Kiedy Amelia Collins po przeprowadzce do małego miasteczka zaczęła naukę w ostatniej klasie, postawiła sobie jeden cel: ukończyć szkołę i zaznać choć trochę stabilizacji. Program ochrony świadków, którym objęto ją i jej matkę, był szansą na ucieczkę przed ścigającym je koszmarem. Dziewczyna musiała wtopić się w tłum i pozostać niezauważona. Niestety, dobre chęci nie wystarczyły, bo na jej drodze stanął Aiden Parker, przystojny twardziel o paskudnym charakterze. To spotkanie zakończyło się imponującą scysją.
Mimo tej kłótni Amelia stała się częścią paczki przyjaciół Aidena. On sam zresztą okazał się naprawdę fajnym facetem, tyle że zmagającym się z problemami. Szkolne życie toczyło się swoim rytmem, uczniowie zaprzyjaźniali się, popadali w konflikty i robili sobie psikusy. Rany na ciele i duszy Amelii powoli się zabliźniały, a jej serce... miękło przy Aidenie. Właściwie bardzo by chciała pozostać z nim tak długo, jak to możliwe. Ale głębsze przyjaźnie i romantyczne uczucia były przecież zakazane. Jeden fałszywy ruch może sprawić, że bezlitosny wróg ją odnajdzie. I znów trzeba będzie uciekać...
Amelia w końcu zdała sobie sprawę, że ten koszmar kiedyś ją dopadnie ? i wtedy zmieni się wszystko. Tylko czy będzie dość silna? I czy Aiden zniesie prawdę? Czy wybaczy jej te wszystkie niedopowiedzenia i tajemnice?
Nie wiem dlaczego ciągle to robię - zmuszam się do skończenia książek, które nie sprawiają mi przyjemności. Kiedy zdecydowałam się na przeczytanie "She's With Me", spodziewałam się lekkiej i uroczej młodzieżówki, zwłaszcza, że kilka osób mi ją polecało, powinnam była jednak wiedzieć, że ja i książki z Wattpada nie idziemy w parze. Dokładnie tak samo było tym razem, książka zaczęła się słabo i chociaż pod koniec zaczęło się robić ciekawie, nie czułam się przywiązana do bohaterów na tyle, aby się tym przejmować. Gdyby nie to, że jestem uparta i mam tendencję do zmuszania się do skończenia książki nieważne jak bardzo mi się nie podoba, pewnie rzuciłabym ją już po kilku rozdziałach.
Amelia przeprowadza się do nowego miasta po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku lat. Tym razem jednak ma jeden cel: spuścić głowę w dół, nie zaprzyjaźniać się z nikim i ukończyć w spokoju ostatni rok szkoły średniej. Jej plan jednak zostaje całkowicie zniszczony, kiedy już pierwszego dnia staje na drodze popularnemu i gburowatemu Aidenowi i jego przyjaciołom, stając się w szkole znana jako "ta, która postawiła się Aidenowi Parkerowi". I chociaż Amelia i Aiden nie mają po drodze, dziewczyna wbrew postanowieniom zaczyna się przyjaźnić z jego kolegami, a wkrótce nawet i z nim. Okazuje się, że ta grupka przytłaczających i onieśmielających facetów ma w sobie coś, dzięki czemu może czuć się z nimi swobodnie i bezpiecznie. Do czasu, kiedy nie podpada byłej dziewczynie Aidena, która zastawiła sobie na niego sidła i nie pozwala nikomu mu jej odebrać. Dodatkowo Amelia z tyłu głowy ciągle słyszy tykanie zegara, które przypomina jej o tym, że nieważne jak mocno by tego chciała, nie da się wiecznie uciekać przed przeszłością...
Chciałabym wykrzesać z siebie jakieś dobre rzeczy do napisania o tej książce, ale pod względem fabularnym ta historia to była dla mnie jedna wielka klapa. To pewnie dlatego, że są rzeczy, które lubię i te, od których trzymam się z daleka, a tutaj niestety przeważyła ta druga kategoria. Autorka przedstawia nam tutaj typową, pełną schematów historię, gdzie dziewczyna przed czymś ucieka i poznaje tajemniczego, gburowatego chłopaka, z którym od pierwszej chwili ma na pieńku, ale czuje się nim zaintrygowana. Jeśli mam być szczera, to zarówno Amelia, jak i Aiden, byli dla mnie płytcy, dziecinni i niedojrzali, a chociaż szukałam chemii między nimi przez 300 stron, to niestety nie znalazłam. Co więcej, w całym tym chaosie przez niemalże całą książkę musimy znosić nieznośną, stereotypową "byłą", która pragnie zrobić z życia głównej bohaterki piekło tylko dlatego, że kręci się wokół Aidena. I tu nie chodzi nawet o takie typowe dokuczanie jak w filmach dla nastolatek, nie - czasami działy się takie rzeczy, że sama nie mogłam uwierzyć w to, co czytam.
Żeby dołożyć do absurdalności tej historii, nie mogłoby też zabraknąć grupy chłopaków, którzy usilnie muszą dać upust swojemu testosteronowi poprzez bezsensowne bijatyki. Żeby było mało, nie chodzi tylko o liczne bójki, które zdają się być jedyną znaną odpowiedzią na konflikt tych bohaterów, ale sposób w jaki wszyscy faceci naokoło traktują dziewczyny. Pobicia, wyzwiska, nazywanie ich "dziwkami" i "szmatami", porwania. Najwyraźniej znalazłam się na planie jakiegoś filmu akcji, a nie książki dla młodzieży, bo pewne rzeczy, które się tu działy były tak nierealistyczne i przerysowane, że aż śmieszne. Komu normalnie takie zachowanie uchodzi na sucho? Kto w ogóle tak się zachowuje, poza skrajnymi przypadkami?
Chyba jedyną rzeczą, która mi się tu podobała, była grupka przyjaciół, jaką stworzyli bohaterowie. Noah i Charlotte w szczególności skradli moje serce, chyba dlatego, że byli najnormalniejsi i najmniej problematyczni, a przynajmniej zachowywali się jak prawdziwi ludzie, a nie przerysowani bohaterowie. Do tej pory jednak nie potrafię zrozumieć wątku między Amelią, a Masonem, pomiędzy którymi autorka starała się usilnie wprowadzić jakiś wątek romantyczny, chociaż wiadomo było do samego początku, że to Aiden jest jej obiektem miłosnym. Ni to trójkąt miłosny, ni nic - w pewnym momencie w sumie słuch o tym napięciu budowanym przez pół książki zaginął. Miałam trochę wrażenie, jakby autorka sama nie wiedziała co chce z nimi zrobić i dlatego tak to zostało urwane. Wolałabym, żeby ten czas został poświęcony na rozwinięcie wątku Amelii i Aidena, bo ta dwójka, chociaż polubiłam ich pod koniec, niesamowicie mnie frustrowała i dezorientowała.
Trzeba natomiast przyznać, że autorka ma bardzo przyjemny w odbiorze i lekki styl pisania, budując napięcie do samego końca. Gdyby pominąć te wątki, które mi się nie podobały, sam zamysł na historię był naprawdę ciekawy i żałuję, że dopiero pod koniec zaczęła rozwijać historię Amelii i Aidena, bo okazuje się, że oboje skrywają wiele ciekawych rzeczy, które trzymały w napięciu. Zwłaszcza jeśli chodzi o rodzinę Aidena i traumę z przeszłości Amelii, przez którą zmuszona jest co chwilę zmieniać swoją tożsamość i się ukrywać. Gdyby usunąć te bezsensowne dramaty z królową szkoły i chłopakami z innych szkół, ta książka mogłaby mi się naprawdę spodobać. Ale włosy sobie rwałam z głowy za każdym razem, kiedy działo się coś żenującego i nawet najbardziej szokujące zakończenie nie zmusiłoby mnie do tego, aby przechodzić przez to ponownie w kontynuacji tej historii.
Niestety "She's with me. Razem wbrew światu" to dla mnie książka ze zmarnowanym potencjałem. A może po prostu historia, z których ja już wyrosłam i po które wolę nie sięgać, bo mnie nie bawią. Jeśli jednak szukacie takiego typowego odmóżdżacza z prostolinijnymi bohaterami i niewymagającą fabułą, to może akurat wam się spodoba. Nie była to najgorsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam, ale sam fakt, że miałam ochotę ją porzucić po kilku rozdziałach wiele mówi. Ja niestety nie polecam.
Jessica Cunsolo pochodzi z Kanady, mieszka na przedmieściach Toronto. Ukończyła studia z zakresu prawa i wiedzy o społeczeństwie. Pisze emocjonujące, zabawne i wzruszające książki ? debiutancka powieść przyniosła jej kilka prestiżowych nagród i zainteresowanie ponad stu milionów czytelników. Uwielbia zabawy ze swoim psem Leo i wymyślanie kolejnych niesamowitych historii.
Tytuł: She's with me. Razem wbrew światu
Autor: Jessica Cunsolo
Seria: Razem wbrew wszystkiemu
Data premiery: 10.11.2021r.
Wydawnictwo: BeYA
Liczba stron: 288
Ocena: 4/10
Mocna książka. Rewelacyjnie się ją czyta. Dla każdego, kto jest pasjonatem romantycznych książek, warto przeczytać.
OdpowiedzUsuń