeciwnościami i zwyciężyliśmy. [...] Będziemy musieli wybierać siebie nawzajem wciąż od nowa i zawsze stać po swojej stronie, nigdy nie pozwalając sobie zapomnieć o tym, co dobre, gdy będziemy przechodzić gorszy okres. To ciężka praca. Ale coś wam powiem.
Nicholas Benjamin Rosefield jest tego wart.

"Miłosny Układ" to moja nowa ukochana książka, idealna komedia romantyczna z idealnie złośliwym humorem i idealnie nieidealnymi bohaterami, którzy może wcale nie są aż tak niekompatybilni, jak im się wydaje. Historia (nie)miłosna Naomi i Nicholasa nie tylko doprowadziła mnie do łez ze śmiechu, ale skradła kawałek serducha, który już nigdy do mnie nie wróci. Jeśli lubicie inteligentny, cięty humor, może trochę niedojrzałych, ale absolutnie czarujących bohaterów i dużo miłości, to koniecznie czytajcie tę powieść. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy się ze mną zgodzi i pewnie znajdą się tacy, którzy tę książkę znienawidzą za jej specyficzność, ja jednak polecam ją całym sercem. Premiera już 26 stycznia!


Tytuł: Miłosny układ
Autor: Sarah Hogle
Tytuł w oryginale: You deserve each other
Data premiery: 26.01.2022r.
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 384
Ocena: 10/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA!






Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia